Uczestnicy 16. Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej - Zbyszek jedzie po raz 13., jego żona Asia po raz siódmy.
Zbyszek prowadzi jedną z 10 grup. Asia go wspiera.
- Już sobie nie wyobrażamy wakacji bez tej pielgrzymki - mówią zgodnie. - Bo jest tak, że już po zakończeniu jednej myślisz o następnej - bardzo chcesz się spotkać z tymi wyjątkowymi ludźmi, chcesz dojechać do celu, na Jasną Górę i zawieźć swoje intencje. Zachęcamy wszystkich: nie ma się co obawiać - to pielgrzymka, a nie zawody sportowe. Zawsze co najmniej połowa składu to osoby, które jadą po raz pierwszy. Jedziemy w grupie, zwracamy uwagę na najsłabszych, ich wspieramy najbardziej. A kto woli jeździć szybciej - może trud czekania i wolniejszej jazdy ofiarować w dobrej intencji - uśmiechają się Kosarowie. Zatrzymujemy się średnio co dwie godziny, a etapy, o średniej długości 60 km są rozłożone na cały dzień. Każdy, kto choć trochę jeździ na rowerze, da radę.
A na zachętę i uspokojenie tych, którzy obawiają się takiej trasy, Kosarowie opisują pielgrzymkowy dzień - wstajemy koło 6.00. 7.00, potem śniadanie, modlitwa, Godzinki i koło 7.00-8.00 - zależnie od dnia - wyjazd. Koło południa zatrzymujemy się na Anioł Pański, około 15.00 - na Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Na miejscu jesteśmy koło 17.00- jest czas na ogarnięcie się, wspólny wieczór a kto już sił nie ma - idzie spać!
A o pielgrzymce rowerowej przeczytacie także TUTAJ.