Ewa i Dominik Lejawkowie pielgrzymowali z czterema synami: 9-letnim Jankiem, 6-letnimi bliźniakami Piotrem i Pawłem oraz 15-miesięcznym Maksiem, najmłodszym pielgrzymem, a także z babcią Olą.
Dla Ewy to druga piesza pielgrzymka, dla Dominika - pierwsza.
Ewa: Od wielu lat chciałam iść w tej pielgrzymce, ale dopiero teraz się udało wybrać całą rodziną, z babcią Olą - bo bez babci by się na pewno nie udało. Dodatkowo do naszego "Klubu mamy" przyszedł ktoś z organizatorów pielgrzymki i skutecznie ją zareklamował. Jest tu też trochę rodzin z naszego przedszkola "Ziarnko", więc to też wzajemne umocnienie dla nas wszystkich.
A poza tym pielgrzymka to i intencja. A tę mamy wspólną - modlimy się o dom.
Chciałam iść, bo pociągała mnie ta pielgrzymia radość wspólnoty. Chciałabym, żeby naszym dzieciom spodobał się także taki sposób przeżywania wiary, doceniania wszystkiego w trudzie drogi. Kiedy mieliśmy okazję wykąpać się w wannie, wyspać w cieple na miękkim łóżku, napić ciepłego mleka, doceniali to jak nigdy.
Dominik: Traktują pielgrzymkę jako taką trochę inną wycieczkę, ale kiedy widzą kościół, o razu bardzo się cieszą, bo to się wiąże z przerwą i odpoczynkiem. Najmłodszy jest w wózku, mamy też drugi wózek, którym się wspomagamy, gdy któryś nie daje rady.
Ewa: Razem dajemy radę. A i co chwilę ktoś podchodzi, proponuje pomoc.