Kiedy przed 26 laty ks. Andrzej Wolny przybył do Godziszki, miał być przede wszystkim gospodarzem tutejszej parafii. Dziś, podczas jego uroczystości pogrzebowej, jej mieszkańcy podkreślali, że szybko stał się kimś więcej - bliskim członkiem parafialnej rodziny.
Kazanie podczas Mszy św. głosił ks. prałat Jerzy Fryczowski, emerytowany proboszcz parafii na bielskim osiedlu Karpackim. Zaczął je od słowa, którym od tygodni żyje świat mediów i które jest obecne w rozmowach ludzi na całym świecie: szczepionka - to, co ma uwolnić ludzkość od śmiercionośnego bakcyla, z powodu którego zmarł także ks. Andrzej Wolny.
- To słowo prowokuje mnie do myślenia o innej szczepionce, o innym zaszczepieniu - wszczepieniu, który dokonało się w życiu każdej i każdego z nas, a w życiu ks. Andrzeja 2 marca 1947 roku w kościele Krzyża Świętego w Siemianowicach Śląskich - mówił ks. Fryczowski, przywołując dzień chrztu ks. Andrzeja i jego brata bliźniaka Kazimierza, który także był kapłanem (zmarł w 2018 r.). - To chrzest - wszczepienie czy zaszczepienie, jest nieporównywalnie, niebotycznie inne, sięgające skutkami nie tylko tej doczesności, w której można przedłużyć życie o rok, pięć, dziesięć, czy dwadzieścia lat, ale sięgające wieczności nieskończonej. I tam rodzice chrzestni przynieśli Andrzeja i Kazika, aby Chrystus przez ręce ówczesnego kapłana, zaszczepili ich w Kościół. Wszczepili ich we wspólnotę wiary w zmartwychwstanie, w bezkresną wieczność.
Jak mówił kaznodzieja, to wtedy, podczas chrztu, Bóg mówi do człowieka: "Tyś jest mój syn umiłowany/ ty jesteś moja córka najmilsza, w tobie mam upodobanie".
Ks. prałat Jerzy Fryczowski głosił kazanie podczas ostatniego pożegnania ks. Andrzeja Wolnego.Kontynuacją tego wydarzenia były także święcenia kapłańskie, przyjęte przez ks. Andrzeja, jego brata, ks. Jerzego Fryczowskiego i jeszcze 30 innych diakonów 19 kwietnia 1973 r. z rąk katowickiego biskupa Herberta Bednorza.
Wszczepiony w kapłaństwo, przez ponad 47 lat ks. Andrzej Wolny głosił słowo Boże, składał Bogu ofiarę, jednoczył ludzi i przez sakrament Chrztu wszczepiał w Chrystusa kolejne pokolenia.
- Jego posługa pastoralna, posługa jednoczenia, tu, w tej parafii okazała się najbardziej owocna i skuteczna. Jedna z moich znajomych z tej parafii, wczoraj mi powiedziała: "O nim nikt nie mówi jednego złego słowa". To mnie bardzo zbudowało. Dużo ludzi płacze. Jakaś dziwna cisza w Godziszce zapanowała. Bo pasterz odszedł… - mówił ks. Fryczowski, podkreślając, że ks. Andrzej, wszczepiony w Chrystusa, pochylał się nad każdym człowiekiem, udzielając mu Jego samego, - Chrystusa, który jest Chlebem, pokarmem dającym życie wieczne, który jest "lekarstwem na zmartwychwstanie".
Jak zauważył kaznodzieja, testamentem ks. Andrzeja mogą być słowa, umieszczone przy sadzawce na Awentynie w Rzymie: "Wy wszyscy, bądźcie niosącymi Chrystusa" - tak, by będąc w wieczności, móc sobie wzajemnie powinszować: - Dziś winszujemy szczęśliwej wieczności księdzu Andrzejowi, a sobie - byśmy tam wszyscy dotarli, jako żywi, zaszczepieni w Chrystusa Jego uczniowie…
Śp. Ks. Andrzej Wolny spoczął w grobowcu kapłanów na cmentarzu w Godziszce.Pod koniec liturgii ks. dziekan Marek Bandura odczytał list metropolity katowickiego arcybiskupa Wiktora Skworca, rocznikowego kolegi ks. Andrzeja Wolnego, a także dziękował zmarłemu: - Cierpienie i śmierć, to problem równie wiekowy jak historia ludzkości. Jakże wielka jest Mądrość Boża, która ciągle ukazuje nam Betlejem. Poucza nas o tym św. Paweł w słowach: Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Przecież to nie śmierć zabiera, ale dobry Bóg, który powołuje nas do siebie po nagrodę za ofiarne życie, a takim była twoja kapłańska posługa. Zapamiętamy cię jako gorliwego i otwartego duszpasterza, który troszczył się o duchowy wzrost swoich parafian, poprzez sprawowanie sakramentów, prowadzenie grup parafialnych oraz rozmiłowanie się w słowie Bożym przez nową ewangelizację. Wszystkim doskonale jest znana twoja troska o drugiego człowieka oraz życzliwość - zaznaczył ks. Bandura, dziękując także za kapłańską współpracę i dobroć ks. Andrzeja.
Dziekan łodygowicki odczytał także słowa wdzięczności zmarłego wobec kapłanów, parafian, szczególnie jego świeckich współpracowników i całej społeczności, której posługiwał - za wszelką okazaną mu dobroć.
O śp. ks. Andrzeju Wolnym pisaliśmy w tekstach: