W bielskiej bazie, ulokowanej w SP nr 4, łącznie 55 wolontariuszy pracowało, by dary dotarły do rodzin.
W dostarczaniu paczek pomogli czechowiccy strażacy z OSP Dziedzice i OSP Lipowiec. Dołączyli też członkowie bielskiej jednostki Związku Strzeleckiego im. W. Mężyńskiego. Przedsiębiorca Piotr Biba zapewnił dwa auta do transportu paczek, a uczniowie SP 4 i innych szkół wykonali choineczki, które otrzymywali darczyńcy.
– Nasi kierowcy się nie poddają, zapewniają, że wjadą pod każdą górkę mimo śniegu – mówi Dominika Popiela, liderka bielskiego rejonu. – To ważne, że paczki docierają, bo widzimy, jak bardzo rodziny na nie czekają. W tym roku popłynęło wiele łez, a najbardziej wzruszamy się, kiedy ta wielka radość towarzyszy – wydawałoby się – zwyczajnym i prostym podarkom...
– Zazwyczaj najbardziej wzruszający jest moment, kiedy wnosimy paczki i rodziny są zaskoczone ich ilością. Bo czasem jest ich 20, a nawet 30 – i nie mieszczą się w małych mieszkaniach. Czasem więc pomagamy je też ułożyć, uporządkować – przyznaje Sylwia Glońska, koordynatorka regionalna Bielska-Białej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się