Paweł Jałowiczor nie zdążył dotąd policzyć, ile czasu swego życia spędził w otoczeniu Świętej Rodziny i składających pokłon Bożej Dziecinie ludzi wszelkich stanów, a także czworonożnych mieszkańców betlejemskiej szopy. Jednego jest za to pewien: to czas spędzony najlepiej, jak tylko można. – Dzięki figurom, które rzeźbię do szopek, w mojej pracowni jest zawsze betlejemska atmosfera – i to jest mój ulubiony temat – mówi.
Dla pełnej jasności trzeba od razu dodać, że na ten pobyt w Betlejem może sobie pozwolić, nie ruszając się z rodzinnego Trzycatka, ze swojej rzeźbiarskiej pracowni z widokiem na domowe podwórko i Beskidy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.