– Jesteśmy niewinni! – tak od drzwi witała się z przesłuchującym kolejna drużyna uczestników gry miejskiej, po raz piąty zorganizowanej w Bielsku-Białej w rocznicę tego historycznego wydarzenia.
Nad przygotowaniem gry czuwali członkowie Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, a wspierali ich przedstawiciele Stowarzyszenia Podbeskidzie Wspólna Pamięć przy współpracy z Solidarnością i IPN.
Całość koordynował Piotr Pietras z ZHR przy wsparciu Artura Kasprzykowskiego z IPN. Kilkudziesięciu uczestników wędrowało z mapkami i wykonywało kolejne konspiracyjne zadania, biorąc np. udział w nielegalnej demonstracji ulicznej i starciach z ZOMO…
– Za samo wejście do konspiracyjnego lokalu drukarni wyrok wynosił trzy lata więzienia – przypominał kolejnym drużynom Wiesław Pyzio z Andrychowa, jeden z nielicznych skazany w czasie stanu wojennego aż dwoma wyrokami. Jak wykonać ulotkę na powielaczu techniką sitodruku, pokazywał Tomasz Zaręba, syn podziemnego drukarza. Z kolei więziona za drukowanie podziemnej prasy Aleksandra Machowiak czuwała nad szyfrowaniem informacji przy użyciu archaicznej dziś maszyny do pisania. Uczestnicy gry radzili sobie świetnie, a noty za poszczególne zadania zbierali na karcie, do złudzenia przypominającej dawne kartki na żywność.
W gmachu prokuratury w sali przesłuchań z młodymi rozmawiał Mirosław Styczeń, w latach 80. XX w. rzecznik prasowy Solidarności Podbeskidzia, a później wojewoda bielski. Mówił młodzieży o tym, że 13 grudnia i później bezprawnie uwięziono ok. 14 tys. osób, a wyroki, jakie zapadły wobec działaczy „S” na Podbeskidziu, były najwyższe w Polsce. – Władza nie tyle karała za konkretną działalność, ile za zorganizowany 10 miesięcy wcześniej strajk generalny w regionie, wymierzony przeciw nadużyciom ludzi aparatu władzy. Jeden z działaczy dostał trzy i pół roku więzienia za to, że mógł (!) dostarczać papier na ulotki, bo pracował jako zaopatrzeniowiec – tłumaczył M. Styczeń, a podczas podsumowania gry zaprosił młodych do obejrzenia filmu dokumentalnego z odwiedzin byłych internowanych w ośrodku w Nowym Łupkowie w Bieszczadach. Tam także z jego inicjatywy powstał obelisk upamiętniający internowanych. – Takich miejsc, w których przetrzymywano bezprawnie tysiące ludzi, było w Polsce kilkadziesiąt. Każde z nich powinno nosić ślad tamtej historii, jakąś tablicę – zaznaczył M. Styczeń.
– Młodzież już oswoiła się z formułą gry i solidnie wykonuje zadania – mówiła z uznaniem Władysława Bobowska z zarządu stowarzyszenia Wspólna Pamięć, dyżurująca w punkcie szycia biało-czerwonych opasek.
– Ogromne znaczenie w tej formie poznawania historii ma to, że od początku drużyny miały do czynienia ze świadkami i uczestnikami tamtych wydarzeń. Jestem wdzięczny wszystkim dawnym działaczom i konspiratorom, że są z nami co roku i mówią młodym, jak to było – dziękował Bogdan Szozda, prezes Stowarzyszenia Podbeskidzie – Wspólna Pamięć.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się