Odzyskana Niepodległa miała zaraz skończyć trzy lata. Wciąż trwało kształtowanie się granic Polski. I w tych wciąż niespokojnych czasach 5 listopada 1921 r. w Ruptawie koło Jastrzębia na świat przyszła dziewczynka. W tym roku pełna ciepła "Ciotka Ela" świętuje w Cieszynie sto lat!
Rankiem 5 listopada pielęgniarki i opiekunki Centrum Medycznego św. Elżbiety w Cieszynie, prowadzonego przez siostry elżbietanki, uwijały się w jednym z pokojów bardziej niż zwykle. Jego lokatorka raz po raz perliście się śmiała, kiedy delikatnie zdejmowały wałki z jej włosów i układały fryzurę. Druga ekipa przyozdabiała kolorowymi balonami jej wózek. Tuż po dziesiątej zaczęło się na dobre - pani Elżbieta Simko, mieszkająca w cieszyńskiej placówce od kwietnia 2018 r., właśnie rozpoczęła świętowanie swoich setnych urodzin!
- Jest przesympatyczną babcią, która swoim charakterem, sposobem bycia bardzo nam tu umila czas, ale czasami jest też - jak to mówimy po śląsku: spörno - trochę uparta. Ale to bardzo dobrze! - uśmiecha się siostra Paula. - Nie chodzi już samodzielnie, jest przewożona na wózeczku, ale wciąż daje innym wiele optymizmu. Dzielnie ćwiczy z rehabilitantem; chce brać udział w zajęciach manualnych - zwija wełnę, przygotowuje drobne papierowe kuleczki, chce być wciąż z innymi. Lubimy ją podpuszczać na opowieści z dawnych lat i choć pamięć już zawodzi, przypomina nam w opowieściach obrazki ze swojego życia.
Pani Elżbieta Simko z Ruptawy świętuje setną rocznicę urodzin w Centrum Medycznym Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.Jak dodaje s. Paula, jubilatka nigdy nie pozwoliła mówić do siebie "pani":. - Powiedziała nam: "Nie jestem żadna pani. Wy mi mówcie: Ela". Ja jej na to, że tak nie możemy. I znalazła sposób: "To mi mówcie: ciotko". I tak zostało. Pani Ela dla nas wszystkich tu jest Ciotką Elą.
Ze zdziwieniem zareagowała na przyjęcie urodzinowe i fakt, że kończy już sto lat. Od razu wspomniała swoją pracę dróżniczki na kolei i męża: - Kochali my się ogromnie, ale była wojna i trzeba było czekać na ślub - wspominała.
W piątek 5 listopada w oddziałowej kaplicy w intencji pani Elżbiety Mszę św. sprawował ks. Tomasz Kotlarski, proboszcz parafii św. Elżbiety, na terenie której znajduje się klasztor i placówka sióstr. Razem z jubilatką, mieszkańcami i siostrami z przełożoną generalną s. Albertą Jasek modlili się także najbliżsi, którzy przyjechali z Zebrzydowic: córka Felicja Kopel oraz wnuczka pani Elżbiety - Gabriela Kubicjus z mężem i dziećmi, czyli prawnukami jubilatki.
Po urodzinowej Mszy św. w oddziałowej kaplicy.- Mama urodziła się dokładnie sto lat temu, 5 listopada 1921 r. w Ruptawie - opowiada pani Felicja. - Tam skończyła szkołę podstawową, a potem uczyła się krawiectwa - przez półtora roku chodziła
Jak dodaje pani Gabriela: - Babcia doczekała się siedmiorga wnuków, jedenaściorga prawnuków i czwórki praprawnuków. Całe życie spędziła w Ruptawie. Wszystkim swoim dzieciom pomagała w wychowywaniu nas, swoich wnuków i prawnuków. Pomaganie innym to w ogóle było całe jej życie. Po śmierci dziadka nie chciała wyjść za mąż drugi raz. Zawsze była i jest osobą bardzo pobożną i tak nas wszystkich w wierze wychowała.
Jubilatka Elżbieta Simko z najbliższymi.To ona szyła wszystko, co było potrzebne w kościele w Ruptawie. Ale zawsze anonimowo.
- Pół wsi obszyła - uśmiechają się córka i wnuczka, wspominając szyte przez panią Elę suknię ślubną dla córki i sukienkę zaręczynową dla wnuczki. - Szyła przede wszystkim ręcznie, bo lepszą maszynę kupiła sobie dopiero później. Szyła nie tylko lekkie ubrania, ale i płaszcze. Wszystko w rękach… Serce się krajało, kiedy musieliśmy ją tu przywieźć. Ma rozrusznik, pamięć już nie ta. Potrzebuje 24-godznnej opieki, a my wszyscy pracujemy...
Zmarli już synowie pani Elżbiety. Kilka lat temu zmarł także zięć, czyli mąż pani Felicji, która zmaga się ze swoimi dolegliwościami. - Odwiedzamy babcię tutaj co dwa tygodnie - cieszymy się, że w tych czasach jest to możliwe. Wiemy, że ma tu zapewnioną wspaniałą opiekę, dlatego śpimy spokojnie… Dziś życzymy jej dużo zdrowia i błogosławieństwa Bożego, bo ono ją prowadziło przez całą jej drogę. Choć wiek ją zmienił, wciąż z jej oczu bije to wielkie ciepło. Zawsze była bardzo dobrym człowiekiem i wszyscy ją szanowali…
Pani Elżbieta Simko z pracownikami Centrum Medycznego Sióstr Elżbietanek w Cieszynie.W czasie Mszy św., ks. Tomasz Kotlarski przypomniał słowa śpiewu wielkanocnego: "W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy!", bo są one adekwatne także do radości święta pani Elżbiety.
- Życie jest cudownym darem od chwili poczęcia, przez dzień urodzin, dojrzewanie, dorastanie, dorosłe życie i kolejne lata - bywa, że lat stu i kolejnych! W tej Mszy św. modlimy się za panią Elżbietę, naszą jubilatkę. Niech w takim dniu każdy z nas spróbuje Panu Bogu powiedzieć: dziękuję za życie. Choć może nieraz jest ono naznaczone cierpieniem. Wierzymy jednak mocno, że to nie przypadek, że znaleźliśmy się na tym świecie, że jesteśmy stworzeni na obraz i Boże podobieństwo. I że im lepiej i piękniej przeżyjemy to życie, tym bardziej będziemy zasługiwać na jego ciąg dalszy, kiedy Pan powoła nas do siebie - mówił ks. Kotlarski, zachęcając do życia wypełnionego miłością i służbą wobec Pana Boga i ludzi.
W imieniu swoim oraz duszpasterzy parafii - proboszcza-seniora ks. prałata Andrzeja Rdesta i kapelana w placówce sióstr ks. Krzysztofa Słowik - ks. Tomasz złożył jubilatce życzenia błogosławieństwa Bożego na każdy kolejny dzień życia i niezmiennego uśmiechu, który towarzyszy jej od stu lat.
Nim przyszedł czas na urodzinowy tort, obecni odśpiewali dla pani Elżbiety… nie "Sto lat", ale łacińskie: "Plurimos annos" - wielu jeszcze lat życia