Nowy numer 23/2023 Archiwum

Ambasador Jezusa

Do Santiago de Compostela pielgrzymował z Bielska na rowerze samotnie. – Dziś wiem, jak potrzebne są modlitwa i duchowe wsparcie innych. A teraz przede mną 5 tys. kilometrów… – mówi.

Rok 2020. Damian Stawicki ze Starego Bielska właśnie zakończył wyprawę szlakiem św. Jakuba ze swego domu do Santiago de Compostela w intencji zmarłego na raka taty.

Zostawił rower w Porto i przyleciał do Wiednia. Przed nim droga do Bielska. Nie ma pieniędzy. Nad ranem spotyka rodzinę pakującą się na wakacje do Chorwacji na wyspę Krk. Chwila rozmowy, dostaje czekoladę i 50 zł. Sprawdza możliwości podwózki BlaBlaCarem. Jest jedna. Pan Darek może zabrać kogoś za 50 zł.

– Mój tato miał na imię Dariusz. Jego firma miała siedzibę w Wiedniu. A celem mojej wcześniejszej wyprawy była Chorwacja – opowiada Damian. – Na pielgrzymce do Santiago przekonałem się, czym jest wiara i zaufanie Panu Bogu.

W sobotę 1 kwietnia Damian chce rozpocząć kolejną wyprawę. W kościele św. Antoniego w Kalnej pragnie uczestniczyć o 8.00 we Mszy św., po której wyruszy do… Maroka. Odwiedzi Padwę, La Salette, Barcelonę, Lizbonę i Fatimę. Chce wypełnić misję św. Antoniego, który – po śmierci współbraci w Maroku – chciał ewangelizować Afrykę, jednak sztorm zniósł jego łódź w stronę Italii.

Dlaczego z Kalnej i szlakiem św. Antoniego? – Byłem tradycyjnym katolikiem. Tak naprawdę zacząłem szukać Boga po odejściu taty w 2019 r. – opowiada. – Przed jego śmiercią zaczęliśmy z bratem odmawiać Nowennę Pompejańską. Tata odszedł w siódmym dniu modlitwy. Bardzo czułem opiekę Maryi, która potem zaprowadziła mnie do Medjugorja. Ten wyjazd był doświadczeniem, które wstrząsnęło moim sercem. Poznałem ludzi, którzy pragnęli Boga, szukali Go. Tam dowiedziałem się o szlaku św. Jakuba.

Niedługo potem wyruszył na Camino z modlitwą za tatę.

Do Kalnej trafił podczas pandemii. – Trudno było znaleźć otwarty kościół. A w czasie wyprawy do Hiszpanii zrozumiałem, jak ważne w moim życiu są wiara i sakramenty – relacjonuje. – Tu poznałem ks. proboszcza Kazimierza Hanzlika, który zbierał nas w duchu hasła: „Święty Antoni odnajduje i chroni”. Tak się tu czuję, wśród ludzi, którzy kochają Kościół i chcą być ambasadorami Jezusa Chrystusa.

Znalazł się w formacyjnej grupce osób, które w Kalnej przeżyły nawrócenie. Za każdym razem patrzył też na wypisane w kościele słowa: „Wypłyń na głębię”. Podczas jednego ze spotkań jego grupa poznawała żywoty świętych, a wśród nich – św. Antoniego. – Wtedy przyszła mi myśl, żeby kontynuować jego pragnienie zaniesienia Jezusa do Maroka – mówi Damian.

Przed wyprawą poprosił, m.in. parafian z Kalnej, o modlitewne i materialne wsparcie pielgrzymki. – Ofiary można wpłacać także na konto zamieszczone na FB: DamianStawicki i Instagramie: youcandymekit. Tam też będą dostępne relacje z wyprawy. – Chciałbym zachęcić młodych ludzi, żeby z Bogiem realizowali swe marzenia, by dowiedzieli się, czym jest pielgrzymowanie, modlitwa na szlaku – tłumaczy.

Szczególną towarzyszką jego podróży będzie Matka Boża. W modlitwie zawrze prośby o umocnienie rodzin, o pokój i pojednanie w naszym kraju. Chce wesprzeć 5-letniego Tymka Duraja z Łodygowic, który choruje na atypowy zespół hemolityczno-mocznicowy. Damian otrzymane pieniądze przeznaczy tylko na niezbędne wydatki. Większość z nich chciałby przekazać na leczenie chłopca. Wiezie także intencje podopiecznych fundacji Podaruj Dobro, wspierającej ofiary wypadków komunikacyjnych.

Bagaż pielgrzyma będzie ważył ok. 8 kg. Dziennie chce przejeżdżać minimum 120–140 km. Liczy się z opłatami za konieczne noclegi, ale i ufa Opatrzności. Gościną wesprą go także mieszkające na trasie rodziny przyjaciół i znajomych.

Moim zdaniem

ks. Kazimierz Hanzlik, proboszcz w Kalnej: – Damiana poznałem ponad dwa lata temu. Po rozpoczęciu pandemii przyszedł czas odwilży, obostrzenia przestały obowiązywać, i wtedy pojawił się u nas w parafii. Opowiedział mi, że był na rowerze w Santiago de Compostela i w Medjugorju, i o tym, jak go zmieniły te wyjazdy. To było niezwykłe. Poprosiłem, żeby powiedział świadectwo z ambony. Zaczął częściej u nas bywać, został koordynatorem grupy liczącej kilkanaście osób, które u nas przeżyły nawrócenie. Jest człowiekiem głębokiej wiary, „dużym dzieckiem”, które ufa Panu do końca. Wierzę, że na trasie spotka wielu dobrych ludzi i będzie potrafił pokazać, że Polacy są radośni, uśmiechnięci, budujący swoją wiarę także na fundamencie nauczania Jana Pawła II.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy