Uśmiechają się, mówiąc, że skoro piesi pielgrzymi z Andrychowa idą na Jasną Górę sześć dni, to "żeby było sprawiedliwie" ich pielgrzymowanie - choć szybsze, bo rowerowe - także musi trwać dni sześć. Dotarcie na Jasną Górę było dla nich połową drogi. Dziś, 14 sierpnia będą w domach.
Po raz dwudziesty pierwszy, 9 sierpnia br. z kościoła św. Macieja w Andrychowie wyruszyli na pielgrzymią trasę pątnicy Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej. Na start przyjechali z Andrychowa i okolic, ale i Śląska Cieszyńskiego, Żywiecczyzny, Kęt, Bielska-Białej, Oświęcimia, Katowic i Krakowa.
Jak zwykle, głównym organizatorem pielgrzymki, który zadbał o wszelkie kwestie logistyczne był Paweł Rajda wraz z najbliższymi członkami rodziny i przyjaciółmi. Jak informuje, andrychowska pielgrzymka pozostaje tradycyjną - tylko dla pielgrzymów poruszających się na klasycznych rowerach. Nie ma możliwości jazdy na rowerze elektrycznym.
- Najniższa granica wiekowa to 16 lat. Mamy takich uczestników, ale średnia jest dość wysoka - ok. 35 lat. Od czasu pandemii obserwujemy, że coraz mniej ludzi młodych chce uczestniczyć w pielgrzymce rowerowej. Brakuje nam 20-latków, więc tym bardziej cieszymy się z obecności tej młodzieży, która pojechała z nami po raz kolejny - dodaje Paweł Rajda.
Pokropieni wodą święconą przez ks. prałata Stanisława Czernika - ruszyli w drogę.Głównym przewodnikiem duchowym był po raz kolejny ks. Kazimierz Walusiak - proboszcz parafii św. Rocha w Zamarskach i dziekan goleszowski, a w grupie 75 rowerzystów pielgrzymowało jeszcze dwóch duszpasterzy: ks. Jerzy Musiałek - proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach i dziekan kęcki, oraz salezjanin ks. Mariusz Bąk - katecheta i opiekun służby liturgicznej w oświęcimskiej parafii Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Po raz kolejny, ale pierwszy jako kleryk krakowskiego seminarium archidiecezjalnego, jechał także Jakub Adamus.
Dziekan kęcki ks. Jerzy Musiałek w tym roku dołączył do rowerowych pielgrzymów na Jasną Górę.Rowerzyści pokonywali sześciodniową trasę z noclegami w Kluczach, Niegowej i na Jasnej Górze. Rozpoczęli ją od Mszy św. sprawowanej przez księży pielgrzymów oraz proboszcza parafii św. Macieja ks. prałata Stanisława Czernika i ks. prof. Tadeusza Dzidka, andrychowskiego rodaka. Pielgrzymi ofiarowali Mszę św. jak i swoją drogę na Jasną Górę w intencjach osobistych i za wspólnotę Kościoła.
Jak tłumaczy ks. Kazimierz Walusiak, głoszone wieczorami konferencje były poświęcone tematowi Kościoła, ale i cnotom głównym. - Przed rokiem były cnoty boskie: wiara, nadzieja i miłość, w tym roku: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Każdy dzień rozpoczynaliśmy Godzinkami, potem w drodze był czas na wspólną koronkę, Eucharystię, konferencję i na finał dnia - Apel Jasnogórski.
