- Jestem wam wszystkim wdzięczny za to, że czyniliście ze mnie lepszego człowieka - tak ks. Paweł Stawarczyk podsumował swoją długą listę podziękowań, które skierował na zakończenie swojej pierwszej Mszy św., sprawowanej w kościele św. Jozafata Kuncewicza w Marklowicach Górnych. O tym, jak bardzo bliscy są mu ci, wśród których wzrastał w wierze, w miłości do Boga i ludzi, wymownie świadczyło wzruszenie, z jakim zwracał się do nich...
W uroczystej procesji do marklowickiego kościoła przyprowadzili ks. Stawarczyka kapłani wraz ze służbą liturgiczną ołtarza i pocztami sztandarowymi. W świątyni i wokół niej czekali licznie zgromadzeni krewni i parafianie.
- Wczoraj otrzymałeś święcenia z rąk biskupa Romana, a dzisiaj wkraczasz do naszej świątyni parafialnej, z którą byłeś od dziecka związany. Z Marklowic byli już inni kapłani, ale ty jesteś pierwszym kapłanem z parafii św. Jozafata Kuncewicza z Marklowic Górnych. Twoje prymicje przypadają w uroczystość Przenajświętszej Trójcy, a ty masz prowadzić tych, do których zostałeś powołany, do życia, które jest w Trójcy Świętej, do jedności z Bogiem, ale i do jedności z braćmi. Na swoim obrazku prymicyjnym wypisałeś słowa: "Duch wieje, kędy chce". Niech On cię prowadzi - mówił w drzwiach kościoła proboszcz ks. Bogdan Biel, życząc prymicjantowi Bożego błogosławieństwa na drogach zbawienia.
Pierwsza Najświętsza Ofiara sprawowana przez ks. Pawła Stawarczyka...Kilka chwil później ks. Paweł pokonywał wzruszenie i mówił o wdzięczności Bogu Trójjedynemu, któremu pragnie zawierzyć swoje kapłaństwo, swoją drogę. - Jemu pragnę służyć. Dziękuję wam wszystkim, że jesteście tu dzisiaj ze mną i chcecie się modlić. Chcę prosić, żebyście - kto może - ofiarowali Komunię Świętą w mojej intencji. To będzie najlepszy prezent, jaki możecie mi dzisiaj dać - mówił. Sam sprawował swoją pierwszą Mszę Świętą za dusze zmarłych: babci Bronisławy Kłopeć i dziadków: Henryka Kłopcia i Ewalda Stawarczyka. - Jestem im wdzięczny. To w dużej mierze oni wpłynęli na to, że jestem księdzem. Oni przekazali mi wiarę - dodawał prymicjant, wyznając: - Długo czekałem na ten dzień, gdy po raz pierwszy będę mógł odprawić Mszę Świętą w rodzinnej parafii.
Prymicyjną homilię wygłosił ks. dr Wojciech Węgrzyniak. Wskazywał w niej, że tak jak Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, tym bardziej kapłan powinien być podobny do Osób Trójcy Świętej.
Homilię wygłosił ks. Wojciech Węgrzyniak z Krakowa.- Co to znaczy, że Paweł jest stworzony na obraz Boga Ojca? Być ojcem, to znaczy przede wszystkim dawać życie, nie gasić życia, podnosić ludzi na duchu, bo często są zmęczeni; nie wyrzucać z kościoła, ale przygarnąć - mówił kaznodzieja, przypominając prymicjantowi, że nikt nie zastąpi go w konfesjonale i przy sprawowaniu Eucharystii: - To niesamowity moment, kiedy dajesz nowe życie łaski, kiedy przychodzimy do konfesjonału, wyznajemy grzechy i wychodzimy naprawdę lżejsi, inni, nowi. To dzięki działaniu ojca-kapłana. Drugi taki moment to jest Eucharystia. Być ojcem, to znaczy również troszczyć się o to, czemu dało się życie: wychować, zadbać, być z tymi ludźmi. Jesteś człowiekiem, który jest bardzo ludzki. Jesteś bardzo ludzkim kapłanem, który jest powołany z ludzi i dla ludzi. Przez te lata sprawdziłeś się jako bardzo ludzki człowiek i kapłaństwo w tobie tego obrazu nie wymazało, obyś był tak bardzo ludzkim kapłanem, jak byłeś wcześniej. Bo kapłaństwo polega na tym, że się jest z ludźmi, nie dla siebie tylko. Bądź z ludźmi! Nie żałuj czasu dla ludzi, nie myśl, że ludzie ciebie męczą. Musimy być tak jak każdy ojciec i matka, którzy są wymęczeni przez dzieci. To jest nasz trud, to jest nasz pot i nasze powołanie...
