"Począłem się - hurra! Jestem człowiekiem - hurra!" - wołali na ulicach Bielska-Białej uczestnicy 5. Marszu dla Życia i Rodziny w niedzielę 27 maja.
Kolorowy korowód około tysiąca osób - w wieku od czterech tygodni do 87 lat - które chciały pokazać jak wielką radością i wartością są dla nich życie i rodzina, przeszedł po raz piąty ulicami stolicy Podbeskidzia w niedzielę 27 maja. Nieśli w rękach kolorowe flagi, transparenty, baloniki, a śpiewając, dziękowali Panu Bogu za dar życia. W tym roku organizatorzy marszu, odbywającego się pod hasłem: "Polska rodziną silna", szczególną uwagę chcieli zwrócić na osoby niepełnosprawne i ich opiekunów. Wśród tysiąca maszerujących nie zabrakło ich bardzo licznej uśmiechniętej i żywiołowej reprezentacji z bielskich wspólnot, stowarzyszeń i szkół.
Pod tymi linkami znajdują się trzy galerie zdjęć ze świętowania: z Mszy św., przemarszu oraz festynu.
Świętowanie rozpoczęła Msza św. w katedrze św. Mikołaja, koncelebrowana pod przewodnictwem biskupa Romana Pindla przez proboszcza parafii katedralnej ks. Antoniego Młoczka, ks. Tomasza Gorczyńskiego - diecezjalnego duszpasterza rodzin, ks. Roberta Kasprowskiego - dyrektora Caritas, ks. Zygmunta Mizię i ks. Piotra Górę.
5. Marsz dla Życia i Rodziny w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość
W homilii biskup Pindel, odwołując się do hasła marszu: "Polska rodziną silna", mówił, że wpisuje się on także w obchody 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Podkreślił także wagę obecności osób niepełnosprawnych: - W ten sposób chcemy zaznaczyć, że te dzieci, a nieraz już bardzo dorosłe dzieci, są kochane, akceptowane i tworzą rodzinę. To tworzy obraz czytelny: wszyscy, niezależnie od wieku, stanu cywilnego, statusu społecznego, jesteśmy za naszym rozumieniem rodziny i za obroną życia. Wiemy, że niekiedy może być trudno, czy to między rodzicami, czy rodzicami a dziećmi. Jednak nie wyobrażamy sobie, by nasza rodzina miała inny kształt, ale właśnie taki: kochający się rodzice, wspólnie kochający każde dziecko, chłopiec naśladujący ojca, dziewczynka sięgająca od dzieciństwa po kosmetyki mamy, aby się od małego do niej upodobnić.
Młodzi zdominowali tegoroczny marsz
Urszula Rogólska /Foto Gość
Uczestnicy Eucharystii usłyszeli także jaki był kontekst społeczny, który towarzyszył Marszom dla Życia i Rodziny przez ostatnie 13 lat - od 2006 r., kiedy marsz odbył się po raz pierwszy w Warszawie. Biskup przypomniał m.in. argumenty zwolenników legalizacji związków jednopłciowych - cytował kontrargumenty obrońców małżeństwa, przypominających, że projekty o związkach partnerskich, PO, SLD i Ruchu Palikota, są sprzeczne z art. 18 konstytucji RP, a Unia Europejska nie może narzucać żadnemu państwu członkowskiemu jakichkolwiek rozwiązań w dziedzinie tego, kto może, a kto nie może adoptować dzieci.
Biskup dodał, że kolejne marsze mają miejsce w czasie zmian pokoleniowych i kulturowych. Wspomniał o ustawach, przepisach, publikacjach i definicjach małżeństwa zamieszczanych w mediach. Zwrócił uwagę, na przemilczenie hasła "małżeństwo" m.in. w Encyklopedii PWN A-Z z roku 2008: - Jest długi ciąg haseł: Małysz, małże, mamałyga, mamba czarna, ale nie ma w ogóle żadnej definicji małżeństwa. Z kolei jedna z popularnych stron internetowych zawiera definicję neutralnie płciową, jak to się mówi: „Małżeństwo - uniwersalna instytucja społeczna łącząca małżonków (zazwyczaj dwoje ludzi odmiennej płci), legalizująca ich wspólne życie, wiążąc je emocjonalnie i ekonomicznie” - zauważył biskup, dodając: - Wiele zależy od nas, jak mówimy, jak dajemy świadectwo, jak wychowujemy. Kiedyś nad wejściem do jednej ze szkół, które wizytowałem, zauważyłem hasło: "Dziecko ma prawo do mamy i taty". Pomyślałem, szczęśliwy to dzieciak, który jest witany w tej szkole w taki sposób. Z drugiej strony, hasło wymagające wobec rodziców: dziecko ma prawo do mamy i taty, do bycia ich razem, do relacji z nimi.
"Żarki" w procesji z darami
Urszula Rogólska /Foto Gość
Odwołując się do przeczytanego słowa Bożego: - W całej tradycji biblijnej rodzina jest ważniejsza niż miasto, wioska, gmina czy państwo. Tak bardzo ważne jest w tej mentalności judeochrześcijańskiej, a wcześniej biblijnej, że najważniejsze święto żydowskie jest obchodzone nie w świątyni, nie w synagodze, lecz w domu. Wspomina się wtedy wydarzenia, które przywołuje Mojżesz w dzisiejszym czytaniu – o pamiętaniu o tym, co Bóg uczynił tym, których sobie wybrał.
