Michał Przydacz, 28-letni kęczanin, pewnie nawet nie przypuszczał, że jego historia zmobilizuje tak wielu ludzi, którzy zechcą zarejestrować się jako potencjalni dawcy szpiku kostnego.
Procedurę tłumaczą pracownicy samej fundacji: Od znajdującego się w narkozie dawcy pobiera się (przy użyciu specjalnej igły) z talerza kości biodrowej (nie jest to rdzeń kręgowy) około litra mieszaniny szpiku kostnego i krwi. Mieszanina zawiera ok. 5% szpiku kostnego, regenerującego się całkowicie w organizmie w ciągu około dwóch tygodni. Dawca przyjmowany jest na oddział zwykle dzień przed pobraniem szpiku. W szpitalu pozostaje 2-3 dni, a jedyne zagrożenie ogranicza się do powszechnego ryzyka związanego z podaniem narkozy. Po pobraniu szpiku istnieje możliwość wystąpienia miejscowego bólu, podobnego do stłuczenia, który po kilku dniach mija.
Wśród wolontariuszy była uczennica pana Pawła, Nicole Niemczyk. - Chcę pomagać innym, dawać swoją energię, która dopinguje do robienia czegoś dobrego. Myślę, że jest wiele osób, które nawet nie wejdą na stronę fundacji, żeby zobaczyć, jak w prosty sposób można pomóc ciężko chorym ludziom, dlatego jesteśmy tutaj i o tym mówimy - rozważa nastolatka. - Kiedy z nimi rozmawiam, nabierają pewności, że warto podjąć tę decyzję, siadają przy stoliku i rejestrują się. Ja jeszcze nie mogę się zarejestrować, bo nie mam skończonych 18 lat, ale na pewno to zrobię i mam nadzieję, że będę mogła komuś pomóc.
Potencjalni dawcy szpiku kostnego podczas akcji w bielskiej "Sferze"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dla Michała Krzyżowskiego, studenta informatyki na Akademii Techniczno-Humanistycznej, praca wolontariusza przy akcji fundacji DKMS to debiut. - Przeczytałem o akcji na stronie samorządu studenckiego i pomyślałem, że dołączę do wolontariuszy. To coś nowego dla mnie. Sam wiele się dziś dowiedziałem na temat oddawania szpiku. Akcja ma pomóc w znalezieniu dawcy dla Michała, ale jest też promocją samej fundacji. Mam nadzieję, że wiele osób się dowie czym się zajmuje i że warto dołączyć do tych, którzy już się zarejestrowali.
Wśród nowych kandydatów na dawców szpiku jest Magdalena Matlak, której w "Sferze" towarzyszyły córeczki Weronika i Lila. - Wiedziałam o akcji, ponieważ Michał pochodzi z Kęt, a to niedaleko miejscowości, w której mieszkam; jego rodzice pracują w Andrychowie - mówi. - Warto także w ten sposób pomagać, nie trzeba się niczego obawiać. Dobro wraca - wierzę, że tak jest.