Pod takim hasłem przez Cisiec przeszły w tym roku królewskie orszaki. Stało się to po raz drugi w historii tutejszej parafii. Uczestnicy pokonali dość długie odcinki drogi, nie zwracając uwagi na lodowaty wiatr. Jak podkreślał w kościele proboszcz ks. kan. Marek Nieciąg, to świadectwo wielkiego hartu i wytrwałości, których cisieckim parafianom nie brakuje.
Nie bacząc na chłód, betlejemscy wędrowcy zgromadzili się pod grotą Matki Bożej, gdzie razem zaśpiewali kolędy, a następnie wraz z kapłanami w uroczystej procesji wyruszyli do świątyni na Mszę św.
- Widzę wasze starania i ten trud, jaki włożyliście w pokonanie wszystkich trudności, bo chcieliście przybyć tu i świętować w dniu Objawienia Pańskiego. Trzej Królowie musieli szukać, odczytać ten znak gwiazdy, która miała ukazać się, kiedy przyjdzie na ziemię Mesjasz, Chrystus Pan - nasz Zbawiciel. Byli różnych narodowości, kolorów skóry, szli z różnych stron świata. Wszyscy szli za gwiazdą i tak dotarli do Betlejem. Wy tak samo przyszliście, by podkreślić ten piękny dzień w naszej parafii, wpisując się w długi szereg pokoleń ludzi, którzy szli za Chrystusem. I my za Nim idziemy, a to świętowanie jest także znakiem naszej wiary - podkreślał ks. kan. Marek Nieciąg.
W drodze orszakom towarzyszyły kapele, a z niebieskim orszakiem dotarł również wójt gminy Węgierska Górka Piotr Tyrlik w... niebieskim stroju węgierskiego huzara.
W organizację OTK zaangażowała się parafia, wspólnota Rycerstwa Niepokalanej oraz stowarzyszenie "Mały Cisiec - Wielka Sprawa".