Osoby niepełnosprawne przygotowały liturgię słowa i modlitwę wiernych, a w procesji z darami - dzieciom i młodym ze wspólnoty "Żarki", należącej do ruchu "Wiara i Światło", towarzyszyli rodzice i opiekunowie. Do ołtarza wraz z darami chleba i wina przynieśli m.in. obrączki małżeńskie, czerwone serca symbolizujące miłość mamy i taty, zdjęcie USG dziecka w łonie mamy i figurkę małego Jasia - model dziecka nienarodzonego, a także ikonę Świętej Rodziny i zegar.
Po Mszy św. bp Roman Pindel, ks. Antoni Młoczek, ks. Stanisław Wawrzyńczyk - proboszcz z Aleksandrowic wraz z około 1000 uczestników marszu wyruszyli na trasę - przez Rynek, plac Chrobrego, ul. Mickiewicza do parku Słowackiego przy Bielskim Centrum Kultury.
Tancerze ledniccy ze stowarzyszenia "Persette" na bielskim Rynku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na trasie marszu uczniowie szkół Zgromadzenia Córek Bożej Miłości i Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego rozdawali gadżety związane z marszem: m.in. chusty, wiatraczki, figurki modeli dzieci w łonie matki i magnesy na lodówkę z myślami św. Jana Pawła II. Nie zabrakło bardzo licznych reprezentacji wspólnot osób niepełnosprawnych, a także maluchów i ich rodziców z przedszkoli katolickich i szkół Bielska-Białej i okolic. Do śpiewu zapraszali - jak zwykle - entuzjastyczni oazowicze, a konferansjerkę poprowadził Aleksander Trojak.
Na pl. Chrobrego, rodzina Sadlików dała świadectwo życia z Panem Bogiem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Korowód zatrzymał się trzykrotnie - najpierw na Rynku, gdzie młodzi ze stowarzyszenia "Persette" z ks. Marcinem Pomperem zaprosili do tańców lednickich, następnie na pl. Chrobrego, gdzie zaprezentowali się uczniowie szkół KTK oraz Wspólnota Przymierza "Miasto na Górze", a świadectwo życia z Panem Bogiem przedstawiła wielodzietna rodzina Magdy i Pawła Sadlików, wychowująca czwórkę dzieci, a wśród nich niepełnosprawną Judytkę. To tutaj uczestnicy marszu, zachęcani przez Beatę Markowicz, dyrektor szkół KTK, głośno wołali: "Począłem się - hurra! Jestem człowiekiem - hurra!". Na ostatnim postoju nagrody odebrali najmłodszy i najstarszy uczestnik marszu, a także najliczniejsza rodzina i małżeństwo z najdłuższym stażem.
Z lewej - Janina i Władysław Mizia - najstarasze stażem małżeństwo na marszu oraz Anna i Tomasz Fąferko z Bulowic z szóstką (z ośmiorga) dzieci - najliczniejsza rodzina
Urszula Rogólska /Foto Gość
Najmłodszą uczestniczką marszu była czterotygodniowa Renia Żywczak, najstarszym - 87-letni Jan Graff, najliczniejszą rodziną - Fąferkowie z Bulowic - Anna i Tomasz z szóstką (z ośmiorga) obecnych na marszu dzieci. Małżeństwem z najdłuższym stażem okazali się być świętujący 50-lecie małżeństwa Janina i Władysław Mizia z Żywca - rodzice ks. Zygmunta Mizi, wikarego z parafii na Leszczynach - także obecnego na marszu.
Najstarszy uczestnik marszu - 87-letni Jan Graff i najmłodsza - czterotygodniowa Renia z mamą Katarzyną Żywczak
Urszula Rogólska /Foto Gość
Metą marszu był park Słowackiego, gdzie odbył się festyn, przygotowany przez Caritas - wolontariuszy parafialnych zespołów charytatywnych i młodych ze Szkolnych Kół Caritas. Ubrani w charakterystyczne czerwone kamizelki, uwijali się wśród tłumu gości - zapraszali na domowe ciasto, watę cukrową, napoje gorące i zimne, a także przysmaki z grilla.
Świętowanie ze sceny poprowadził Piotr Mirecki z zespołem muzycznym. To ta grupa i młodzi z zespołu "Włóczykije" wystąpili ze specjalnymi koncertami. Furorę zrobiły siostry Ola i Karolina Nykiel, które występowały solo, ale i z mamą - wygrywając nagrodę jednego z licznych konkursów Caritas. Nagrody ufundowali przyjaciele i darczyńcy Caritas.
Wolontariusze Caritas zatroszczyli się o uczestników marszu w parku Słowackiego
Urszula Rogólska /Foto Gość
O swojej służbie opowiadali strażnicy miejscy i maltańczycy z kęckiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej (którzy jednocześnie czuwali nad bezpieczeństwem uczestników święta). Zabawy dla najmłodszych poprowadził ks. Zygmunt Mizia z grupą młodych z Leszczyn.
Swoje misterne prace prezentowali seniorzy z klubu Caritas w Bielsku-Białej Obszarach. Stoisko przygotowały także Kamila Drzewiecka i Barbara Biegun z czanieckiej firmy "Ruah" twórczynie ręcznie wykonanych przytulanek świętych.
Podczas festynu do udziału w uroczystości wręczenia orderów "Serce Dziecka" zaprosili także podopieczni Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Serce dla Serca" i ich przyjaciele - z ks. Józefem Oleszką na czele.
Tegoroczny marsz i festyn przygotowali: wydział duszpasterstwa rodzin kurii diecezjalnej, Caritas, Rada Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich Diecezji Bielsko-Żywieckiej wraz ze szkołami ZCBM i KTK.