Wyjątkowy charakter miały tegoroczne uroczystości rocznicy tragicznych wydarzeń z września 1946 r., kiedy w wyniku operacji Urzędu Bezpieczeństwa z Beskidów w kilku transportach wywieziono i wymordowano żołnierzy ze zgrupowania NSZ, walczących pod dowództwem mjr. Henryka Flamego „Bartka”.
Po raz pierwszy delegacje rodzin partyzantów modliły się w ustalonym niedawno miejscu śmierci uczestników pierwszego transportu: na dawnym Scharfenbergu, czyli Ostrej Górze w Malerzowicach Wielkich.
W wyniku podstępu Urzędu Bezpieczeństwa 74 lata temu w masowej zbrodni życie straciło prawdopodobnie stu kilkudziesięciu żołnierzy „Bartka”, dowódcy VII Okręgu Śląskiego Narodowych Sił Zbrojnych. Przez kilkadziesiąt lat nie udawało się ustalić ich losów. Po wyjeździe żaden z nich nie dał nigdy znaku życia. Były różne przypuszczenia, również o tym, że zostali zamordowani gdzieś na Opolszczyźnie, ale brak było jakichkolwiek konkretnych ustaleń. Dopiero poszukiwania podjęte kilka lat temu przez Instytut Pamięci Narodowej przyniosły efekty, na które czekały rodziny zaginionych bez śladu partyzantów. Poprowadził je wiceprezes IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk, którego wielkie zaangażowanie zaowocowało.
Ślady zbrodni
Poszukiwania prowadzone były w wielu miejscach. Zespół prof. Szwagrzyka szukał żołnierzy „Bartka” m.in. w Barucie, który najwcześniej był wskazywany jako miejsce ich egzekucji. Tam też od lat we wrześniu pod leśnym krzyżem odbywały się modlitwy. Najprawdopodobniej rzeczywiście dotarła tam trzecia grupa wywiezionych partyzantów. Z relacji mieszkańców wiadomo jednak, że po serii wybuchów w 1946 r. widziano tam szczątki ludzkie rozrzucone po okolicy. Były one zbierane i palone, dlatego dziś trudno o konkretne dowody popełnionej tu zbrodni. Takie odnaleziono w 2016 r. na Polanie Śmierci, niedaleko dawnego lotniska w Starym Grodkowie, gdzie badacze z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, wspierani przez wolontariuszy, w tym także tych z partyzanckich rodzin z Podbeskidzia, odkryli wreszcie pierwsze masowe groby. Wiele odnalezionych w ziemi przedmiotów potwierdza przypuszczenia, że to żołnierze „Bartka”. Dzięki identyfikacji części odnalezionych szczątków nie było już wątpliwości: tu zginęli partyzanci z drugiego transportu. Trzy lata później odbyło się poświęcenie pomnika wzniesionego w hołdzie bohaterom. Przy potężnym, 6-metrowym kamiennym krzyżu stanęła symboliczna konstrukcja przypominająca barak, w którym ich zamknięto przed śmiercią, a w środku umieszczone zostały fotografie partyzantów. Wokół leży kilka głazów, które znalazły się w miejscach grobów, gdzie odnaleziono szczątki. Pomnik odsłaniała córka „Bartka” – Alicja Flame-Reinhardt wraz z prezesem IPN dr. Jarosławem Szarkiem i prof. Szwagrzykiem, który po raz kolejny zapewniał rodziny partyzantów: – Nie spoczniemy, dopóki nie odnajdziemy ich wszystkich… W tym roku wzdłuż drogi prowadzącej pod pomnik pojawiło się już 9 okazałych fotografii – portretów zidentyfikowanych ofiar zbrodni. Dalsze identyfikacje trwają.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się