12 września zmarł Janusz Bargieł, prawnik i dziennikarz, jeden z ważnych działaczy podziemnej Solidarności w Bielsku-Białej, a po 1989 r. wiceprezes Wydawnictwa Prasa Beskidzka.
Pochodził z Bielska-Białej, studia prawnicze ukończył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracował jako radca prawny w Zarządzie Regionu. Poznałem go we Wszechnicy Podbeskidzia w 1981 r.
Razem z innymi zaczęliśmy wydawać biuletyn „Moim zdaniem”. Internowano go w dniu ogłoszenia stanu wojennego. Trafił do więzienia w Szerokiej k. Jastrzębia, później siedział w Nowym Łupkowie, w Rzeszowie i Kielcach. Wypuszczono go dopiero 23 grudnia 1982 r., jako ostatniego z internowanych związkowców Podbeskidzia. Wkrótce podjął konspiracyjną działalność wydawniczą, redagując m.in. czasopisma „Antidotum” i „Bez knebla”. Był kolporterem biuletynu „Solidarność Podbeskidzia”.
Od 1984 r. przeze mnie przechodziła spora część nakładu biuletynu. Roznosiłem go do kilku punktów, m.in. do Bargieła, który kolportował go do zakładów pracy. Pod koniec sierpnia 1985 r. przyniosłem mu kolejną partię. Nie mógł wtedy pracować w zawodzie. Łapał się różnych zajęć, m.in. był ratownikiem na bielskim basenie przy ul. Konopnickiej. Tam zostawiłem mu paczkę ok. 250 sztuk „Solidarności Podbeskidzia”.
Po południu w jego mieszkaniu w Wilkowicach bezpieka przeprowadziła rewizję. Paczkę z biuletynami znaleziono, Janusza aresztowano. W czasie przesłuchania usłyszał, że zostanie zwolniony, jeśli wskaże osobę, która przyniosła mu „bibułę”. Nie wydał mnie, a za kolportaż prasy związkowej przesiedział rok w więzieniu. Nigdy mu tego nie zapomniałem. Po 1989 r. pracował w „Kronice Beskidzkiej”. Za podziemną działalność został uhonorowany tytułem „Zasłużony dla Solidarności Podbeskidzia” oraz Krzyżem Wolności i Solidarności. Ostatnio wiele chorował. Zmarł w wieku 68 lat.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się