W kościele parafialnym w Bronowie i na cmentarzu kapłani i wierni z rodzinnej parafii pożegnali śp. ks. prof. Józefa Krętosza. Uroczystościom przewodniczył bp Piotr Greger.
- Żegnamy dziś kapłana Józefa, który przez całe życie pracował, cierpiał z Chrystusem, służył najbliższym, bliźnim, którzy potrzebowali pomocy. Wiemy i wierzymy w to, że dobre czyny idą za nim przed Boży tron - mówił w Bronowie bp Greger.
Wcześniej Msza św. pogrzebowa sprawowana była w archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach, gdzie pod przewodnictwem abp. Wiktora Skworca pożegnali śp. ks. prof. Józefa Krętosza jego współpracownicy i dawni studenci Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, Zamiejscowego Wydziału KUL oraz Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. (Przeczytaj relację: TUTAJ).
- Pożegnać na tej ziemi człowieka po raz ostatni, to nie jest łatwa sprawa. Jest jeszcze trudnej, gdy ta osoba była nam bliska, tak jak mnie bliski był śp. ks. profesor Józef Krętosz. Dobry Bóg zawołał go po imieniu do wieczności po trudach 44 lat pracy kapłańskiej i dydaktycznej oraz po trudzie niesienia krzyża choroby - podkreślał w homilii ks. kan. Andrzej Chruszcz, dzieląc się osobistym świadectwem więzi ze zmarłym kapłanem - jako jego kolega rocznikowy.
- Z Józkiem spotykałem się najpierw codziennie na zabrzeskiej stacji kolejowej, sąd pociąg wiózł nas do Czechowic-Dziedzic, gdzie uczęszczaliśmy do jednej klasy liceum ogólnokształcącego. Po zdaniu matury z klasy A do seminarium poszło dwóch, a z naszej klasy poszło nas trzech: my z Józkiem do Seminarium Śląskiego, a Kaziu Nycz, obecny metropolita warszawski, poszedł do Seminarium Krakowskiego. Bardzo cieszyła się z tego nasza wychowawczyni, Emilia Jonderko...
My, koledzy Józka z seminarium, pamiętamy audycje Semradia, którą przygotował o Ziemi Cieszyńskiej. Tłumaczył w niej, że Pan Bóg, kiedy stwarzał tę Ziemię Cieszyńską, to się uśmiechnął... Bo Józek autentycznie ukochał ten Śląsk Cieszyński, z ukochanym Bronowem. Po święceniach w katedrze katowickiej, które otrzymaliśmy z rąk bp. Herberta Bednorza, został skierowany do pracy w Katowicach-Załężu, ale bp Herbert miał wobec niego swoje plany i dlatego wysłał go na studia do Lublina. Potem Józek obronił doktorat na temat archidiecezji lwowskiej. W tej archidiecezji tak się zakochał, że niemal na każde święta czy swój urlop jechał do Lwowa. Jechał tam, by usiąść w konfesjonale, czekać na penitentów, których całe ogonki ustawiały się do niego, a w niedzielę wsiadał do samochodu i jechał od parafii do parafii - by odprawić Mszę Świętą - mówił ks. kan. Chruszcz, wspominając, że czasem zdarzało się, że było tych Mszy Św. nawet siedem czy osiem...
- Kiedy pojechałem z moimi parafianami na Ukrainę, przewodnik oprowadzający nas wspomniał o nim. Kiedy powiedziałem, że znam ks. Krętosza, od razu zadeklarował, że spełni każdą naszą prośbę, bo ks. Józef jest dla nich kimś bardzo wielkim: bo to właśnie on pokazał im na powrót drogę do Boga. On nauczył ich na nowo modlitwy i umiłowania dla Eucharystii. Lwowianie mówili, że po każdym spotkaniu z ks. Józefem miało się poczucie, że jest się przez niego cenionym. Bo jego umiejętność słuchania, życzliwość i uśmiech jednały mu zawsze przyjaciół - wskazywał ks. kan. Chruszcz.
W kolejnych latach ks. prof. Krętosz kontynuował swoją pracę naukową: zdobył habilitację i tytuł profesora. Pracował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego, który współorganizował na polecenie ówczesnego ordynariusza abp. Damiana Zimonia. Tej pracy śp. ks. prof. Krętosz był oddany końca swego życia. Ostatnie lata spędził w Domu Św. Józefa w Katowicach, gdzie po długiej chorobie zmarł 30 lipca 2018 r.
Wśród prac jego autorstwa szczególne miejsce zajmowała bliska sercu monografia rodzinnej parafii: "Parafia i kościół w Bronowie w latach 1877-1939". Obok jego naukowych dokonań, publikacji i osiągnięć dydaktycznych, w tym łącznie przeszło 130 wykształconych pod jego kierunkiem magistrów, licencjatów i doktorów, ważne było też zaangażowanie ks. prof. Krętosza jako członka komisji beatyfikacyjnych Sługi Bożej Laury Meozzi i Sługi Bożego Franciszka Blachnickiego. Był również cenzorem tekstów tego ostatniego.
- Dzisiaj pożegnaliśmy cię, drogi księże Józefie, w archikatedrze katowickiej, a teraz przybyliśmy tutaj, do twojego ukochanego Bronowa. Naród wybrany przez 40 długich lat szedł przez pustynię do Ziemi Obiecanej. A ty, po 44 latach swojego kapłaństwa przybywasz tutaj, do Bronowa na Ziemi Cieszyńskiej, aby tu spocząć - jak mówi poeta - między swymi... - dodawał ks. Chruszcz, apelując do zgromadzonych o modlitwę w intencji powołania następnych kapłanów. - Dzisiaj żegnamy cię: w pierwszy piątek miesiąca, w twoim kościele pod wezwaniem Serca Pana Jezusa. Sprawujemy tę Ofiarę i prosimy naszego Dobrego Mistrza Jezusa Chrystusa, aby przytulił cię do Swojego Serca i dał ci nagrodę życia wiecznego, obiecaną na chrzcie świętym. Nasza obecność na tym pogrzebie, jaka okazujemy kapłanowi Józefowi oraz podziękowaniem za wszystko, co z woli Bożej za jego przyczyną otrzymaliśmy...
W imieniu zmarłego zgromadzonym w bronowskiej świątyni kapłanom - z bp. Piotrem Gregerem na czele - i wiernym za wspólną modlitwę podziękował proboszcz ks. kan. Henryk Gruszka.
- Ksiądz biskup Greger jest uczniem ks. prof. Józefa Krętosza i przerwał swój urlop, aby być tutaj i go pożegnać - zaznaczył ks. kan. Gruszka. - Dziękuję wszystkim kapłanom, pocztom sztandarowym, orkiestrze OSP, rodzinie. Dziękuję wszystkim, którzy modlą się w intencji naszego zmarłego rodaka. W najbliższym czasie odprawione zostaną Msze św. za jego duszę, zamówione przy pogrzebie.