Mawiał, że kapłan nie ma emerytury, bo jest potrzebny Panu Bogu do końca życia. Taki też był. Trzeba mu było dorobić dodatkowy pęk kluczy do kościoła, bo przychodził półtorej godziny przed wszystkimi.
W samo południe 4 stycznia kościół św. Urbana w Hecznarowicach nie był w stanie pomieścić wszystkich, którzy chcieli uczestniczyć we Mszy św. pogrzebowej rodaka ks. prałata Feliksa Formasa, zmarłego 31 grudnia ub.r.
Przybyli mieszkańcy Hecznarowic oraz innych parafii, w których ks. Feliks pracował przez 55 lat kapłańskiego życia – szczególnie z Wawrzeńczyc, gdzie był proboszczem przez (jak sam podkreślał) 32 lata i 4 miesiące, a także liczni księża diecezji bielsko-żywieckiej i archidiecezji krakowskiej z kard. Stanisławem Dziwiszem.
Ksiądz Feliks Formas urodził się 30 sierpnia 1942 r. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk abp. Karola Wojtyły 3 kwietnia 1966 r. w Krakowie. Pracował w Mogilanach, Jaworznie, Krakowie-Krowodrzy i krakowskiej parafii św. Floriana. Następnie był proboszczem w Wawrzeńczycach. Przez 20 lat pełnił funkcję dziekana. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w domu rodzinnym i służył Bogu w Hecznarowicach.
Z uczestnikami pogrzebu duchowo łączyli się bp Roman Pindel i abp Marek Jędraszewski, którzy wystosowali listy kondolencyjne, odczytane przez proboszcza parafii ks. Aleksandra Smarducha.
Pożegnalne kazanie wygłosił o. Zbigniew Wójcik OFM Conv, hecznarowicki rodak. Jak zauważył, ks. Feliks zmarł w ostatnim dniu roku, w oktawie Bożego Narodzenia, w wigilię pierwszej soboty miesiąca. Parafianom z Hecznarowic dał się poznać szczególne przez minione lata, kiedy z ogromną gorliwością służył w konfesjonale, prowadząc nabożeństwa, sprawując Msze św. i odwiedzając chorych. Nazywali go „naszym księdzem Feliksem”. Dla każdego miał czas, dobre słowo, a dla najmłodszych – cukierki.
Jak mówił o. Wójcik, ks. Feliks przez całe swoje życie starał się jak najpełniej naśladować Jezusa Dobrego Pasterza i poznawać Jego Boskie Serce. Mówił o gorliwości ks. Feliksa o zbawienie dusz – gotowości posługi w konfesjonale od wczesnego poranka i wieczorami; o sprawowaniu nabożeństw, zwłaszcza maryjnych, do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i pierwszosobotniego; o sumiennym przygotowywaniu się do głoszenia słowa Bożego. Wyróżniały go pokora i łagodność, duch ofiary i wyrzeczenia siebie, roztropność i ojcowskie wsparcie.
Nim trumnę z ciałem ks. Feliksa odprowadzono na cmentarz, ks. Smarduch dziękował wszystkim uczestnikom pogrzebu, szczególnie rodzinie, która otaczała go miłością i oddaną opieką. Słowa pożegnania wygłosił także rocznikowy kolega zmarłego ks. Stanisław Misiniec.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się