Po spotkaniach z Eucharystią sprawowaną w samo południe na Stecówce, Jałowcu i Hali Miziowej pod Pilskiem, w sobotę 24 lipca przyszła kolej na Hrobaczą Łąkę, a tym samym - półmetek tegorocznej Ewangelizacji w Beskidach. W tym roku jej hasło to: "Bohater drugiego planu - święty Józef".
Spotkanie na Hrobaczej Łące przygotowała wspólnota "Krzew Winny" z parafii św. Marcina w Jawiszowicach.
Jak co tydzień, uczestnicy ewangelizacji wędrowali do celu dowolnie wybranymi szlakami i drogami, by w samo południe spotkać się na Mszy św. Tym razem sprawowało ją pięciu kapłanów. Przewodniczył ks. Zbigniew Macura - proboszcz ze Skoczowa-Górnego Boru, a razem z nim przy ołtarzu stanęli: ks. Henryk Zątek, obecnie proboszcz w Cięcinie, a wcześniej w Jawiszowicach, gdzie był pasterzem "Krzewu Winnego", o. Grzegorz Siwek OFMConv. - proboszcz z Rychwałdu i kustosz tamtejszego sanktuarium Matki Bożej oraz ks. Adam Wandzel - wikary z Bestwiny i ks. Wojciech Olesiński - wikary z Andrychowa.
Po Mszy św. tradycyjnie wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata i przyjęli namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości. Jak co roku jawiszowicka wspólnota poczęstowała wszystkich domowym chlebem, upieczonym przez członków wspólnoty oraz "biblijnym supełkiem" - karteczkami z przygotowanym dla każdego wezwaniem z litanii do św. Józefa i nawiązującym do niego słowem z Pisma Świętego.
Na Hrobaczej Łące od lewej księża: Adam Wandzel, Grzegorz Siwek, Zbigniew Macura, Henryk Zątek i Wojciech Olesiński.Tematem cotygodniowych kazań na szczytach gór są cechy przypisywane św. Józefowi. Na Hrobaczej Łące ks. Henryk Zątek mówił o św. Józefie jako głowie rodziny.
Nawiązując do hasła tegorocznej ewangelizacji: "Bohater drugiego planu", zauważył: - Trzeba by napisać, że jest bohaterem trzeciego planu. Na drugim planie ludzie czasem coś mówią, a z tego, co nam zostawili święci pisarze w Piśmie Świętym wynika, że Józef nic nie powiedział. W kategorii filmowej to jest zupełnym statysta. Nie zanotowano żadnego słowa powiedzianego przez niego pewnie nie z tego powodu, że nie miał nic ciekawego do powiedzenia, tylko dlatego, że taka była wola Boża.
Mówiąc o św. Józefie jako głowie rodziny, ks. Zątek zauważył, że to mężczyzna jest uważany najczęściej za głowę rodziny. Przywołał wspomnienia kard. Stefana Wyszyńskiego o jego ojcu, który po powrocie do domu z pracy w polu długo modlił się klęcząc przed świętymi obrazami. Dużo nie mówił. Jak św. Józef. Klęczał przed Panem Bogiem i załatwiał z niebem ważne sprawy. Jak podkreślił ks. Zątek, to także ta modlitwa ukształtowała charakter przyszłego Prymasa Polski.
Wymieniając powagę, jako jedną z cech głowy rodziny, kapłan podkreślił: - Życie jest poważne. Przewodzący takiej wspólnocie jak naród, rodzina, powinien mieć tę cechę: niezmienność; nie gra na emocjach ludzkich, nie manipulacja ludźmi, ale powaga. Muszę być poważny jako ojciec rodziny. Jeśli ktoś tej powagi nie będzie miał, nie będzie wiedział jaka odpowiedzialność na nim spoczywa, to nie będzie dobrą głowa rodziny.
