Przez kilka ostatnich dni szukali odpowiedzi na pytanie "Spotkałeś?" A chodziło o spotkanie z samym sobą, "człowiekiem w sutannie" i przede wszystkim z Miłosiernym Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania. Dziś ponad 460 pieszych i kilkuset autokarowych pielgrzymów z Żywca dotarło do celu.
Stare kroniki podają, że od 1611 roku mieszkańcy Żywca pielgrzymują pieszo na Jasną Górę. Dzisiejsza trasa (zwana "młodzieżową") z żywieckiej konkatedry Narodzenia Najświętszej Maryi Panny do celu, na Jasną Górę, mierzy nieco ponad
Jak co roku wyruszyli w piątek 23 sierpnia. Towarzyszyło im od początku trzech księży: główny przewodnik ks. Tomasz Wala i ks. proboszcz Grzegorz Gruszecki z parafii konkatedralnej oraz ks. Przemysław Gorzołka z Żywca-Zabłocia. Przez kilka dni szli z nimi także ks. proboszcz Edward Loranc z Żywca-Moszczanicy i ks. Zenon Budka.
Ale jest jeszcze druga trasa, którą co roku pokonują pątnicy z Żywca, nazywana "myszkowską". Ona również ma niekrótką historię. Nawiązuje do czasów zaborów. Gdy z galicyjskiego Żywca nie można było swobodnie przejść do Częstochowy, położonej w Królestwie Kongresowym, żywczanie dojeżdżali pociągiem lub furmankami do Myszkowa, oddalonego od Jasnej Góry o około
Trasa "myszkowskiego" członu pielgrzymki to ok.
Dziś, w samo południe, na wałach jasnogórskich do pieszych pielgrzymów żywieckich dołączyli ci, którzy pielgrzymowali 15 autokarami i prywatnymi samochodami. Wszystkich witał biskup Piotr Greger, a także księża z dekanatu żywieckiego i pobliskich parafii z Żywiecczyzny - z dziekanem ks. prałatem Stanisławem Koziełem oraz burmistrz Żywca Antoni Szlagor i przewodniczący żywieckiej rady miejskiej Jarosław Gowin.
Hasłem pielgrzymi było pytanie "Spotkałeś?", odwołujące się do cyklu, który od kilku lat towarzyszy pątnikom z Żywca, a dotyczy poszczególnych sakramentów. Tegoroczny zapraszał do spotkania z samym sobą, "człowiekiem w sutannie", a przede wszystkim - z Miłosiernym Panem Bogiem i w konfesjonale, w sakramencie pokuty i pojednania.
Wiele dzieci pielgrzymowało z Żywca pierwszy i... nie pierwszy już raz!Po tym, jak pielgrzymi pokłonili się Bogu i Jego Matce przed murami klasztoru jasnogórskiego, przeszli do kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej, gdzie uczestniczyli we Mszy Świętej, koncelebrowanej pod przewodnictwem bpa Piotra Gregera.
Także tutaj powitał ich o. Mieczysław Polak, podprzeor klasztoru jasnogórskiego. - Maryja, Matka Jezusa, z miłością wsłuchiwała się w słowo Boże i rozważała je w swoim sercu. Na jasnogórskim wizerunku, wskazuje na Jezusa, jako na Drogę, która prowadzi nas do Boga. Jak w Kanie Galilejskiej widzi, czego nam brakuje. Stając przed obliczem naszej Matki i Królowej, z uwagą wsłuchajmy się w Jej słowa: "Zróbcie wszystko, cokolwiek mój Syn wam powie". - zapraszał paulin.
Utrudzeni, ale bardzo szczęśliwi pielgrzymi z Żywca na Jasnej Górze.Do fragmentu ewangelii o weselu w Kanie odwołał się także w homilii bp Greger.
- Znamienny jest fakt obecności na weselu Maryi (w Ewangelii Janowej Maryja jest obecna tylko dwa razy: na weselu w Kanie oraz pod krzyżem Jezusa). Udział Maryi w Kanie jest pod tym względem wyjątkowy, bo Maryja zabiera głos w sprawie nowożeńców i zauważonego niedostatku wina, a pod krzyżem nie wypowiada ani jednego słowa, zupełnie milczy - tłumaczył biskup, zauważając, iż Maryja nie zwraca się do Jezusa licząc na jego wyobraźnię i gotowość niesienia pomocy.
Nie prosi o konkretną rzecz, nie błaga o cud, nie domaga się od Jezusa, aby objawił swoją moc, ale Jemu powierza sprawę i pozostawia ostateczną decyzję. - W takiej postawie Maryi z jednej strony dostrzegamy Jej zapobiegliwość o ludzi, macierzyńską troskę pozwalającą dostrzec trudną sytuację drugiego człowieka, a z drugiej - pozostawienie decyzji osądowi Jezusa. Maryja niczego nie wymusza, niczego się nie domaga, ale w duchu posłuszeństwa i zawierzenia pozostawia sprawę swojemu Synowi.
Msza św. wieńcząca tegoroczne pielgrzymowanie z Żywca przed oblicze Pani Jasnogórskiej.Biskup tłumaczył, iż ze sceny wesela, płyną dwa przesłania: znak Jezusa w Kanie nie odbył się bez zaangażowania ludzi - słudzy napełnili stągwie wodą: - Nie możemy oczekiwać, że Bóg nas przemieni, jeśli nie przyniesiemy niczego, co ma być przemienione. Na niewiele zdadzą się modlitwy, jeśli nie wniesiemy naszych własnych wysiłków. Bóg pragnie uczynić nas ludźmi spokojnymi, spełnionymi i szczęśliwymi, ale tylko pod warunkiem, że przyniesiemy w stągwiach wodę naszych codziennych wysiłków. Nie możemy pozostawać bierni, oczekując objawienia się mocy Bożej; musimy wykonać niezbędny gest będący świadectwem, że nam zależy, nawet wtedy, gdybyśmy mieli przynieść Bogu pozbawione ducha wody naszego bezbarwnego życia! - zaznaczył bp Greger.
Drugie przesłanie: Maryja zachęca, abyśmy Jezusa uważnie słuchali: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie". Jak zaznaczył biskup, kluczem jest słowo "wszystko". - Nie jest powiedziane, że mamy zrobić tylko tyle, na ile mamy ochotę; na ile jesteśmy subiektywnie przekonani, że wystarczy. To nie jest moment na przemyślenia czy próby wykombinowania czegoś oryginalnego; zróbcie wszystko. Trzeba zatem uważnie nasłuchiwać, aby zrealizować wszystko, bez wyjątku, bez żadnych ograniczeń, w sposób nie podlegający dyskusji czy poddany jakimkolwiek interpretacjom - mówił bp Greger. - Pozwólmy, aby owocem naszego słuchania i działania było to, co się dokonało w życiu Maryi: aby Bóg był w naszym życiu Bogiem, bo wtedy jest ono piękne, radosne i fascynujące.
Po Eucharystii, pielgrzymi spotkali się jeszcze na Drodze Krzyżowej, po czym wspólnie wrócili do Żywca i przemaszerowali z dworca do parafii konkatedralnej na ostatni pielgrzymkowy Apel Jasnogórski.
A naszą relację i galerię zdjęć z dnia rozpoczęcia pielgrzymki, znajdziecie tutaj: Żywiec idzie na Jasną Górę! Kierunek: spotkanie w konfesjonale.