Łącznik w fartuchu

– Przed wyjazdem w swoich świadectwach mówiłam dużo o Bożej miłości i o tym, że chciałabym być jej świadkiem. Rzeczywistość to zweryfikowała. Bo jak mam człowiekowi umierającemu z głodu mówić o miłości Boga? – opowiada bielszczanka, która przez dwa lata pracowała w Afryce.

1m 1s

Jaki pierwszy obraz wyraża ostanie dwa lata jej życia? Dzieciaki po operacjach w szpitalu w kongijskim mieście Bunkeya i „ich ostre brzuchy”. Z durem brzusznym – perforacją jelit, nieleczonym zakażeniem salmonellą. Maluchy były przywożone za późno. Z tatuażami na brzuszkach, bo zanim rodzice trafili do misyjnego szpitala, byli u szamanów, według których takie praktyki pomagają. Nie dość, że nie pomogło, to dzieci straciły cenny czas. Tu operuje się każde. Ale większość trafia już tak osłabiona, z takim niedożywieniem, że czegokolwiek by nie zrobili lekarze i pielęgniarki, nie mają szans. Szybko pojawia się sepsa i wtedy nie można ich już uratować.

Dostęp do pełnej treści już od 12,90 zł za miesiąc

Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5