Kim jest Cud Malina, z którą dzieci parafii św. Jana Chrzciciela w Brennej spędzają pierwsze dni ferii? Od pierwszego dnia potrafią o niej opowiadać i gromko śpiewać z nieukrywanym zaangażowaniem.
To już dwudziesty Tydzień z Panem Bogiem, przygotowany dla najmłodszych przez młodzież oazową, księży: Romana Salę i Michała Gajzlera, nauczycielki: Annę Greń, Barbarę Siedloczek i Martę Myczka, w szkole w Brennej Bukowej. Jak zawsze patronuje mu jeden święty, wybrany przez oazowiczów. Tym razem postanowili zapoznać dzieci z Cud Maliną, czyli św. Siostrą Faustyną.
"Cud Malina", to hymn parafialno-szkolnego tygodnia, którego dzieci nauczyły się błyskawicznie dzięki nagraniu zespołu "Mała Armia Jezusa" i który żywiołowo śpiewają od pierwszych chwil. Św. Faustynie będzie towarzyszył także św. Melchior. Należący do parafii kościół na Lachach jest jedynym w diecezji, któremu patronuje ten święty. Niedawno Śląski Sejmik Wojewódzki ustanowił 2019 rokiem św. Melchiora.
Pomysł ferii z parafią przyniósł do Brennej przed 10 laty ks. Marcin Pomper. Od tego czasu w szkole, którą udostępnia dyrektor Katarzyna Bobola, animatorzy oazowi razem z księżmi i nauczycielkami przygotowują Tydzień z Panem Bogiem dwa razy w roku - w czasie ferii zimowych i wakacji letnich. W tym roku ekipę tworzą: koordynator przedsięwzięcia Kacper Ziebura, a wspierają go: Miłosz Żemła, Angelika Ferfecka, Emilia Ferfecka, Martyna Jagiełło, Magdalena Mueller, Weronika Moskała, Ewa Pietrzyk, Amelia Greń, Kamila Heller, Łukasz Herzyk, Michalina Żyłka i Patrycja Kaczmarek.
Dzieci z Brennej podczas tygodnia ferii, jaki przygotowała dla nich miejscowa parafia
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Dołączyć do nas mógł każdy, kto tylko chciał - mówią. - My wszyscy doskonale pamiętamy czas, kiedy sami uczestniczyliśmy w tych parafialnych tygodniach, będąc dziećmi i też je dla nas przygotowywała młodzież oazowa. Dlatego postanowiliśmy kontynuować tę tradycję i stworzyć dzieciom z Brennej taką atrakcję w czasie ferii.
Jak mówią, ich samych przyciągała atmosfera znakomitej zabawy i… historie o świętych. Doskonale pamiętają na przykład ferie ze św. Janem Bosko i mnóstwo zajęć sportowych..
- Choć spotykamy się w szkole i są z nami nauczyciele, nie ma zwyczajowego "rygoru” - uśmiechają się oazowicze. - Jest dużo śmiechu i na pewno nikt się nie nudzi!
Wykorzystują też pomysły, które sprawdziły się przez wszystkie lata Tygodni z Panem Bogiem w Brennej. Rozpoczynają modlitwą i "iskierką" - uściskiem dłoni przesyłanym sobie przez kolejnych uczestników ferii stojących w kręgu. Pierwszego dnia zaraz na początku spotkania poznały też patrona tygodnia i hymn - czyli piosenkę o dziewczynie, Cud Malinie, czyli - św. Faustynie. - Wybraliśmy Faustynę, bo to polska święta, a jeszcze jej na naszych tygodniach nie było - tłumaczy Kacper. - Poza tym bardzo nas zainspirowała do stworzenia tych kilku dni wypoczynku dla dzieci.
Słodki poczęstunek kończy zajęcia każdego dnia Tygodnia z Panem Bogiem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Sześćdziesięcioro dzieci w wielu od 6 do kilkunastu lat, tworzy małe grupy, którymi opiekują się oazowicze. Jest dużo śpiewu, zabaw integracyjnych, tańców lednickich, sportowej rywalizacji; są animowane filmiki o św. Faustynie i historyjki biblijne. Na zakończenie każdego spotkania dzieci otrzymują słodki poczęstunek.
A wszystkie już czekają na finał i jedną z największych dla nich atrakcji - wyjazd na trampoliny w sali zabaw w Bielsku, a po powrocie - ognisko z pieczeniem kiełbasek, które w Brennej Leśnicy przygotowało dla nich miejscowe nadleśnictwo. Bo, jak co roku, swoją cegiełkę do zorganizowania wypoczynku dołożyła armia dobroczyńców. Wśród nich są m.in. właśnie nadleśnictwo, parafianie z ks. proboszczem Czesławem Szwedem (którzy co roku składają na ten cel specjalne datki), urząd gminy, a także cukiernia Bajka i piekarnia Bethlehem.
- Nie da się jednak ukryć, że nic nie udałoby się zrobić, gdyby nie młodzież - mówi ks. Michał Gajzler, opiekun oazy w Brennej. - Kiedy przyszedłem do tej parafii, sami przyszli do mnie z pytaniem czy my, księża, pomożemy im w przygotowaniu tego tygodnia. - Podzieliliśmy się zadaniami - dodaje ks. Roman Sala. - Michał prowadzi młodzież, ja zajmuję się sprawami technicznymi: zezwoleniami w kuratorium, pozyskiwaniem sponsorów, transportem tego, co niezbędne.
Obaj księża i nauczycielki - katechetki są stale z dziećmi i młodzieżą. - Dzieci potrzebują opieki, a dla mnie być z nimi w tym czasie, to wspaniała sprawa - mówi Barbara Siedloczek. - Wchodzimy w zupełnie inne relacje niż na lekcjach. Oni też widzą, że z naszej strony to także coś więcej niż taka codzienna, szkolna sztampa.