Występem Michała Duźniaka zakończył się przeprowadzony w sanktuarium Chrystusa Cierpiącego w Bielanach gruntowny remont kościelnych szesnastogłosowych organów.
Licznie zebrani słuchacze zasłuchali się w dzieła mistrzów, ale także w mistrzowskie improwizacje artysty, który zasiadł za organowym kontuarem.
− Minęły 33 lata od poprzedniej konserwacji instrumentu, a że pochodzi on z 1760 roku, troska o zabytek stawiała przed nami spore wymagania ze względu na wysoki koszt. Przygotowywaliśmy się do tego zadania trzy lata, a od początku tego roku organmistrz Andrzej Guziak z Zakopanego przystąpił do prac. Był też wykonawcą poprzedniego remontu i dzięki temu znał instrument, więc łatwiej mu było zatroszczyć się o zachowanie jego właściwego brzmienia – wyjaśnia ks. kan. Andrzej Zając, proboszcz i kustosz bielańskiego sanktuarium, główny inicjator renowacji.
Z zapisów parafialnej kroniki wynika, że organy powstały jeszcze dla poprzedniego bielańskiego kościoła, a potem zostały przeniesione do sanktuarium.
− To doskonały instrument dla wykonywania barokowej muzyki. Jest cenny i wartościowy, bo to jedyne istniejące w naszej diecezji organy tego typu, zachowujące oryginalny charakter barokowego brzmienia – podkreślał prowadzący koncert ks. dr Krzysztof Kurnik, przewodniczący diecezjalnej Komisji Muzyki Kościelnej, który także przybliżył parafianom tajniki historii instrumentu. Organy zbudował bowiem Herbutowski z Kęt, którego firma tworzyła podobne, ale o wiele mniejsze instrumenty w kaplicach powstającej w tamtym czasie Kalwarii Zebrzydowskiej.
Jak podkreślał ks. Kurnik, liczące sobie przeszło dwa i pół wieku organy nie zostały w tym czasie znacząco zmodyfikowane, a drobne przeróbki nie wpłynęły na pierwotne brzmienie i nie zniekształciły jego charakteru. – Trzeba pamiętać, że ten styl organów, budowanych u nas w XVIII wieku, był popularny i charakterystyczny dla instrumentów we Włoszech w XVII wieku. Później podobne powstawały u nas, jednak rzadko ocalały. W Polsce taki instrument z tak zachowanym brzmieniem jest wyjątkowy, a instrument tej wielkości na pewno jest jedyny na naszym terenie. Cieszymy się, że taka perełka jest na Podbeskidziu – zaznaczył ks. Kurnik.
Pojawił się też pomysł, by organy wykorzystać w przyszłości do wykonywania kompozycji z epoki baroku.
− Mam nadzieję, że właśnie odbył się pierwszy, ale nie ostatni koncert na naszych cennych organach – dodał ks. kan. Zając. W planach jest także wydanie folderu przybliżającego historię instrumentu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się