Już 120 lat temu współtworzyli wspólnotę w Pisarzowicach, ale chcieli mieć swój kościół. Byli zdeterminowani, choć – jak mówi ks. Aleksander Smarduch – nie tylko nikt nie pomógł, ale wręcz im przeszkadzano.
Mieszkańcy Hecznarowic uparli się i własnym sumptem w 1898 roku wybudowali kościół. By mogła tu powstać parafia, musieli postawić plebanię i dać beneficjum – 12 hektarów pola. Tak zrobili. Wtedy biskup oznajmił im, że jeśli chcą mieć u siebie księdza, muszą posłać do seminarium dwóch chłopaków. Posłali czterech. W 1911 roku powstała parafia. – Tuż przed moim przyjściem przed siedmioma laty obchody stulecia parafii przygotował mój poprzednik, śp. ks. Jan Fudala – mówi ks. Smarduch, hecznarowicki proboszcz.
Nieduży kościół nosi wezwanie św. Urbana – patrona pracujących na roli. Parafianie przyzywają jego pomocy nie tylko w dniu odpustu, czyli 25 maja, ale przez cały rok, prosząc o urodzaje, ochronę od powodzi, gradobicia i pożarów.
– Święty Urban to taki nasz patron dżentelmen, bo ustępuje pierwsze miejsce Matce Bożej – uśmiecha się ks. Smarduch. – W głównym ołtarzu znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Drugi odpust w parafii świętujemy w dniu Narodzenia Matki Bożej, 8 września. Dwa lata temu, kierowani ciekawością, zdjęliśmy obraz, żeby zobaczyć, jak wygląda w oryginale, bo wizerunek Maryi był przykryty drewnianą sukienką zdobioną kamieniami. Okazało się, że obraz ma 300 lat i był kilkukrotnie przemalowywany. Po konserwacji odsłoniono drugi wizerunek z początku XVIII wieku. W tej odsłonie malowidło wróciło na ścianę 21 czerwca ubiegłego roku.
– Maryja rządzi w parafii – mówi proboszcz. Co tydzień mieszkańcy spotykają się na nabożeństwach do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, które rozbudował pochodzący z Hecznarowic emerytowany ks. prałat Feliks Formas po powrocie do parafii przed siedmioma laty.
W każdą pierwszą sobotę miesiąca odprawiane jest nabożeństwo zgodne z zaleceniami Matki Bożej z Fatimy, a trzynastego dnia miesiąca od maja do października − nabożeństwa fatimskie. Silny jest kult Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się