– Mamy u nas coraz więcej „kontenerowców”, czyli sklepów wielkopowierzchniowych. A nam się zamarzyło, żeby w tym miejscu było więcej piękna i dobra – mówią inicjatorzy JaNowego Teatru.
Każda przygotowana przez nich sztuka przyciąga takie tłumy, że nie wystarczy jeden spektakl, by na widowni parafialnego kina Beskid zmieścili się wszyscy. Nawet sześć to za mało!
Bo tyle razy aktorzy amatorzy z JaNowego Teatru, działającego pod skrzydłami Fundacji Misja św. Jana Pawła II przy parafii św. Macieja w Andrychowie, wystawili od 27 grudnia ub.r. swoje widowisko „Oto przychodzę”.
Podczas ośmiu scen nie pada ani jedno słowo. Są za to taniec, gesty, muzyka, obraz, elementy teatru cieni, pełna symboliki scenografia, dopracowane stroje. Zaczyna się od przedstawienia jedności Trójcy Przenajświętszej. Potem na ekranie ukazują się grafiki nawiązujące do biblijnego opisu stworzenia świata i człowieka; dalej – bunt aniołów, nieustanna walka dobra ze złem i uwikłany w nią człowiek – tak naprawdę stworzony z miłości i dla miłości. Jest także Adwent, przywołujący postać Maryi i przychodzącego na świat Jezusa – Odkupiciela. Dopiero na koniec spektaklu słychać śpiew: „Bo Tyś przyszedł tu, mimo naszych ran, mimo naszych win – Jezusie. Nie brzydziłeś się wejść do naszych serc, choć tak pusto tam”.
– W czasach, kiedy w nas tyle strachu, niepokoju, podziałów, chcieliśmy wrócić do mówienia o tym, co najpiękniejsze, najważniejsze – do dzieła zbawienia. Do tego, co Bóg przygotował dla nas. To historia o nadziei, o Bogu, który nas kocha, który dopuszcza też pewne sytuacje dla naszego dobra, ale który też zawsze nas uratuje – opowiada reżyser Barbara Surzyn.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się