Myśleli o tym od dawna. Troje oświęcimian znalazło dwudziestu bohaterów mieszkających po sąsiedzku, którzy przed kamerą opowiedzieli o triumfie dobra w czasach ciemności.
Nie walczyli na frontach II wojny światowej, nie trzymali broni w ręku, a jednak ich odwagę – bez najmniejszej przesady – można porównać do frontowego męstwa. Tak o swoich bohaterach mówią twórcy filmu, jakiego dotąd nie stworzył nikt.
W poniedziałkowy wieczór 8 kwietnia salę kinową Oświęcimskiego Centrum Kultury niemal do ostatniego miejsca wypełnili widzowie pierwszej projekcji obrazu „Auschwitz – w sieci dobra”, którego autorami są Magdalena Plewa-Ould, Barbara Daczyńska i Jarosław Wilczak. Film powstał dzięki pomocy Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu i Konsulatu Generalnego Niemiec w Krakowie.
„Auschwitz – w sieci dobra” to ponad 20 udokumentowanych opowieści mieszkańców ziemi oświęcimskiej, którzy z narażeniem życia własnego i swoich najbliższych pomagali przetrwać piekło na ziemi więźniom kompleksu obozowego: Auschwitz-Birkenau-Monowitz. Wielu z występujących w filmie bohaterów nie doczekało jego premiery. Do OCK przybyli m.in.: prof. Wacław Długoborski, ks. Aleksander Karkoszka, Stefania Antos, Alojzy Klaja, Janina Paszek i Mieczysław Jakuczek. Towarzyszyli im twórcy filmu, a także Michael Gross – konsul generalny Niemiec, Leszek Szuster – dyrektor MDSM i Krzysztof Kania – wiceprezydent Oświęcimia.
Porusza szczególnie jedno zdanie, które z ekranu wypowiada Stanisława Ziaja, z domu Pustelnik (w momencie wybuchu wojny miała 11 lat), łączące wszystkie wstrząsające relacje: „Jak można nie pomóc głodnemu człowiekowi…?”.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się