Wielu ze wzruszeniem wspomina Pasterkę pod gołym niebem, z ogniskiem pośrodku wznoszonych murów. Od czterech dekad świętują ją już – jak i każdą Mszę św. – w okazałym kościele, oddanym Bogu na wyłączność 24 października 1982 roku.
Człowiek ma prawo mieć swój dom. – Nie chodzi tylko o dom w znaczeniu czterech ścian mieszkania, chociaż to jest bardzo istotne, ale w znaczeniu atmosfery, klimatu wzajemnego porozumienia, szacunku, miłości i przebaczenia. Dom tworzą ludzie, a nie pięknie pomalowane ściany czy stylowe meble – mówił bp Piotr Greger 24 października w kościele św. Maksymiliana w bielskich Aleksandrowicach w 40. rocznicę jego poświęcenia.
O takie mieszkanie dla siebie upomniał się także Pan Bóg za czasów króla Dawida. Wspaniała świątynia powstała za czasów króla Salomona. A w tę wielowiekową tradycję budowania miejsc przebywania Boga pośród ludu wpisały się też Aleksandrowice.
Starania o budowę rozpoczęły się tu prawie 100 lat temu – dzielnica współtworzyła wtedy parafię św. Mikołaja w Bielsku. Niestety, nie były one skuteczne. Ponowiono je po II wojnie światowej. Kościół miał powstać w okolicach Hulanki, ale ówczesne władze nie wyraziły zgody; ten został przejęty, a bankowe oszczędności zgromadzone na ten cel – bezprawnie skonfiskowane.
Kiedy zaczęły powstawać bloki dla pracowników zakładów włókienniczych i bielskiego Fiata, znów podjęto kroki o pozwolenie. W sprawę zaangażował się proboszcz ks. Franciszek Żebrok. Jednak dopiero w 1972 r. zdecydowana postawa bp. Herberta Bednorza przyniosła oczekiwany rezultat.
Pierwszym budowniczym kościoła był śp. ks. Janusz Śleziona, a jego pomocnikiem i odpowiedzialnym za wykończenie budowy – ks. Zenon Mierzwa, który został tu proboszczem. Obecnie od 17 lat kontynuuje to dzieło ks. prał. Stanisław Wawrzyńczyk ze swoimi wikariuszami.
W roku 1973 zaczęły powstawać fundamenty budynku katechetycznego z kaplicą. 11 września 1977 r. bp Bednorz poświęcił tę część przyszłego kościoła. Następnie została erygowana parafia św. Maksymiliana i przybyli duszpasterze wspomagający proboszcza. Niewiele udałoby się zrobić, gdyby nie ludzie, którzy zabiegali o kościół, budowali go, troszczyli się o niego i wciąż czują się za niego odpowiedzialni.
– Rocznica poświęcenia kościoła to okazja do wielbienia Boga nie tylko za to, że mamy kościół, ale nade wszystko za to, że my jesteśmy żywym Kościołem Chrystusa – podkreślił biskup, dodając, że historia 40 lat to także dzieje duszy każdego człowieka, który tu korzystał z sakramentów, oraz wszystkich grup formacyjnych, w których każdy może znaleźć drogę wzrastania w świętości. To także powołania kapłańskie i zakonne z tej wspólnoty parafialnej.
– Na terenie parafii sporo jest obiektów o różnym charakterze, ale kościół jest tylko jeden. Ta jedyność i niepowtarzalność dowodzi, że w tym miejscu bije niewyczerpane źródło Bożej łaski, które pozwala człowiekowi na realizację powołania. Jeśli spojrzeć na życie w duchu wiary, tutaj się wszystko rozpoczyna i kończy – mówił biskup, zachęcając do dziękowania Bogu za wszystkich, dzięki którym kościół powstał, a spotykająca się w nim wspólnota wciąż żyje.
Okiem proboszcza
ks. prałat Stanisław Wawrzyńczyk w parafii od 2005 r. – Bogu niech będą dzięki za ten szczególny znak Jego życia i działania pośród nas. Chrystusowi chwała za Jego obecność i cierpliwość. Niech Duch Święty będzie uwielbiony, że w te mury tchnie życie. Bardzo się cieszę, że nasze dziękczynienie dzielił z nami projektant tego kościoła dr Stanisław Gawlas, który czuwał nad jego budową, doświadczał trudności z tym związanych i na bieżąco wspomagał ks. Janusza Ślezionę. Wiele na ten temat mógłby powiedzieć także ks. Zenon Mierzwa, który ze względów zdrowotnych nie mógł być z nami, ale telefonicznie przekazał nam pozdrowienia. Cieszę się, że przybyli księża pochodzący z parafii, a także z nią związani oraz – z własnej inicjatywy – ks. prałat Jerzy Fryczowski, który 40 lat temu przyjechał do Bielska i rozpoczął budowę kościoła na sąsiednim os. Karpackim.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się