W procesji z darami: rodzice i brat ks. Pawła.- Będziesz cierpiał, bo nie ma kapłaństwa bez cierpienia. Będziesz nosił krzyż jak każdy człowiek, bo nie da się iść drogą Chrystusa, jeśli to nie będzie droga krzyża - ks. Węgrzyniak zapowiadał także trudne momenty. - Bądź kapłanem, który przypomina ludziom, że są synami, że są dziećmi Bożymi, które są dla Boga wartością...
- Być kapłanem na obraz Ducha Świętego, który wieje, kędy chce, to znaczy być kapłanem otwartym na przyszłość, otwartym na zmiany, na to, co zapowiada Jezus: "Ześlę wam Ducha, Parakleta, i On was doprowadzi do prawdy". (...) Nie bój się Ducha Świętego, nie bój się przyszłości, nie bój się zmian. Duch Święty cię nie opuści do końca życia, ale bądź otwarty na Niego - apelował kaznodzieja, podkreślając, że to Duch Święty przypomina nam o miłości: że najważniejsza jest miłość. Nie bój się kochać Boga, nie bój się kochać ludzi! - wskazywał ks. Węgrzyniak.
W prymicyjnej Msyz św. uczestniczyli liczni kapłani; (od prawej) m.in. dziekan ks. kan. Marian Brańka, były proboszcz w Markowicach ks. Stanisław Wójcik i wicerektor ks. dr Sławomir Kołata.Ciepłe słowa, jakie ks. Paweł Stawarczyk usłyszał od składających mu życzenia delegacji, a potem długa lista osób, którym neoprezbiter dziękował za to, że przyczynili się do jego duchowego wzrastania, byli dla niego oparciem, potwierdzały słowa kaznodziei o tym, że ludzie są dla nowego kapłana ważni, że stara się dostrzec każdego, każdemu podziękować...
Pierwsze podziękowanie za dobro i miłość usłyszeli rodzice, którym ks. Paweł przygotował szczególne dary: różaniec od papieża Franciszka i manuterium - maleńki ręcznik, do którego w czasie święceń wytarł dłonie namaszczone przez biskupa świętym olejem. Tradycja mówi, że matka kapłana ma prawo być z nim pochowana, trzymając go w ręku, aby podkreślić jej szczególną rolę w kształtowaniu jego powołania.
Odpowiedzią na ciepłe słowa był serdeczny uśmiech ks. Pawła...Słowa wdzięczności usłyszeli też najbliżsi krewni, a do podziękowań pod adresem rodziny, która wychowała pierwszego w dziejach parafii kapłana, dołączył też proboszcz, ks. Biel.
Nie zabrakło podziękowań dla kapłanów, proboszczów: ks. Stanisława Wójcika, a potem ks. Bela, a także opiekuna podczas praktyk duszpasterskiej ks.kan. Jana Figury, a także seminaryjnych wychowawców, z wicerektorem ks. dr. Sławomirem Kołatą na czele.
Kiedy delegatki gospodyń składały życzenia, wypowiedziane piękną gwarą, zakończyły je słowami: "kiedy będziesz daleko, miej w pamięci ojcowski dom...". I o odśpiewanie tej właśnie pieśni: "Ojcowski dom", poprosił ks. Stawarczyk pod koniec prymicyjnej uroczystości. Dodał też, że w darze dla parafii przekazuje swoją rocznikową stułę, by zawsze w Marklowicach przypominała o jego więzi z całą wspólnotą parafialną. I nie było wątpliwości, że to także dla niego prawdziwy ojcowski dom: "istny raj, dar Ojca
Były życzenia w gwarze, cieszyńskie stroje i "Ojcowski dom".Niebieskiego".
A kiedy przyszedł czas na prymicyjne błogosławieństwo, wszyscy wierni ustawili się w kolejce, a potem przyszedł czas na wspólne świętowanie i na tradycyjne kołoczki, którymi częstowani byli wszyscy wychodzący z kościoła - jak to w rodzinie, jak to w domu...