W tym roku minie 50 lat od pamiętnego 5 listopada 1972 roku, kiedy parafianie pod przewodnictwem ks. Władysława Nowobilskiego, wówczas wikarego w Milówce, rozpoczęli budowę słynnej do dziś świątyni, nazywanej „kościołem jednej doby”. Tamten czas przyniósł wiele wydarzeń, których do dziś ich świadkowie nie boją się nazywać cudownymi.
Góral na kapłańskim szlaku
– Sama zapamiętałam ks. Nowobilskiego jako ósmoklasistka z pierwszych lekcji religii i spotkań oazowych. Utkwiło mi w pamięci, że pięknie grał na gitarze – uśmiecha się Zofia Pajestka-Jurasz, autorka opublikowanej właśnie książki „Ks. prałat Władysław Nowobilski, budowniczy kościoła i pierwszy proboszcz parafii w Ciścu”.
Pani Zofia wiele miejsca poświęciła Białce Tatrzańskiej, z której pochodzi kapłan. – To rzeczywiście ważne miejsce, w którym zaczęło się wszystko, co ważne dla mnie. Bo nie byłbym taki i nie byłoby mojego kapłaństwa, gdyby nie wiara i pobożność moich rodziców, którzy wychowali nas dziewięcioro, w tym trzech księży i jedną siostrę zakonną – podkreśla ks. prał. Nowobilski.
On był najmłodszym z dziewięciorga rodzeństwa i zarazem jedynym, który wszystkie sakramenty od chrztu po święcenia kapłańskie otrzymał w tej samej świątyni parafialnej w Białce. – Kardynał Wojtyła postanowił bowiem w dowód uznania dla rodziców udzielić mu święceń w rodzinnej parafii – tłumaczy autorka biografii.
W Białce narodziła się życiowa pasja księdza: narty, które stały się szkołą charakteru. – Bez nich nie dało się poruszać w zimie, która kiedyś wyglądała inaczej niż teraz. Inne też były narty, skromne, drewniane. Nie było wyciągów, więc jeżeli się chciało zjechać z górki, to na tę górkę trzeba było najpierw wejść – wspomina. To być może tłumaczy świetną do dziś kondycję blisko 80-letniego kapłana, który od lat stawał na podium Mistrzostw Polski Księży i Kleryków w Narciarstwie Alpejskim w Wiśle-Łabajowie. Sporą kolekcję pucharów i złotych medali zebrał w Wiśle, a także podczas zawodów narciarskich organizowanych przez Związek Podhalan.
Z rodzinnego domu w Białce wyniósł też patriotyczne wychowanie, a przykład jednego z braci, który należał do antykomunistycznego oddziału partyzanckiego Józefa Kurasia „Ognia”, zainspirował go, by duszpasterską opieką otaczać także rodziny żyjących na Żywiecczyźnie partyzantów. Pod cisieckim kościołem stanął symboliczny nagrobek: pomnik poległych żołnierzy ze zgrupowania NSZ „Bartka” – z oddziału Antoniego Bieguna „Sztubaka”, a ks. prał. Nowobilski wiele razy modlił się z rodzinami partyzantów. Towarzyszył im zawsze podczas modlitw na miejscach masowych mordów na Opolszczyźnie: w Starym Grodkowie, Barucie i na Scharfenbergu, oddając hołd poległym.
Jak wynika z zebranych przez Zofię Pajestkę-Jurasz informacji, niezwykle bogata jest lista dokonań ks. prałata Nowobilskiego jako proboszcza, skutecznie zabiegającego o rozbudowę kościoła, remonty kaplic, budowę probostwa i szereg parafialnych inwestycji, a także o rozwój życia duchowego wiernych. Długa też jest lista osób, które podzieliły się swoimi wspomnieniami na temat niezwykłego kapłana, który z parafianami zbudował kościół i przez niespełna 50 lat budował ich wspólnotę.•
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się