Ks. prał. Józef Walusiak, inicjator powstania Katolickiego Telefonu Zaufania, opowiada o inicjatywie.
Alina Świeży-Sobel: Jak to się zaczęło?
Ks. prał. Józef Walusiak: Jako wikary na Złotych Łanach dwa lata studiowałem psychoterapię i po powrocie zacząłem pracę z młodzieżą uzależnioną. Nie było jeszcze ośrodka, więc wszyscy zainteresowani zgłaszali się do mnie, a parafialny telefon dzwonił co chwilę. To mocno utrudniało życie. Widać było potrzebę innego telefonu. Podczas studiów w Lublinie widziałem w parafii duszpasterski telefon zaufania i to była moja inspiracja.
A jak wyglądała realizacja?
Nie było komórek, więc potrzebny był numer stacjonarny. Dostaliśmy numer: 33 812 26 67 – i taki sam mamy do dzisiaj. Dyżurowaliśmy przez cały czas w identycznych godzinach: codziennie od 16.00 do 21.00. Zaczynaliśmy w użyczonym prywatnym mieszkaniu, w kilka osób. Potem dyżurujących przybywało. Dziś jest to 25 osób. W ciągu roku przyjmujemy średnio 1200–1400 rozmówców. Czasem rozmowy trwają długo, bo ludzie cierpią też z powodu samotności i potrzebują kogoś, kto ich cierpliwie wysłucha.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się