Kilkadziesiąt osób z Kęt-Podlesia czekało na pieszych pielgrzymów zmierzających z Hałcnowa do Łagiewnik. Tym razem gościli trzy grupy, ale jak w poprzednich latach ugotowali tyle zup, że byli gotowi na przyjecie wszystkich siedmiu.
Każdego roku przyjmowali wszystkich - niemal 2 tys. pielgrzymów - zmierzających z Hałcnowa do Łagiewnik, na ich pierwszym postoju. Tym razem mieszkańcom parafii Najdroższej Krwi Pana Jezusa w Kętach-Podlesiu pomogli sąsiedzi z parafii świętych Małgorzaty i Katarzyny, a także franciszkanie z parafii w rynku i spośród siedmiu pielgrzymkowych grup Podlesie przyjęło trzy - św. Maksymiliana, św. Brata Alberta i św. Matki Teresy.
Kęckie Podlesie to bardzo budujący przystanek dla pątników idących do łagiewnickiego sanktuarium Bożego Miłosierdzia - tu znajdują się relikwie Apostołów Miłosierdzia, jak i obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Adolfa Hyłę - tego samego, który jest autorem wizerunku Jezusa z Łagiewnik.
Pielgrzymi z trzech grup, które tutaj przyszły na swój postój, najpierw wstąpili do podleskiego kościoła ze znakami, które w tym roku towarzyszą rozważaniom o Eucharystii - Ewangeliarzem i pokaźnym krzyżem. Ewangeliarz przynieśli pątnicy z grupy św. Maksymiliana, a krzyż - św. Matki Teresy.
Parafianom z Podlesia było trochę smutno, że tym razem nie spotkają się ze wszystkimi pielgrzymami. A przygotowania na przyjęcie trzech grup wcale nie były mniejsze.
Pielgrzymia radość w Kętach-Podlesiu.
- Przygotowaliśmy się na ugoszczenie ponad tysiąca osób - to więcej niż liczą trzy grupy, ale nie chcemy, żeby ktokolwiek wyruszył w dalszą drogę głodny - mówi ks. proboszcz Wacław Pelczar, który wraz z ks. wikarym Krzysztofem Pochłopieniem towarzyszył całej ekipie kilkudziesięciu parafian zaangażowanych w przygotowanie posiłku dla pielgrzymów.
W tym roku najbardziej napracowali się strażacy, młodzieżowa drużyna pożarnicza, gimnazjaliści, licealiści, członkowie grup apostolskich ze świeckim Karmelem na czele, a także reprezentacja "Leśnych Dziadków", gotowych na każde wyzwanie i rzesza parafian pomagająca w różnoraki sposób - pracą, darami, modlitwą.
- Jak zwykle dzień przed przybyciem pielgrzymów niełatwo było nawet sprawować wieczorną Mszę św., bo z kuchni znajdującej się pod kościołem rozchodziły się zapachy smażonego boczku i mięsa - śmieje się ks. Pochłopień. - Trzeba było też przygotować wszystkie warzywa do zupy dla pielgrzymów.
Już niemal u celu - przy kościele w Kętach Podlesiu.W tym roku pątnicy mogli częstować się grochówką, pomidorową i żurkiem. Grochówkę - prawie
Duszpasterze podkreślają niegasnące zaangażowanie parafian, którzy od dłuższego czasu przygotowywali się na przyjęcie pielgrzymów, a dumni są szczególnie z młodych - zwłaszcza drużyny pożarniczej, której opiekunem jest Piotr Gibas.
Po swoim pierwszym pielgrzymkowym postoju pielgrzymi z grupy św. Matki Teresy udali się na swój pierwszy nocleg w Malcu, zaś wędrujący w grupach św. Maksymiliana i św. Brata Alberta - do Nowej Wsi.