Społeczność oświęcimskiej Brzezinki i parafii NMP Królowej Polski pożegnała niestrudzonego społecznika. Był przez długie lata przewodniczącym Rady Parafialnej.
- To był bardzo ważny uczestnik naszego wspólnotowego życia - podkreśla ks. kan. Józef Święcicki. - Był przed laty jednym z inicjatorów i współtwórców parafialnego oddziału Akcji Katolickiej, a także przez kolejne kadencje blisko 20 lat przewodniczącym Rady Parafialnej. Członkowie rady nie wyobrażali sobie nikogo innego sprawującego tę funkcję. Angażował się we wszystkie parafialne przedsięwzięcia. Bardzo dbał o dobre przygotowanie nabożeństw Drogi Krzyżowej na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau w intencji pomordowanych więźniów. To było wielkie dzieło jego serca. Mocno zaangażował się też podczas organizacji Światowych Dni Młodzieży.
Śp. Józef Kozioł podczas ubiegłorocznej Drogi Krzyżowej w KL Auschwitz-Birkenau
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jak dodaje proboszcz, niezastąpiona była jego rola koordynatora wspólnych działań podejmowanych przez parafię, gminę i różne organizacje i stowarzyszenia. - On umiał łączyć ludzi, zachęcić do współpracy swoim przykładem - mówi ks. Święcicki. Dlatego też wdzięczni parafianie w dowód uznania za jego wielką pracę na rzecz wspólnoty nadali jego imię sali parafialnej w Brzezince.
Śp. Józef Kozioł urodził się w 1934 r. Pochodził z Dworów. W latach 1998-2002 był radnym, a w kadencji 2002-2006 także wiceprzewodniczącym Rady Gminy Oświęcim. Był społecznikiem, inicjatorem niezliczonych przedsięwzięć lokalnych. Działał w Stowarzyszeniu Poszkodowanych przez III Rzeszę, od 2013 roku był jego prezesem. W 2016 roku został uhonorowany tytułem Zasłużony dla Gminy Oświęcim.
Zmarł 12 stycznia 2018 roku. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Oświęcimiu.
W zmarłym społeczność Brzezinki straciła też swojego wytrwałego obrońcę, upominającego się o jej prawa i wyrównanie historycznych krzywd. Na wiosnę 1941 r. niemiecki okupant brutalnie wysiedlił z domostw mieszkańców Brzezinki i okolicznych miejscowości, m.in. Pław, Harmęż, Babic, Broszkowic. Było to blisko 9 tys. osób. Ich domy i budynki gospodarcze rozebrano, a materiały wykorzystano do budowy baraków obozu, który Niemcy utworzyli na terenie ich gospodarstw.
- Przez całą okupację tułali się po okolicy, a kiedy po 1945 roku wrócili do Brzezinki, z dawnych gospodarstw nie zostało nic - mówił śp. Józef Kozioł, prezes Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych przez III Rzeszę na rzecz Budowy Obozu KL Auschwitz-Birkenau, które założyli członkowie tych rodzin.
Na mocy ustawy przyjętej przez Bundestag w 2001 r. rodziny, które do końca tego roku złożyły wnioski z udokumentowanym swoim prawem własności do odebranych w 1941 r. nieruchomości, mogły starać się o odszkodowania. Czasu było mało, zaledwie kilka miesięcy. O ustawie nie wszyscy zdążyli się nawet dowiedzieć. Potrzebne dokumenty zdołała zgromadzić mniej niż połowa poszkodowanych. Ci otrzymali zadośćuczynienie z Niemiec. Bez odszkodowania zostało około 300 rodzin, które próbowały później przez lata zainteresować swoją sytuacją przedstawicieli polskich władz państwowych, ponieważ obecnie cały teren byłego obozu znajduje się pod opieką Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
- Do dzisiaj nikt z nich nie otrzymał żadnego odszkodowania. Niestety, nasze próby uznania tych strat nie znalazły dotąd prawdziwego zrozumienia. Próbowaliśmy przez lata, byliśmy u różnych polityków. Z wszystkich moich rozmówców, do których udawałem się przedstawiając tę sprawę jedynie rzecznik praw obywatelskich Janusz Lewandowski widział naszą krzywdę. Niestety, zginął w Smoleńsku w 2010 roku... Mam całą dokumentację dotyczącą tego, co zostało tutejszym mieszkańcom zabrane, każdego z osobna. I będę próbował nadal, bo to wielka niesprawiedliwość, że nie zauważa się wśród ofiar tego obozu również kilku tysięcy pokrzywdzonych mieszkańców Brzezinki - zapewniał jeszcze dwa miesiące temu śp. Józef Kozioł...
Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie...