W kościele św. Sebastiana w Bestwince odbyło się ostatnie pożegnanie Renaty Ślosarczyk. Jej trumnę otoczył krąg najbliższych z rodzicami Genowefą i Leonem oraz mężem Robertem na czele, a także grono licznych przyjaciół, znajomych, współpracowników i dawnych wychowanków wdzięcznych za jej serce.
Renata Ślosarczyk długie lata niosła krzyż ciężkiej choroby, który dźwigała z niezwykle silną wiarą. Dzięki temu wielu ludziom pokazała Boga…
Przy ołtarzu podczas jej ostatniego pożegnania stanęło kilku kapłanów, z proboszczem ks. Józefem Baranem, który przewodniczył też modlitwom na cmentarzu w Bestwinie.
Od 14. roku życia poruszała się na wózku, a postępujący zanik mięśni ciągle ograniczał jej możliwości. Od 19 lat żyła pod respiratorem, a od 16 lat mogła tylko leżeć na wznak. - To jest mój krzyż i moje powołanie - mówiła i zaskakiwała tym, jak swojemu życiu nadawała sens.
Ostatniemu pożegnaniu Renaty Ślosarczyk przewodniczył ks. Józef Baran.Już jako osoba leżąca wydała swoje utwory na płycie „Zawsze z nadzieją”, a 13 lat temu została żoną Roberta. Dużo się modliła, codziennie modlitwę ofiarowała też za kapłanów. - To ona zawsze gromadziła nas do wspólnej modlitwy przy jej łóżku. Teraz jej zobowiązanie modlitwy za kapłanów podjął i kontynuuje mąż Robert - mówi Genowefa Ślosarczyk, mama zmarłej Renaty.
Za trumną Renaty Ślosarczyk wraz z jej rodzicami szli jej liczni przyjaciele...W kościele św. Sebastiana i wokół niego podczas pogrzebu zebrały się prawdziwe tłumy. Przybyli jej liczni przyjaciele, dawni członkowie wspólnoty Dzieci Bożych, której była animatorką, czy jej zespołu muzyki religijnej Betania, który założyła i w którym też śpiewała, dla którego pisała piosenki. Komponowała muzykę, ale tworzyła też wiersze. W jednym z nich, który stał się tekstem piosenki, pisała o swoim krzyżu i tak zwracała się do Pana Boga:
- Renatka, tak mówiliśmy o niej wszyscy - przypominał ks. proboszcz Józef Baran, wskazując, jak wielu ludzi mimo swojej trudnej sytuacji zdołała skupić wokół siebie. Świadczyła o tym ich obecność przy trumnie, ofiarowane w jej intencji liczne Msze św. - Jej wielką pasją była muzyka: śpiewała, grała, tworzyła własne utwory. Nasza pieśń do św. Sebastiana jest m.in. jej autorstwa - dodawał ks. Baran i dziękował w jej imieniu za każdy gest pomocy i opieki.
O tym, jak wiele śp. Renata dała wspólnocie Dzieci Boźych, mówiła Karolina Zuber-Smorąg.W imieniu ks. Damiana Korycińskiego, przewodnika diecezjalnej pielgrzymki na Jasną Górę, a także wszystkich pątników ks. prał. Józef Walusiak, inicjator tego pielgrzymowania, dziękował Renacie za dar stworzenia grupy duchowych uczestników. - Kiedy 30 lat temu zaczynaliśmy, ona zbierała setki, a potem tysiące osób, które nie mogły iść na Jasną Górę, ale razem z nią ofiarowały cierpienia i modliły się do Matki Bożej. To był wielki dar jej życia i za tą jej służbę na pątniczej drodze dzisiaj jej dziękujemy - mówił ks. prał. Walusiak.
- Renatka nie była zwyczajną animatorką. Była przyjaciółką, przewodniczką duchową, otaczała nas ogromną miłością i prowadziła do Boga. Ona nas nauczyła, co jest w życiu najważniejsze i jak mamy żyć. Zawsze miała w sobie tyle radości - wspominała Karolina Zuber-Smorąg, dziękując rodzicom zmarłej: Genowefie i Leonowi Ślosarczykom, którzy dbali, by spotkania grupy Dzieci Bożych w ich domu odbywały się w rodzinnej atmosferze. Jak zapewniała, owoce tej lekcji wiary, jaką dzieliła się z całą grupą podopiecznych, zostały w nich i są obecne w ich życiu.
Za modlitwę w intencji kapłanów dziękował ks. Jacek Miodek.- Renatka to była taka osoba, która choć sama na nogach nie chodziła, to innych na nogi stawiała. Wiem, że od pierwszego dnia, kiedy przybyłem do Bestwiny, byłem objęty jej modlitwą i myślę, że każdy z kapłanów, który ją poznał, tak samo jak ja czuje, że stokroć więcej otrzymywaliśmy niż mogliśmy jej ofiarować - mówił ks. Jacek Miodek, dawny wikariusz bestwińskiej parafii, dziękując za modlitewne wsparcie kapłańskiej posługi.
Spoczęła na cmentarzu w Bestwinie, obok siostry Grażynki, która zmarła w wieku 18 lat.W wierszu o swoim krzyżu Renata napisała: „Życia sens w powstawaniu zamyka się”. To przesłanie, podobnie jak radę, zawartą w tytule płyty o nadziei, niezwykła przewodniczka wiary zostawia dzisiaj innym.
Ostatnie pożegnanie na cmentarzu w Bestwinie.