Jak co roku wspólnota "Krzew Winny" z Jawiszowic częstowała wszystkich domowym chlebem.Druga cecha, o jakiej mówił ks. Zątek to dojrzałość. Dowodem tego, jak bardzo jej dziś brakuje są statystyki dotyczące rozwodów – 30 procent małżeństw się rozpada. A przyczyną tej sytuacji jest najczęściej niedojrzałość.
Duszpasterz przywołał koncepcję człowieka homo ludens, zakładającą, że to rozrywka, zabawa jest podstawą działania. Taki obraz kreują też przekazy telewizyjne. – Patrząc na rozrywkę, jaka jest nam serwowana, wydaje mi się, że jest to próba wychowania do takiej niedojrzałości - żadnej powagi - mówił.
Kolejna cecha głowy rodziny to odpowiedzialność. – Św. Józef na samym początku związku z Matką przechodzi wielką próbę. Zobaczył, że z powodu Pana Jezusa zabijane są dzieci. Jaka straszna świadomość – mówił ks. Zątek.
Za cudowną Bożą interwencją, słuchając słów anioła, będąc posłusznym, Józef bez dyskusji zabiera Dziecko i Maryję, uchodząc do Egiptu.
Duszpasterz zaznaczył, że postawa św. Józefa jest aktualnym wzorem także dziś. Mówił o duchu czasu i Duchu Świętym.
- Mamy taką tendencję dzisiaj, żeby iść z duchem czasu. Co to jest duch czasu – nie wiem. Ale co to jest Duch Święty – wiem. Bo Duch Święty mi nic głupiego nie podpowie. Jak za Nim pójdę, to choć może wiele razy upadnę, mam nadzieję dojść do zbawienia. Ale jak pójdę z duchem czasu, to nie wiem gdzie zajdę, bo on idzie dziś tu, a jutro mu się coś zwidzi i pójdzie tam – mówił kaznodzieja. – Ducha Bożego należy się trzymać, mądrych natchnień, mądrych ludzi, Boga, Pisma Świętego, mądrości. A jakby ktoś chciał być głową rodziny i słuchał ducha czasu, to ostrożnie. Bo nie wiadomo, gdzie go ten duch doprowadzi i co to jest za duch - czy on czasem rogów nie ma.
Podsumowując, ks. Zątek zauważył, że w ogromie treści, słów, przekazów Pisma Świętego, milczenie Józefa jest szczególnym znakiem. Bo są chwile, kiedy Bóg milczy. – Dzisiaj, kiedy bardzo duży słyszymy, bardzo dużo mówimy, a mniej milczymy – to jest piękna cecha świętego i tego, kto chce być głową rodziny.
Ekipa z Ujsoł co tydzień jest obecna na Ewangelizacji w Beskidach.Wśród uczestników Eucharystii na Hrobaczej Łące byłą także grupa przyjaciół ze wspólnoty "Metanoia" z Jaworzna. Łukasz z córką Esterką przyjechali z Bielska-Białej, Michał i Ksenia z dziećmi - z Chorzowa, Tomek z Jastrzębia-Zdroju, Asia z Sosnowca. A zmotywowały ich… urodziny jednego z nich - Tomka.
- Moja kuzynka i mój chrzestny tutaj są i wychodzą w góry na ewangelizację co tydzień. Powiedzieli nam o tej akcji i jesteśmy – mówi Ksenia Noga z Chorzowa, żona Michała i mama Tymoteusza i Liliany.
- Zwróciłem uwagę na kwestię odpowiedzialności – mówi Michał. - To jest kluczowe: żeby być odpowiedzialnym za swoje życie, za to, że Bóg dał nam rodzinę, że wszyscy jesteśmy rodziną: braćmi i siostrami w Chrystusie.
- Jestem tu pierwszy raz i bardzo się cieszę - dodaje Łukasz. - Dla mnie dziś najmocniejszym doświadczeniem jest relacyjność. Jesteśmy tu razem, jeden obok drugiego, z różnych miejsc, różnych środowisk, a jednoczy nas św. Józef.