Raz do roku - w pierwszą niedzielę sierpnia - kapliczkę Matki Bożej Śnieżnej na Złotej Górce, zwanej też Trzonką - niedaleko Porąbki - otaczają tysiące pieszych pielgrzymów. Nie inaczej było dzisiaj!
Był 5 sierpnia 352 r., kiedy w upalnym Rzymie spadł śnieg, wskazując miejsce, w którym papież Liberiusz miał wybudować bazylikę ku czci Matki Bożej. Dziś jest ona jedną z czterech bazylik większych w Wiecznym Mieście, a obecny w niej wizerunek Maryi nazwano ikoną Matki Bożej Śnieżnej. 5 sierpnia 2018 roku, przypomnieli sobie tę historię wszyscy, którzy wędrowali pieszo wieloma drogami do kaplicy Matki Bożej Śnieżnej na Trzonce - na terenie parafii Narodzenia NMP w Porąbce.
Po kilku dniach upałów pątnicy znaleźli ochłodę w lesie otaczającym kapliczkę. - Myślę sobie, że jesteśmy tutaj jakby w klimatyzacji. Maryja wiedziała, jak nam ulżyć w drodze - uśmiechał się ks. Zdzisław Grochal, który przewodniczył odprawianej w tym miejscu Mszy św. odpustowej ku czci Matki Bożej Śnieżnej.
Pielgrzymi na Trzonce w dnu uroczystości ku czci Matki Bożej Śnieżnej.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Tradycja corocznych odpustów w pierwszą niedzielę sierpnia - dziś była to dokładnie data święta Matki Bożej Śnieżnej - zrodziła się tu w latach 50. XX w., kiedy to proboszcz z Czańca, ks. Jan Stachańczyk odprawił tu pierwszą Mszę św. W 1959 r. krakowska kuria przekazała Trzonkę w administrację parafii w Porąbce. W samo południe zalesione zbocze góry ponad kapliczką otaczają prawdziwe tłumy pielgrzymów. Nie inaczej było dzisiaj!
Mszy św. przewodniczył ks. Zdzisław Grochal, dotychczasowy proboszcz parafii św. Elżbiety w Cieszynie, który został mianowany następcą przechodzącego na emeryturę proboszcza w Porąbce ks. Eugeniusza Nycza. Wraz z oboma duszpasterzami przy ołtarzu stanął ks. Marek Wróbel, proboszcz parafii pw. św. Marii Magdaleny w Międzybrodziu Bialskim, niegdyś wikary w Porąbce, także związany z Trzonką.
W konfesjonałach pielgrzymom służyli także ks. Jan Franc - wikary z Porąbki i pochodzący z tej parafii ks. Grzegorz Piekiełko.
Całe rodziny od lat pielgrzymują na Trzonkę w pierwszą niedzielę sierpnia.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród kilku tysięcy pątników byli mieszkańcy wielu okolicznych parafii i różnych części diecezji. Ze swoimi sztandarami przyjechali tradycyjnie górale żywieccy ze Związku Podhalan i członkowie PTTK z Andrychowa. Młodzież poprowadziła modlitwę różańcową przed Mszą św. O oprawę muzyczną liturgii zadbała orkiestra strażacka z Roczyn, zaś nad zdrowiem pątników czuwali wolontariusze Maltańskiej Służby Medycznej z Bielska-Białej.
Podczas kazania ks. Grochal mówił o swoim osobistym doświadczeniu opieki Matki Bożej Śnieżnej - w dzieciństwie, kiedy przed Jej oblicze u sióstr dominikanek w Krakowie, na Gródku, prowadziła go mama, a także później, kiedy trafił do jej sanktuarium na Górze Iglicznej, podczas pobytu w sanatorium. Teraz obejmuje parafię, w której Matka Boża Śnieżna jest otaczana szczególną czcią. Przypomniał, że jest Ona także patronką osób niewidomych i cierpiących na różne schorzenia wzroku. Jednocześnie nawiązał do przeczytanej Ewangelii, w której Jezus mówi, że jego najbliższymi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego.
