Bp Roman Pindel przewodniczył Pasterce, koncelebrowanej w Wigilię o północy w żywieckiej konkatedrze. Mówił wiernym o Jezusie, którego Bóg posyła na świat jako niepozorne, bezbronne Dziecko. Ci, którzy przychodzą na powitanie Nowonarodzonego jako pierwsi, wcale nie są najbliżej Boga, a jednak Jezus cieszy się z każdego. - Cieszmy się, że Bóg jest tak wspaniałomyślny - zachęcał bp Pindel.
Opisując obraz Jacka Malczewskiego "Wigilia na Syberii", kaznodzieja zwracał uwagę na scenę przedstawiającą grupę zesłańców: smutnych, biednych, zatopionych we własnych myślach, którzy wprawdzie siedzą przy jednym stole, ale nie stanowią wspólnoty radującej się z Bożych narodzin. Z zamarzniętego okienka sączy się nikłe, zimne światło.
- Nie uśmiechają się, nie składają sobie życzeń, każdy żyje w swoim świecie, zatopiony w swoim osobistym bólu. Nikt nie przychodzi im z pomocą. A jednak w środku tego stołu jest światłość. Na początku wydaje się, że nie wiadomo skąd jest: może z zaświatów, z innego świata. Jest zupełnie inne niż to wpadające przez okno. Ono stwarza zupełnie inny nastrój, jest ciepłe, rozjaśnia trochę niektóre twarze, ale jakby było niedostrzegane. Malczewski chciał pewnie pokazać, że w najtrudniejszych sytuacjach człowieka Bóg może przyjść do niego, a on może tego nie zauważyć. Jednak Bóg może oświecić tę trudną sytuację, w której człowiek się znalazł. Może być tak bardzo blisko, że zmienia się coś, choćby na obliczu tego człowieka. Jeśli się dobrze przypatrzeć, ten obraz niesie wielką nadzieję, najpierw na Wigilię, na wieczór, na Pasterkę, na Boże Narodzenie. Choć nie ma tam ani Chrystusa, ani żłóbka, ten obraz przede wszystkim mówi o tym, co Bóg dobrego uczynił dla człowieka przez to, że posłał swo9jego Syna na świat jako małe dziecko - mówił bp Pindel, zachęcając, by przesłanie tego obrazu odnieść do własnej sytuacji życiowej. Jak zaznaczył, powinniśmy zawsze pamiętać, że Bóg jest blisko nas, choć może czasami Go nie rozpoznajemy. Bóg chce nas zmienić, przeprowadzić przez wszystko, co składa się na nasze życie.
Biskup Pindel wskazywał też, że Bóg posyła swojego Syna na świat jako niepozorne, bezbronne Dziecko, a jako pierwsi przychodzą Go powitać ludzie, którzy w społeczności pobożnych Żydów nie cieszą się szacunkiem i żyją daleko od Boga: pasterze, magowie. Jednak Jezus cieszy się z każdego. - Możemy przychodzić do żłóbka i cieszyć się, że mamy taką wiarę, która nas przyprowadziła do tego miejsca. Możemy też wcale nie przewidywać, że Bóg może przyjść blisko wobec tych, którzy dzisiaj są daleko od Niego, nie znają Go. Trzeba, żebyśmy przy tym żłóbku zobaczyli, kogo to Pan Bóg przyprowadził do Jezusa dopiero co narodzonego: wcale nie najlepszą reprezentację ludzkości. Prośmy w czasie tej Eucharystii o przyjęcie takiego Jezusa, jakiego Bóg posłał na świat: niepozornego, bezbronnego, tego, który cieszy się z przyjścia każdego człowieka, nawet najbardziej zabiedzonego, opuszczonego, najbardziej dalekiego od Boga. Cieszmy się w tą noc, że Bóg jest tak wspaniałomyślny przez takie przyjście swojego Syna na świat - dodał kaznodzieja.
W imieniu parafii konkatedralnej podziękowali bp. Pindlowi za wspólną modlitwę przedstawiciele wspólnoty Domowego Kościoła, składając życzenia, by Boże światło oświetlało codzienną drogę. - Życzymy, aby słowo, które głosisz, było światłem, które daje życie; żebyśmy cieszyli się owocami tego przepowiadania Chrystusa, który wszedł w mroki dziejów, aby ostatecznie światłość zwyciężyła - dodał proboszcz ks. kan. Grzegorz Gruszecki, życząc też parafianom, by dawali przykład głębokiego przeżycia spotkania z Jezusem, który przychodzi do serc.
Kolędy zabrzmiały w pięknej interpretacji scholi Domenica oraz Orkiestry Miejskiej pod dyrekcją Szymona Piątka, a po uroczystym błogosławieństwie wielu parafian odwiedziło szopkę na dziedzińcu konkatedry, w której aż do 6 stycznia zagościły żywe zwierzęta - owieczki i osiołek...