W piątek i sobotę 29 i 30 października parafianie z Harmęż i współbracia zakonni oraz najbliższa rodzina zmarłego proboszcza, śp. o. Krzysztofa Janasa OFMConv, modlili się przy jego trumnie w świątyni w Harmężach. W sobotę sprawowana była Msza św. pogrzebowa, po której trumnę z ciałem kapłana przewieziono do Jasła, gdzie o. Janas zostanie pochowany 3 listopada. Posługę w Harmężach pełnił zaledwie kilkanaście miesięcy i odszedł nagle, ale zostawił tu w wielu sercach ślad...
O. Arkadiusz Bąk OFMConv na wstępie pogrzebowej Mszy św. witał przybyłych do Harmęż bliskich zmarłego o. Janasa, współbraci z rodziny franciszkańskiej, z wikariuszem prowincji franciszkanów o. Mariuszem Koziołem, wikariusza diecezji bielsko-żywieckiej ks. dr. Marka Studenskiego, księży dekanatu oświęcimskiego z dziekanem ks. kan. Fryderykiem Tarabułą, przedstawicieli Straży Pożarnej z komendantem wojewódzkim, a także przedstawicieli władz samorządowych i delegacje instytucji gminnych oraz wspólnot parafialnych.
- Gromadzimy się, aby oddać Panu Bogu chwałę, za to, że nam dał Swojego Syna, Jezusa Chrystusa, abyśmy dzięki Niemu mieli życie wieczne. Jesteśmy tu także, by podziękować hojnemu Bogu za powołanie, za życie, rodzinę naszego współbrata - o. Krzysztofa Janasa, naszego gwardiana i proboszcza. Niech każdy z nas czuje się przynaglony i zaproszony do wspólnej modlitwy, by prosić Boga w intencji naszego współbrata o. Krzysztofa - o radość życia wiecznego dla niego - mówił o. Bąk.
Przy trumnie o. Krzysztofa Janasa zgromadzili się tłumnie, by okazać wdzięczność za jego świadectwo ewangelicznej miłości.Ks. dr Marek Studenski odczytał list bp. Romana Pindla, przesłany z Rzymu:
"Przeżywając wizytę ad limina Apostolorum łączę się duchowo ze wspólnotą franciszkańską i Parafią w Harmężach. Wraz z Wami oddaję w ręce dobrego Boga osobę i życie śp. ojca Krzysztofa Janasa, Waszego gwardiana i proboszcza, któremu w ostatnim czasie dane było pracować na terenie Diecezji Bielsko-Żywieckiej - napisał bp Pindel. - Kiedy przed rozpoczęciem posługi odwiedził mnie wraz poprzednim proboszczem, ojcem Piotrem, by porozmawiać na temat specyfiki szczególnego pod względem oddziaływania w diecezji i poza diecezją miejsca, jakim jest klasztor i parafia w Harmężach, nie przypuszczaliśmy, że jego praca w naszej diecezji będzie trwała tak krótko. W mojej pamięci pozostaną miłe spotkania z ojcem Krzysztofem w czasie moich wizyt w Harmężach.
Znamienne jest, że przejście ojca Krzysztofa do wieczności ma miejsce w czasie, kiedy rozważamy w Kościele tajemnicę świętych obcowania, wychodząc myślą i sercem poza świat doczesny - ku czekającej nas wieczności. Ojciec Krzysztof odszedł do Pana w czasie rekolekcji, w których uczestniczył. Sytuacja ta przywodzi na myśl słowa: „Szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie…” (Łk 12,37).
Bogu niech będą dzięki za powołanie chrześcijańskie, zakonne i kapłańskie ojca Krzysztofa i za wszelkie dobro, jakie dokonało się z jego udziałem. Niech Pan życia przyjmie Go teraz do siebie i da mu udział radości swojego Królestwa. Wszystkim uczestnikom Mszy św. w intencji śp. ojca Krzysztofa Janasa z serca błogosławię".
Ostatnie rekolekcje o. Janasa...W serdecznych słowach żegnał o. Janasa także w homilii o. Mariusz Kozioł, wikariusz prowincji franciszkańskiej z Krakowa. - Tracimy brata, krewnego, bliskiego człowieka, przełożonego i proboszcza - mówił, podkreślając, że doświadczenie utraty: domu rodzinnego, marzeń, sił, zdrowia, urody - towarzyszy człowiekowi przez całe życie.
- Sztuka życia to umiejętność godzenia się z takimi zmianami, z przemijaniem, a także sztuka dostrzegania w życiu radości i dobra, to mądrość dokonywania wyborów tego, co jest istotne, co nie traci wartości, w czym można złożyć nadzieję - mówił kaznodzieja. - W świetle wiary chcemy popatrzeć też na śmierć ojca Krzysztofa i ten szczególny moment odejścia, bo zmarł w czasie rekolekcji zakonnych, odbywających się tu, w Harmężach, ale też w Kalwarii Pacławskiej. W czasie rekolekcji dawniej zawsze pojawiał się temat śmierci, przygotowania do niej, co miało uświadomić odpowiedzialność za powołanie, za życie. Odejście naszego brata w czasie trwania rekolekcji mówi: "Jesteście sługami Pana, którzy mają czuwać o każdej porze, mają być gotowi na spotkanie z Nim w każdej chwili, a nie tylko w sędziwym wieku". To jego odejście to jakby dalszy ciąg rekolekcji, które głoszą nie tylko zakonnikom: "Zachowujcie ducha nawrócenia i modlitwy! Szanujcie wspólnotę z braćmi, szanujcie więzi rodzinne. Pomagajcie sobie wzajemnie jak słudzy, by wytrwać...".
Ostatnie modlitwy przy trumnie.Te rekolekcje tu, w Harmężach, pozwalają nam też zobaczyć sługę czuwającego: św. Maksymiliana Kolbe. W tym miejscu on jest tym sługą opisywanym w Ewangelii, który doskonale upodobnił się do Mistrza. O. Krzysztof miał w sobie coś z wiernego sługi, który ceni swoje powołanie, sługi dobrego i życzliwego, pełnego miłości i pokoju. Nic dziwnego, że w opiniach wychowawców powtarzało się zdanie: "Lubiany przez współbraci". Był człowiekiem spokojnym, braterskim, zrównoważonym - i z poczuciem humoru. Był też osobą refleksyjną, wrażliwą duchowo - mówił o. Kozioł, przywołując słowa o. Janasa z młodzieńczego listu: "Człowiek ma jedno zadanie: żyć na ziemi zgodnie z wolą Ojca, który jest w niebie". - I sam tak starał się żyć - dodawał o. Kozioł.
Wyprowadzenie trumny z kościoła parafialnego w Harmężach.We wspomnieniach współbraci pozostał jego dobry charakter, pogodna, koleżeńskie usposobienie. Najlepszym wyrazem tej pamięci była liczna obecność przedstawicieli franciszkańskiej wspólnoty na pogrzebowej Mszy św. w Harmężach. Szczególnej wymowy dodawały liczne Msze św. w intencji zmarłego, zamówione przez parafialne wspólnoty i grupy mieszkańców Harmęż. Była też Msza św. ofiarowana od pacjenta ze szpitalnej sali, który poznał o. Janasa w ostatnich dniach jego życia...