"Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli" - podkreślali za apostołami uczestnicy kursów Alpha na Podbeskidziu, którzy spotkali się w oświęcimskim kościele św. Maksymiliana.
- Pierwsze wrażenie, to ludzie, którzy wydawali się aż za bardzo mili. Potem jednak trafiłam do grupy ludzi, których nie lubiłam. Po pierwszym spotkaniu w grupie powiedziałam sobie, nie ja już się tam więcej nie pojawię, to nie dla mnie. Wtedy przypomniało mi się, jak ksiądz Adam, nasz koordynator, mówił o takiej jednej zasadzie: żeby przyjść co najmniej na trzy spotkania i zobaczyć jak to wygląda. Jeśli po trzech spotkaniach nadal nic z tego nie ma, to żeby sobie odpuścić. Postanowiłam, że spróbuję - relacjonowała Dominika. Po trzecim spotkaniu przestała patrzeć na innych z pogardą i zionąć nienawiścią. Polubiła swoją grupę. Z każdym spotkaniem zmieniała się jej postawa. Dziś uczy się kochać innych, a kościół nie jest już miejscem zupełnie obcym.
W Oświęcimiu o swojej drodze nawrócenia mówił również Łukasz. Wychowywał się w rodzinie katolickiej, z której pochodzi także kilku księży. Kiedy wyjechał do Włoch, w poszukiwaniu lepszego życia, stracił kontakt z Kościołem i Panem Bogiem. Kiedy zmarł jeden z księży w rodzinie - autorytet Łukasza - ten stwierdził, że Boga nie ma i wpadł w alkoholizm.
Żona i przyjaciele namówili go na wyjazd na Mszę św. z modlitwą o uzdrowienie, a następnie także kurs Alpha. - Dowiedziałem się jednej podstawowej rzeczy gdy byłem pierwszy raz na tej Mszy: Jezus Chrystus zmartwychwstał u mnie w sercu. Od tej pory Bóg żyje u mnie w sercu, dla mnie, nie potrzebuję nic innego.
Jako ostatnia o swojej drodze mówiła Joanna. Przed przyjściem na kurs Alpha, jej życie było rozsypane: - Byłam wrakiem człowieka, bez nadziei, bez jakiejkolwiek wiary bo się zatraciłam. Jako ofiara przemocy, mama skrzywdzonego przez najbliższą osobę dziecka, byłam obrażona na Pana Boga – opowiadała, dodając, że jako katolik i człowiek sięgnęła dna. Szukała czegoś, co przywróci jej wiarę, zapełni pustkę w sercu, którą dotąd wypełniały złość, gniew, nienawiść i braki przebaczenia.
Krzysztof Kurek (z lewej i Stanisław Cinal opowiadali o owocach Alphy w więzieniach.Jak opowiadała, na kursie Alpha narodziła się na nowo - dokładnie 18 maja w Lanckoronie. - Dziś z czystym sercem mogę powiedzieć, że tam jest mój grób. Tej przepełnionej nienawiścią, gniewem, brakiem przebaczenia osoby - mówiła Joanna podkreślając, że inni uczestnicy kursu Alpha podnieśli ją na duchu, w wierze, że nauczyła się wybaczać. - Dziś stoję tutaj z czystym sercem, naprawdę szczęśliwa, pomimo wszystkich rzeczy, jakich doznałam. Jestem lekka, lekka duchem. Kiedy otworzyłam swoje serce, okazało się, że potrafię cieszyć się z każdego promienia słonecznego, każdej kropli deszczu, kocham każdego człowieka. Codziennie wszystko powierzam Panu Jezusowi.
Swoim doświadczeniem kursu Alpha podzielił się także Antoni Tompolski, który 14 lat temu sam przeżywał Alphę: - Zobaczyłem, że to jest narzędzie, którego używa Bóg - zaznaczył.
Jak podkreślił Stanisław Cinal, Alpha nigdy nie jest organizowania jeśli proboszcz miejsca nie wyraża na nią zgody: - Chcemy to robić w autorytecie Kościoła, chcemy być posłani przez Kościół, chcemy współpracować. Jesteśmy do dyspozycji Kościoła, jesteśmy otwarci.
Po świadectwach, biskup Roman Pindel wygłosił konferencję, w której wskazał trzy kluczowe tematy: Królestwo Boże, głoszenie Ewangelii i budowanie Kościoła. Zauważył, z określenie Królestwo Boże, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, może się nam kojarzyć ze współczesnymi monarchiami, gdzie rola króla czy królowej sprowadza się do funkcji reprezentacyjnych. Zwrócił uwagę, że lepiej jest zatem mówić: "Panowanie Boże", które ma wymiar dynamiczny. - Poprzez bardzo wiele przypowieści Jezus tylko spróbował nas zbliżyć do tego, czym to Królestwo Boże jest, używając obrazów, które były najbardziej proste i przyjazne wobec tych, którzy Go słuchali - opowiadał biskup, odwołując się do przykładu roli i ziarna: ono rośnie nawet wtedy, gdy rolnik śpi.
Bp Roman Pindel na spotkaniu z uczestnikami kursu Alpha w Oświęcimiu.Królestwo Boże najczęściej łączy się z czasownikami ruchu. Ono przychodzi, jest blisko.
- Panowanie Boże jest tam, gdzie rozciąga się rzeczywiście Boży zamiar, Boża wola, łaska Boża dosięga kogoś. Kiedy człowiek wypełnia wolę Bożą, kiedy poddaje swoją wolną wolę Bogu. Uległość i posłuszeństwo to sprawa kluczowa w przyjęciu Panowania Bożego.
Drugi poruszany przez biskupa aspekt, to głoszenie Ewangelii. Bo Królestwo Boże może być głoszone, proklamowane, reklamowane. Najbardziej jawną formą jego szerzenia jest ewangelizacja - głoszenie Panowania. - Przecież mówimy człowiekowi: uwierz, że Jezus jest Panem. Że On daje ci zbawienie. Oddaj się temu, co uczynił dla ciebie, że pojednał cię z Bogiem. Uznaj swój grzech i nawróć się. Powierz wszystkie swoje sprawy, swoje zniewolenia, a będziesz wolny i będziesz dzieckiem Bożym - wyjaśniał biskup, - tłumaczył, dodając, że to wszystko można określić w jeden sposób: wejdź w Panowanie Boże, w Królestwo Boże. - Życzę, żebyśmy rzeczywiście wszyscy przejęli się tym wielkim pragnieniem Jezusa by głosić to Panowanie Boże. To jest sens istnienia świata, to jest także cel życia człowieka - podkreślał.
Po konferencji wyśpiewana modlitwa "Ojcze nasz" - zwłaszcza słowa: "Przyjdź Królestwo Twe" - długo jeszcze rozbrzmiewały w oświęcimskim kościele. Na finał wszyscy spotkali się na agapie w parafialnych ogrodach.