Nie skupiaj się na tym, że jest ci źle, przykro. Daj siebie innym w taki sposób jak potrafisz. - mówił o. Paweł Kijko OFMConv. podczas 5. Ewangelizacji w Beskidach.
Przed uczestnikami tegorocznej edycji Ewangelizacji w Beskidach jeszcze tylko dwa z ośmiu sobotnich spotkań. Szóste odbyło się dziś przy schronisku na Przełęczy Przysłop pod Baranią Górą. Przygotowała je wspólnota Krucjaty Wyzwolenia Człowieka z Rychwałdu, ze swoimi liderami: Barbarą i Aleksandrem Urbańcami oraz ojcem Pawłem Kijko OFMConv.
W drodze do celu, osoby zaangażowane w dzieło KWC dzieliły się z każdym chętnym swoim doświadczeniem życia wolnego od alkoholu i wszelkich uzależnień, a także deklaracji całkowitej abstynencji w intencji tych, którzy nie radzą sobie z nałogami. Świadectwo stało się tym mocniejsze, że szóste spotkanie EwB przypadło w pierwszą sobotę sierpnia - miesiąca, w którym duszpasterze w całej Polsce zachęcają do rezygnacji z używek i do życia w trzeźwości.
Krucjata Wyzwolenia Człowieka zorganizowała szóste spotkanie 5. Ewangelizacji w Beskidach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ten dar z siebie, to także realna odpowiedź na hasło dzisiejszego spotkania, związane ze słowami św. Brata Alberta, patrona EwB 2017: "Co im dam jeśli nie siebie?". O tym mówił w homilii o. Paweł Kijko OFMConv., nawiązując także do słów przeczytanej Ewangelii o spotkaniu Jezusa z chorym przy sadzawce Betesda. Był on jedynym cierpiącym tam człowiekiem, do którego tam podszedł Jezus. Na pytanie: czy chcesz być zdrowy, chory odpowiada, że nie ma człowieka, który mógłby go podprowadzić do sadzawki, kiedy następuje poruszenie wody.
- Pierwszym problemem dla tego człowieka nie była jego choroba ciała. Pierwszym i największym problemem była zupełnie inna część jego - był samotny... - mówił o. Paweł Kijko. - Jezus go odnajduje i prowokuje, żeby odkrył, jakie jest największe pragnienie jego serca: nie chcę być sam, potrzebuję kogoś. Kwestia zdrowia schodzi na dalszy plan. Dzisiaj na tę górę przyprowadza nas Brat Albert i jego słowa: "Co im dam, jeśli nie siebie?". Te słowa zapisał, kiedy już był z chorymi i bezdomnymi. Albert dawał siebie w przeróżny sposób - walczył o niepodległość, dawał siebie jako malarz, próbował być jezuitą. Ale naprawdę odkrył siebie dopiero kiedy wszedł między biedaków - ludzi, którzy nie mieli nic.
Jak tłumaczył o. Kijko, za swojego życia, Brata Albert nie dokonał żadnego cudu. Ale dał innym - na wzór Jezusa - siebie, dał im nadzieję, swój czas. - Miej otwarte oczy, żeby widzieć człowieka, który cię potrzebuje - daj siebie, daj swój czas, w tym jest prawdziwa radość - mówił słuchaczom.
O. Paweł Kijko OFMConv. sprawował Eucharystię na Przysłopie pod Baranią Górą
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak co tydzień na EwB nie brakowało wędrowców z całej diecezji i spoza jej granic.