W kościele św. Macieja w Andrychowie duszpasterze sprawowali Mszę św. w pielgrzymich intencjach.Podczas Mszy św. 9 sierpnia ks. Kazimierz zachęcał pielgrzymów do tego, by na nowo uświadomili sobie, że są częścią Kościoła - kimś wyjątkowym, bo wybranym i umiłowanym przez Boga, który nieustannie troszczy się o swoich wybranych. - Pielgrzymujemy do Częstochowy z hasłem: "Wierzę w Kościół Chrystusowy". Może je warto zastąpić tym: "Kocham Kościół Chrystusowy", który tak wiele mi dał i daje: Chrystusa, sakramenty i wspólnotę, dającą mi możliwość odkrywana siebie. Ale w relacji do Boga, każdy z nas jest kimś indywidualnym. Niech ten czas będzie tym, kiedy ponownie zakochamy się w Panu Bogu, ponownie uwierzymy, że On jest w Kościele.
Dziekan kęcki ks. Jerzy Musiałek w tym roku dołączył do rowerowych pielgrzymów na Jasną Górę.Wizytówką grupy rowerzystów od czternastu lat jest charakterystyczny rower Zbyszka Wróbla z przymocowanymi do kierownicy i bagażnika własnoręcznie wykonanymi przez niego tabliczkami z napisem "Andrychów".
- Wiele osób kojarzy ten rower z andrychowskim pielgrzymowaniem, choć ten napis to taka prosta wizytówka wykonana domowym sposobem na tabliczce wyciętej z jakiegoś płynu do naczyń i przymocowana zwykłym drutem. Czuję się częścią tej wspólnoty. Mam za co dziękować, jestem szczęśliwy, a i co roku pojawiają się nowe, konkretne intencje, więc co roku tu jestem - mówi Zbyszek.
Z andrychowskimi rowerzystami jechała po raz czwarty Maria Sadlik z Bulowic. - Rok temu skończyłam 60 lat, przeszłam na emeryturę i wtedy powiedziałam, że to ostatni raz. Ale nie wytrzymałam. Pojechałam znowu - choć tylko w jedną stronę, do Częstochowy - tłumaczy. - Człowiek wrósł w tę pielgrzymkę jak korzeń i co roku ciągnie, żeby tu być, żeby znowu zawieźć do Matki Bożej intencje.
Ks. Kazimierz Walusiak po raz kolejny poprowadził rowerowych pielgrzymów na Jasną Górę.18-letnią Elę Walczak z Targanic w przyszłym roku czeka matura. A na rowerze pielgrzymowała po raz czwarty - tym razem jako grupowa, czyli odpowiedzialna za mniejszą grupę rowerzystów. Nic to, że jest młodsza od swoich podopiecznych. Tu nie wiek decyduje. - Co roku są nowe intencje, bo życie się toczy, dzieją się nowe rzeczy, więc za każdym razem są nowe powody, żeby wyruszyć w drogę. Zdania grupowej to nowość dla mnie, ale poza tym jestem takim samym pielgrzymem jak inni - tym, co mnie mobilizowało. były intencje - te moje i te, które zabrałam od znajomych na rowerowy bagażnik…
Magda i Krzysztof Pacynowiczowie - rowerowi pasjonaci - w tym roku mogli jedynie pożegnać swoich przyjaciół pielgrzymów.Od 2016 r. na każdej andrychowskiej pielgrzymce była obecna Magda Zielińska - uczestniczka mistrzostw świata w kolarstwie górskim MTB i kilkukrotna zwyciężczyni mistrzostw Polski. Po raz pierwszy nie pojechała na pielgrzymkę. Magda - dziś już Pacynowicz, razem z mężem Krzysztofem - kilkukrotnym uczestnikiem rowerowych pielgrzymek ze Słupska na Jasną Górę - oczekują córeczki Łucji. Choć nie pojadą na rowerach, nie wyobrażali sobie, żeby nie towarzyszyć swoim przyjaciołom pielgrzymom. - Wspieramy ich duchowo. Sami wiemy jakim wspaniałym doświadczeniem jest spotykać się codziennie w drodze, wieźć intencje i ofiarować je Panu Bogu przed tronem Maryi. Mamy nadzieję, że dane nam będzie już całą rodzinną drużyną za jakiś czas pielgrzymować na rowerach - dodają.