Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Świadectwo Wichury

Niewielka trumna przykryta biało--czerwoną flagą kryła szczątki 25-letniego bohatera niezłomnego, żołnierza niezwykle odważnego i rozważnego. Szykanowany, więziony i bity, nie dał się zastraszyć i do końca niezmiennie podkreślał, że jego celem była walka ze strukturami państwa komunistycznego w obronie prawdy, wolności Polaków i wiary.

W kościele św. Katarzyny w Czechowicach-Dziedzicach odbył się pogrzeb śp. ppor. Józefa Kołodzieja „Wichury”, należącego do ścisłego sztabu zgrupowania VII Okręgu Śląskiego NSZ, dowodzonego przez kpt. Henryka Flamego „Bartka”.

Urodzony w Bierach w 1921 r. w czasie okupacji hitlerowskiej znalazł się na terenach włączonych do III Rzeszy razem z matką, która – jak wielu Polaków w obawie przed represjami – podpisała niemiecką listę narodowościową. Z tego powodu Józef Kołodziej w 1944 r. został wcielony do wermachtu. W 1945 r. wrócił w rodzinne strony i przystąpił do zgrupowania Bartka.

Ppor. Wichura odpowiadał za sprawy propagandy, był dowódcą grupy żołnierzy „Błyskawica”, podejmujących całą serię akcji zbrojnych. Chciał walczyć i za zgodą Bartka planował przerzut oddziału już w lutym 1946 r., jednak w trakcie operacji zaczął podejrzewać niebezpieczeństwo obławy UB i wycofał swoich żołnierzy z katowickiego dworca kolejowego z powrotem do lasu. W Wiśle 3 maja 1946 r. wraz ze swoim oddziałem maszerował jako pierwszy podczas pamiętnej defilady zgrupowania Bartka. Uczestniczył też w drugim zlocie oddziałów na Baraniej Górze, gdzie 15 sierpnia otrzymał awans na stopień podporucznika. Tydzień później w tym samym partyzanckim obozowisku wziął ślub z Emilią Rauer „Milką” i przygotowywał operację przerzutu partyzanckich oddziałów na Zachód. Wierzył, że wysyła swoich żołnierzy na dalszą walkę o Polskę. Jednak operacja o kryptonimie „Lawina” okazała się prowokacją UB i w konsekwencji większość żołnierzy Bartka zginęła we wrześniu 1946 r., wymordowana na Opolszczyźnie. Sam Wichura, po wyjeździe rannego Bartka na leczenie, dowodził pozostałymi na miejscu partyzantami, a następnie z żoną Emilią, nie znając prawdy o losie wywiezionych, wyjechał w październiku do punktu przerzutowego do Chorzowa. Tam oboje zostali aresztowani, a w grudniu – skazani na karę śmierci. Emilii Rauer-Kołodziej z powodu zaawansowanej ciąży wyrok zamieniono na karę 10 lat więzienia. Jej syna Jana, urodzonego za kratami, wychowywała rodzina. Oboje spoczywają w tym samym grobie na czechowickim cmentarzu parafialnym przy kościele św. Katarzyny. Teraz w tej samej mogile złożono z wojskowymi honorami trumnę ze szczątkami Wichury.

To ostatnie pożegnanie miało miejsce w jego setne urodziny, a zarazem aż 75 lat po śmierci. Za walkę przeciwko komunistom został skazany na karę śmierci. Zginął rozstrzelany 31 grudnia 1946 r. w więzieniu w Katowicach. Nie miał pogrzebu i nie było wiadomo, gdzie leży jego ciało. Poszukiwania, prowadzone przez Instytut Pamięci Narodowej, przyniosły efekt – na cmentarzu komunalnym w Katowicach-Panewnikach odnaleziono doczesne szczątki Wichury. Wreszcie mógł odbyć się pogrzeb…

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy