Pierścionek był w apteczce Pawła. Kilka razy Marta odkryłaby niespodziankę za wcześnie...
Marta szła na pielgrzymkę na Jasną Górę w tym roku po raz szósty. Paweł z Bielska-Białej - po raz trzeci.
O tym co ma się wydarzyć, wiedział od dwóch miesięcy tylko najlepszy przyjaciel Pawła, a w ostatniej chwili dowiedział się - tuż przed Martą oczywiście - Paweł Sułowski, komendant bielskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej. To ci maltańczycy opiekowali się dziewięcioma grupami hałcnowskimi 27. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Bielsko-Żywieckiej na Jasną Górę. Marta i Paweł pomagali pątnikom grupy ósmej.
Tuż przed Wałami Jasnogórskimi, bielscy maltańczycy otoczyli Martę i Pawła, ten uklęknął, wyjął pierścionek i zapytał czy Marta zechciałaby być jego żoną.
- Oczywiście, że w tym momencie się tego nie spodziewałam - mówi wzruszona, ale uśmiechnięta i szczęśliwa Marta.
Bp Roman Pindel pobłogosławił Martę i Pawła przy wejściu na Wały Jasnogórskie
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Wcześniej miałem inny plan, ale z pomocą całej ekipy maltańczyków to wyszło inaczej - bardzo spontanicznie. I cieszę się, że akurat tak! - Paweł relacjonuje swój punkt widzenia wydarzenia.
O drugi moment, który tym razem zaskoczył oboje zaręczonych, zadbał komendant Paweł Sułowski. Kiedy maltańczycy podchodzili przywitać się z biskupem Romanem Pindlem przed Wałami Jasnogórskimi, komendant coś szepnął biskupowi. Kiedy podeszli do niego Marta i Paweł przywitali się, zaskoczeni przyjęli życzenia, a potem... uklęknęli, a biskup udzielił im indywidualnego błogosławieństwa.
Pierścionek zaręczynowy czekał na odpowiedni moment w... apteczce
Urszula Rogólska /Foto Gość
- To już przerosło nas oboje - śmieją się zaręczeni. - Jesteśmy Pawłowi wdzięczni za tę chwilę, a całej naszej ekipie maltańskiej także za to, że nam towarzyszyli.
Marta i Paweł poznali się na kursie pierwszej pomocy w Bielsku Białej, prowadzonym przez bielskich maltańczyków 1,5 roku temu.
- Najpierw byliśmy koleżeństwem, potem zaczęliśmy się spotykać częściej i tak wyszło! - opowiada Marta.
Na kwiaty podczas zaręczyn nie było czasu, ale o pierścionku Paweł pamiętał. - Miałem go od początku pielgrzymki w apteczce, którą mam przy sobie. Kilka razy zdarzyła się taka sytuacja, że byłoby po niespodziance, bo Marta miała szansę go zauważyć. Ale na szczęście nie zdążyła - śmieje się Paweł.
Z zaręczyn cieszą się wszyscy maltańczycy i... już czekają na wesele! - O tym zaczniemy myśleć jutro, bo dziś emocje są duże - uspokaja wszystkich Marta. A oboje dodają: - Połączyła nas na dobre droga do Matki Bożej. Ona nas ze sobą związała. Mamy nadzieję, że będziemy z Nią razem znacznie dłużej.