- Nigdy mi się po górach nie chciało chodzić, ale odkąd rozpoczęła się Ewangelizacja w Beskidach, staram się być jak najczęściej - mówi Gabriela Fojcik z Wisły. - Wiem, że mam po co iść - żeby tu spotkać się z Jezusem. Pamiętam jak w 2011 roku na pieszej pielgrzymce do Częstochowy zgubiłam wszystkie dokumenty, ale u stóp Jasnej Góry znalazłam krzyżyk. Jezus domagał się ode mnie konkretnych owoców - niby "wszystko" zgubiłam, ale wiele znalazłam - samego Jezusa. Zaangażowałam się w Apostolstwa Dobrej Śmierci, Pomocy Duszom Czyśćcowym, podjęłam duchową adopcję dziecka poczętego i osób konsekrowanych. Tak się złożyło, że ewangelizacja zastąpiła mi pielgrzymki - dopiero w tym roku, po trzech latach wróciłam na pielgrzymi szlak. Jest jeszcze coś ważnego dla mnie w Ewangelizacji w Beskidach. Na piesze pielgrzymki chodziłam z córką Mariolą. A w góry chodzimy w komplecie - razem z mężem Piotrem.
Wiele osób przychodzi na ewangelizacyjne spotkania regularnie, w każdą sobotę
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pierwszy raz na zeszłorocznym finale na Wielkiej Raczy był Eugeniusz Popenda z Mikołowa, członek Szkoły Nowej Ewangelizacji "Zacheusz": - W czasie wakacji nie mamy spotkań wspólnotowych, więc Ewangelizacja w Beskidach jest dla mnie odpowiedzią na pragnienie bycia we wspólnocie, przy Jezusie i to w taki bardzo ewangelijny sposób - na szczytach gór - mówi.
Z Żywca na Przysłop dotarli Katarzyna i Andrzej Janikowie z córkami Jagodą i Halinką oraz Monika Bielewicz z dziećmi Kosmą i Kasią. - Duch Święty przyciąga nas tu spotkanie z Bogiem Ojcem i Jezusem - mówią. - Tu w spokoju, w czasie wędrówki, w pięknie przyrody, wśród życzliwych ludzi, najłatwiej nam Go spotkać.
Wśród organizatorów spotkania byli także bielszczanie Barbara i Piotr Gajdowie z KWC: - To dzisiejsze hasło: "Co im dam jeśli nie siebie?", jest także przesłaniem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Dziś jesteśmy jego świadkami tutaj - mówi Bożena. - Kiedy przyjdziesz choć raz na spotkanie EwB, chcesz wracać. Gromadzimy się tu na Eucharystii, obok przechodzi naprawdę wiele osób - mam nadzieję, że stajemy się świadectwem dla nich - w tym miejscu odmiennym od murów kościoła.
Na trasie i Mszy św. nigdy nie brakuje też młodzieży
Urszula Rogólska /Foto Gość
Szlaki na Baranią Górę stwarzają możliwość wędrowania do celu wieloma drogami, zarówno od śląskiej. jak i małopolskiej strony diecezji bielsko-żywieckiej - przez Przełęcz Przysłop, jak i bezpośrednio na szczyt. Nie do wszystkich dotarła informacja organizatorów, iż Msza św. będzie sprawowana nie na Baraniej Górze, ale przy schronisku na Przysłopie, a tym samym bardzo wiele osób nie zdążyło na czas na liturgię. Nie zabrakło przeprosin ze strony organizatorów. Jak tłumaczą, decyzję podjęto w ostatniej chwili. Upalna pogoda i dystans, jaki miała do pokonania największa grupa, która wspólnie wyszła z Kamesznicy (a tworzyło ją wiele rodzin z dziećmi i osób starszych) sprawiły, że nie byłaby ona w stanie dotrzeć sprawnie na szczyt.
Wnuki wytrwale towarzyszą babciom
Urszula Rogólska /Foto Gość
Z przedostatnim szczytem 5. EwB nie będzie już takiego problemu - Msza św. będzie sprawowana 12 sierpnia w samo południe na Rysiance. Spotkanie przygotowuje Wspólnota Chrystusa Zmartwychwstałego "Galilea" z Żywca. Z kolei finał odbędzie się 19 sierpnia na Magurce Wilkowickiej.