Już od 30 lat zespół regionalny Klimczok tak zaczyna swoje świętowanie Bożego Narodzenia: w sanktuarium na Górce. W tegorocznej Pasterce na Górce w Szczyrku modlitwom przewodniczył przełożony krakowskiej inspektorii salezjanów ks. dr Marcin Kaznowski. Nie był jedynym gościem. Dzięki obecności ekipy telewizyjnej liturgia z sanktuarium była transmitowana przez TV Polonia na cały świat.
Przy ołtarzu wraz z ks. inspektorem Kaznowskim stanęli też szczyrkowscy duszpasterze, w tym ks. Witold Majcher SDB, przełożony wspólnoty zakonnej, dyrektor Salezjańskiego Domu Młodzieżowego, ekonom wspólnoty oraz ks. Jan Lis SDB, kustosz sanktuarium. Z powodu obowiązujących obostrzeń sanitarnych zaledwie garstka chętnych mogła modlić się we wnętrzu świątyni, a pozostali uczestniczyli w niej na zewnątrz, mimo zadymki śnieżnej. Do wspólnego śpiewu kolęd zachęcali przedstawiciele zespołu regionalnego Klimczok oraz góralskiej kapeli Hajduk.
Kierownik zespołu Klimczok Małgorzata Hołdys (druga z lewej) podkreśla, jak ważne jest to wspólne kolędowanie.Witając wszystkich przybyłych ks. Witold Majcher przypominał: - Sama historia tego miejsca pokazuje, jak Bóg przybliża się do człowieka. Miejsce, które kiedyś było nazywane Przykrą Kępką, ze względu na trudny dostęp do niego, stało się miejscem szczególnym, które pozostanie na zawsze w sercu każdego, kto się tu zawierza Bogu i Maryi...
- W górach mamy bliżej do nieba, a przez to bliżej do Pana Boga, ale nie o tym myślimy w wigilijną noc, w Boże Narodzenie. Nie głosimy dzisiaj, że Jezus jest góralem, chociaż tak sobie myślę, że gdyby ktoś obcy przyjechał do Polski i zobaczył nasze szopki, doszedłby do wniosku, że Jezus urodził się na Podhalu albo w Beskidach. Dzisiaj głosimy prawdę znacznie większą, znacznie ważniejszą i znacznie bardziej wstrząsającą: że Bóg stał się człowiekiem, Stwórca stał się częścią stworzenia - mówił w homilii ks. insp. Kaznowski.
Homilię wygłosił ks. dr Marcin Kaznowski, przełożony krakowskiej inspektorii salezjańskiej.Jak podkreślał, przez to, że doświadczył ludzkiego losu, przeżywał to samo, co każdy człowiek, łącznie z cierpieniem i śmiercią: - Jezus zna nasz ból, a stajnia, w której się rodzi, symbolizuje to, że przychodzi na świat w sam środek naszego bałaganu, naszej biedy i grzechu. (...) Jezus przychodzi, gdy noc jest najdłuższa, rodzi się tam, gdzie nie ma już nadziei, gdzie panuje ciemność. I wpuszcza w tę ciemność błysk światła, nadzieję. Nie bójmy się wpuszczać Boga do naszych stajenek, do naszych bied, do naszych grzechów - apelował kaznodzieja.
Tym razem wyjątkowo trzeba było zrezygnować z uroczystego wniesienia figury Dzieciątka do świątyni.Dziękując wszystkim za wspólną modlitwę kustosz ks. Jan Lis SDB dodawał: - W tę noc Bóg na nowo przypomina nam, że nas kocha miłością nieskończoną, darmową. W tę noc Bóg daje światło, aby widzieć głębiej i piękniej swoje życie, przypomina, że to nie nasze wysiłki, ale światło z Betlejem może odnowić każde serce...
Pasterkę pod przewodnictwem ks. inspektora Kaznowskiego SDB sprawowali też duszpasterze ze szczyrkowskiego sanktuarium.Z powodu trwającej epidemii i przestrzegania koniecznego dystansu społecznego nie odbyło się tradycyjne w bożonarodzeniowym świętowaniu na Górce uroczyste przekazanie przez członków zespołu Klimczok figurki Dzieciątka Jezus, którą kapłan następnie wnosił do świątyni i kładł do żłóbka przed ołtarzem.
Tak było przed rokiem. Tym razem najmłodsi członkowie zespołu Klimczok nie mogli wziąć udziału w Pasterce...Zespół Klimczok, który w tym roku świętował swoje 35-lecie, a od 30 lat niezmiennie gromadzi się na Pasterce na Szczyrkowskiej Górze Błogosławieństw, wraz z kapelą Hajduk włączył się nie tylko w śpiew podczas Mszy św., ale także wykonał na mały koncert kolęd i góralskich pastorałek. - Ta góralska Pasterka na Górce to już nasza tradycja - mówiła Małgorzata Hołdys, kierownik zespołu i inicjatorka tego kolędowania.
- Tym bardziej trudno nam było w tym roku pojawić się w mocno okrojonym składzie. Mogło nas być łącznie z kapelą tylko 12 osób. Wybór naprawdę nie był łatwy. Dzieci, których mamy sporo, nie mogły zrozumieć, dlaczego nie mogą pójść na Pasterkę. Mamy w naszym gronie sporo małżeństw, ale warunek był twardy: z każdej rodziny najwyżej jeden przedstawiciel. Ci, którzy musieli zostać w domach, bardzo żałowali... - podkreślała kierownik Klimczoka. - Żałujemy, że w warunkach pandemii musimy zrezygnować też z tradycyjnego koncertu kolęd w św. Szczepana, na który zwykle zjeżdżały się tłumy. Bardzo jesteśmy do tego kolędowania przywiązani i mamy nadzieję, że bez przeszkód uda się do tej tradycji powrócić...