W wielu miejscach naszej diecezji znajdziemy symbol zbawienia. Niektóre krzyże stoją na szczytach od dawna, inne pojawiły się na progu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Stawały przy górskich szlakach w różnych okolicznościach, ale zawsze z tym samym przesłaniem: by zapraszać do uwielbienia krzyża Jezusa Chrystusa i o nim przypominać.
Nie sposób wymienić wszystkich miejsc, w których można je spotkać. Do najbardziej znanych i odwiedzanych najczęściej należy niewątpliwie ten na wzgórzu Kaplicówka w Skoczowie, przy którym dwukrotnie modlił się papież Jan Paweł II. Na przełomie tysiącleci pojawiły się m.in. krzyże w Starej Wsi, na Matysce, Hrobaczej Łące, Trzech Lipkach czy na Bendoszce.
Z papieskim orędownictwem
Żywą modlitwą od dziesięcioleci otaczany jest krzyż na Groniu Jana Pawła II, przy którym stoi dziś kaplica Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowana jako wotum wdzięczności za ocalenie papieża Polaka z zamachu w 1981 roku.
W tym roku odpustowej modlitwie turystów i pielgrzymów w kaplicy na Groniu przewodniczył ks. prał. Stanisław Czernik. Dziękował za opiekę nad tym miejscem modlitwy, sprawowaną obecnie przez Marię i Jerzego Szczotków, a wcześniej przez rodziców pani Marii: Danutę i Stefana Jakubowskich, inicjatorów budowy tej kaplicy. – Wszystko zaczęło się tu od krzyża: tego postawionego w 1991 r., 30 lat temu – krzyża Ludziom Gór. To był pierwszy dar państwa Jakubowskich, a zarazem upamiętnienie 10. rocznicy zamachu na papieża Jana Pawła II – przypomniał ks. prał Czernik.
Po kilku latach wytrwałych modlitw pod gołym niebem powstała kaplica, z zakrystią, dzwonnicą i salą pamiątek związanych z papieżem. Na Msze św. do kaplicy przybywają pielgrzymi z całej Polski, a także z zagranicy.
– Dzisiejsza uroczystość zaprasza nas, abyśmy zgłębili prawdę, że krzyż jest mównicą Boga i pozwala poznać Jego wielkie dzieła. Patrzmy na krzyż, by zobaczyć, kim jest dla nas Jezus Chrystus, który objawia wielkie tajemnice o nas i to, czym jest nieprzebrane Boże miłosierdzie. W życiu każdego z nas krzyż jest obecny i staje się naszym azymutem – dodawał kaznodzieja, apelując o troskę, by krzyż otaczany był należną czcią, a przyszłe pokolenia nie musiały wychowywać się bez światła krzyża. – Chciałbym, żebyśmy zeszli stąd dzisiaj ze świadomością, że krzyż to znak naszej wiary, naszego zbawienia i zwycięstwa – podkreślał ks. prał. Czernik.
Na Błatniej, nad Jaworzem
Od kilku lat całymi rodzinami parafianie z Jaworza wyruszają na górski szlak na Błatnią, by modlić się pod stojącym wysoko ponad ich miejscowością krzyżem. Mają do wyboru kilka szlaków, ale dochodzą w to samo miejsce: pod krucyfiks, który według przekazów postawili tu kiedyś drwale z Jaworza.
Nieliczne domostwa powstające tu na początku XIX w. utworzyły przysiółek zamieszkały przez rodziny drwali. Z czasem ich mieszkańcy przenosili się w bardziej przychylne okolice, domy pustoszały. Dziś zostały po nich już tylko ostatnie ślady, resztki kamiennych fundamentów, a przypominają o nich głazy i tablice, którymi z inicjatywy członków Stowarzyszenia Jaworze-Zdrój oznakowany został kilka lat temu szlak pstrąga i jaworzańskich drwali, opisany w przewodniku przez Adama Śliwkę. Przetrwał już tylko jeden dom, dawniej należący do rodziny Greniów, a obecnie zamieszkiwany przez rodzinę państwa Żurków. Przy tym domu stoi krzyż…
Istnieją przypuszczenia, że kiedy powstawał przysiółek, jego mieszkańcy, którzy przywędrowali z Jaworza, przenieśli tu krzyż ustawiony kiedyś w miejscu pierwszego jaworzańskiego kościoła. W ten sposób podkreślali swoją więź z parafią. Ten postawiony 200 lat temu już został zastąpiony nowszym, a ten kolejnym.
– Od początku, kiedy tu przybyliśmy z mężem, troszczyliśmy się o ten krzyż. Uszkodzone fragmenty figury Pana Jezusa uzupełniał znajomy artysta. Parę lat temu córka Elżbieta chciała odmalować krzyż, ale tego już nie dało się zrobić, bo był całkiem spróchniały. Syn Wojciech zamówił więc nowy u stolarza. Znajomi pomogli zamocować, a wnuk uporządkował otoczenie – mówi Janina Żurek.
Gotowy, odrestaurowany krucyfiks poświęcił cztery lata temu ks. proboszcz Stanisław Filapek. Odtąd co roku parafianie z Jaworza przed świętem Podwyższenia Krzyża Świętego pielgrzymują tu na polową Mszę św. W tym roku przyszło ponad sto osób.
– Gromadzimy się, aby uczcić krzyż górujący nad Jaworzem i z tego miejsca polecić w modlitwie nie tylko nas, tu obecnych, ale także wszystkich mieszkańców Jaworza – zarówno wspólnotę Kościoła rzymskokatolickiego, jak i naszych braci ewangelików oraz tych, którzy w ogóle nie identyfikują się z Bogiem i religią. Chcemy wszystkich polecić Jezusowi Chrystusowi, który góruje z krzyża, pełen miłości i miłosierdzia – mówił ks. kan. Stanisław Filapek. Do osobistej refleksji nad znaczeniem krzyża we własnym życiu zachęcał pielgrzymów ks. Wojciech Nowak, który w homilii wskazywał na potrzebę wpatrzenia się w Jezusa ukrzyżowanego. – Gdy jest nam trudno, trzeba się wtulić w ten krucyfiks, czasem zapłakać – i oddać Jezusowi to, co jest ciężkie, trudne czy grzeszne – mówił ks. Nowak. – Krzyż przypomina, że Chrystus zwyciężył i chce zwyciężać, być pierwszym, także w życiu każdego z nas.
Po Mszy św. przyszedł czas na wspomnienia ludzi, którzy wokół tego krzyża kiedyś mieszkali. Pielgrzymi mówili o swoich dziadkach. – Cieszę się, że pomimo ubiegłorocznej przerwy spowodowanej pandemią udało się wrócić do tej tradycji i znowu nas przybyło. Dzięki modlitwie wspólnie potwierdzamy, że krzyż króluje nad naszą wspólnotą, a przy tym umacniają się rodzinne więzi i trwa pamięć o przodkach – cieszył się ks. kan. Filapek. – To wspaniałe przeżycie! Jestem Panu Bogu ogromnie wdzięczna, za to wielkie błogosławieństwo, jakim jest obecność krzyża w tym miejscu. Bo żyjąc tak blisko krzyża, łatwiej nam pomyśleć o tym, co najważniejsze – powiedziała rozpromieniona pani Janina, która wraz z bliskimi zadbała też o powstanie nowych kapliczek Matki Bożej w okolicy, a po Mszy św. ugościła pielgrzymów ciastem i napojami.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się