Różańca nie wypuszczają z dłoni. Czas, jaki oddają modlitwie, owocuje coraz liczniejszymi dziełami, które podejmują. W kościele w Pogórzu odbył się 13. Pompejański Dzień Skupienia. Stał się okazją do dziękczynienia za dynamiczny rozwój misyjnego zaangażowania czcicieli MB Pompejańskiej, od Czech po Tanzanię i Madagaskar.
Ratować grzeszników
W imieniu grupy przybyłej z Czech, z Jabłonkowa, gdzie od pięciu lat rozwija się zapoczątkowana przez zelatorki naszej diecezji wspólnota ADŚ i modlitwa Nowenną Pompejańską, za dar modlitwy dziękowała Urszula Martynkova. Od kilku miesięcy otaczają nią jedną z zelatorek Zofię Grocholovą, która zmaga się z ciężkim przebiegiem COVID-19. Dziś cieszą się, że odzyskuje zdrowie.
Z wielką radością opowiadają też o jednym z niedawnych doświadczeń, kiedy niewierzący, choć ochrzczony mężczyzna na wieść o swojej śmiertelnej chorobie poprosił wspólnotę ADŚ o modlitwę. W ateistycznej rodzinie nie mógł się nawet przyznać do tej prośby, ale po prowadzonych ukradkiem rozmowach udało się go zachęcić do pojednania z Bogiem. W prywatnym mieszkaniu spotkał się z kapłanem, wyspowiadał, a następnego dnia trafił do szpitala i już nie wrócił. – Zdążył! – mówiły uradowane członkinie ADŚ z Jabłonkowa.
– Jestem w ADŚ od 10 lat i co roku tu przyjeżdżam. To, że możemy modlitwą wspierać i tak skutecznie pomagać w ratowaniu grzeszników, jest naprawdę wspaniałe i bardzo cenne. Przekonuję do tego innych – mówi Teresa Karaszewska z Mysłowic.
– Staram się być w Pogórzu co roku, bo tu nabieram nowych sił do życia. Sama doświadczyłam bliskości śmierci w 2002 r. Widziałam siebie wędrującą tym tunelem w stronę światła. Potem usłyszałam słowa lekarza: „Mamy ją!”. Wróciłam i pomyślałam, że skoro znalazłam się tu z powrotem, to mam jeszcze coś do zrobienia. Dlatego teraz modlę się, ile mogę, za tych ludzi, którym po śmierci grozi cierpienie – tłumaczy Jadwiga Morawska, zelatorka ADŚ z Cieszyna-Mnisztwa.
– Straciłam męża, kiedy miałam 23 lata i półroczne dziecko. Zatruł się czadem, odszedł nagle. Być może dlatego czułam taką potrzebę modlitwy o dobrą śmierć i za ludzi konających. Szukałam takiej wspólnoty modlitewnej i trafiłam do Apostolstwa Dobrej Śmierci. Wielu ludziom o tej modlitwie mówiłam i wiele osób też odczuwało takie pragnienie, by przez wytrwałą modlitwę różańcową powierzać Maryi tych, którzy potrzebują ratunku – mówi Irmina Raszka-Ciemała, zelatorka ADŚ z Hażlacha.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się