Do grona świętych i błogosławionych, obecnych w swoich relikwiach w kościele w Kalnej, 12 czerwca dołączyli św. Teresa od Dzieciątka Jezus i jej święci rodzice: Zelia i Ludwik Martin.

Trafili tu prosto z Lisieux. Ich relikwiarz wniósł ks. prałat Teodor Suchoń, emerytowany kustosz sanktuarium św. Teresy w Rybniku-Chwałowicach, razem z ks. proboszczem Kazimierzem Hanzlikiem i swoim rodzonym bratem ks. Sylwestrem Suchoniem.

Jak mówi ks. Teodor Suchoń, relikwiarz przywołuje obraz rodziny Martin, jaki stworzyła św. Teresa. Widnieje on także na ornacie, w którym kapłan celebrował Mszę św. W dolnej części obrazu znajdują się dwie róże – to rodzice św. Teresy. Z nich wyrasta pięć lilii – to ich córki. Cztery zostały karmelitankami: Maria, Paulina, Celina i Teresa, a jedna, Leonia – wizytką. Są jeszcze pąki lilii – to czworo dzieci Zelii i Ludwika, które zmarły w dzieciństwie.

Tę symbolikę przywołuje relikwiarz. – Rodzice to korzenie każdego dziecka – dlatego ich relikwie znajdują się w dolnej części, a Teresy w centrum – tłumaczy ks. Hanzlik. – Teresa powiedziała, że w sercu Kościoła, swojej Matki, chce być miłością – stąd serce w górnej części relikwiarza, a po jego obu stronach róże, bo Teresa obiecała deszcz róż, łask, po swojej śmierci.

W homilii ks. Suchoń podkreślił, że tajemnica szczęścia Zelii i Ludwika tkwi w sakramencie, który zawarli. Bo sakrament małżeństwa jest objawieniem miłości Bożej wobec małżonków, ale i ich miłości wzajemnej. – Kochając się, stają się dla siebie darem. On mówi do żony: jestem twoim. Nie mówi: jesteś moja. A ona: jestem twoja, a nie: jesteś mój. Tak kocha Bóg – zaznaczył.

Choć na relikwiarz jest przygotowane miejsce w kościele, przez jakiś czas będzie ono puste, bo rodzina Martin wyruszyła w peregrynację po domach w Kalnej.