Przy ołatrzu na Trzonce - od lewej - ks. Marek Wróbel, ks. Zdzisław Grochal i ks. Eugeniusz Nycz.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Z. Grochal mówił: - Ilu z nas jest niewidomych na Słowo Boże, na Boże przykazania? Nieraz mamy klapki na oczach. Troska o doczesność zasłania nam spoglądanie w niebo. A wędrówka na tej ziemi jest przede wszystkim naszą pielgrzymką do Domu Ojca. Bo najważniejsze jest zbawienie, życie wieczne, byśmy się tam, w niebie, znaleźli. Gdy będziemy tak słuchali Słowa Bożego, jak Maryja i tak je zachowywali - tak będzie - mówił ks. Zdzisław, przypominając wypowiedziane przez Maryję słowa: "fiat" i "Zróbcie wszystko cokolwiek Syn mój wam powie".
Odwołując się do historii budowy Bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie i niewielkiej kapliczki na Trzonce duszpasterz zaznaczył: - Ten cud z Rzymu, tutaj jest cudem w sakramencie pokuty i pojednania. Jak płatki śniegu spadły na Rzym, tak i tutaj - na serca i dusze tych, którzy otrzymali rozgrzeszenie. To Jezus rozgrzesza i przebacza nam grzechy, ale Maryja nam to "załatwia", Maryja się o to troszczy i nieustannie prowadzi nas do swojego Syna.
Zofia i Tadeusz Włoszkowie z Wilamowic przychodzą na Trzonkę od lat.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród kilku tysięcy pielgrzymów byli Zofia i Tadeusz Włoszkowie z Wilamowic. Przychodzą tu od 1990 r., niezależnie od pogody.
- Nie wyobrażamy sobie, żeby tego jednego dnia w roku tutaj nie dotrzeć - mówią. - Ten rok jest dla nas szczególny. Dziękujemy za cudownie wymodlone poczęcie nowego życia w naszej rodzinie, prosimy o zdrowie dla naszej ciężko chorej krewnej, o łaski potrzebne dla przemiany życia dla znanych nam ludzi zagubionych - mówią Włoszkowie. - Pamiętamy też o setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, bo to miejsce jest także bardzo ważne w historii naszego kraju. W czasie II wojny światowej tutaj mieli swój punkt kontaktowy polscy partyzanci, tutaj pomagali zbiegom z Auschwitz. I tutaj zostali cudownie ocaleni przez Matkę Bożą przed Niemcami, kiedy ktoś ich zdradził.
Justynę Sosnowską i Sebastiana Wymysło z Targanic na Trzonkę przed laty po raz pierwszy przyprowadziły mamy.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Nastolatkowie z Targanic - Sebastian Wymysło i Justyna Sosnowska, dziś przyszli na Trzonkę sami, ale zgodnie podkreślają, że przed laty przyprowadzały ich tu mamy - Alicja i Dorota: - Już mamy to we krwi, że tutaj trzeba być w pierwszą niedzielę sierpnia. Jest inaczej niż w zwykłą niedzielę. Inaczej przeżywa się Mszę św. w takim otoczeniu. Podoba się nam taki sposób na niedzielę.
Od kilkunastu lat na odpust do kapliczki przychodzą Stanisław Kierpiec i Zdzisław Turek z Roczyn.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Od kilkunastu lat na odpust do kapliczki przychodzą Stanisław Kierpiec i Zdzisław Turek z Roczyn. - Ciągnie nas tu atmosfera, otoczenie, piękna przyroda, znajomi, których widuje się tu co roku - mówią. - To jest tak jak z pielgrzymowaniem na Jasną Górę - pójdziesz raz i chcesz wracać, bo coś pociąga.
Anna Czechowska z Czańca i Stanisław Gawlik ze Starej Wsi na Trzonce.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na Trzonkę przychodzą co roku także Anna Czechowska z Czańca i Stanisław Gawlik ze Starej Wsi. - Tu jesteśmy w takim wielkim kościele w naturze - otoczeni piękną przyrodą, wśród ludzi, dla których to miejsce ma szczególne znaczenie. Mobilizujemy się, żeby tutaj być - mówią zgodnie, a Stanisław dodaje: - Wczoraj byłem na Ewangelizacji w Beskidach na Hali Krupowej, jutro wybieram się na pielgrzymkę pieszą na Jasną Górę - bo to jest taki szczególny czas, kiedy łatwiej spotkać się z Panem Bogiem w tym pięknym świecie przyrody, który stworzył, który nas otacza.