- Znalazłem informację, że nazwa Wielka Racza pochodzi od staropolskiego słowa "rajczula". To była zagroda dla owiec - a więc i my gromadzimy się tu jak owce wokół naszego Pasterza - Jezusa - mówił ks. Adrian Trzopek uczestnikom 5. Ewangelizacji w Beskidach.
W sobotę 29 lipca, już po raz piąty, na kolejnym beskidzkim szczycie spotkali się uczestnicy 5. Ewangelizacji w Beskidach, której w tym roku patronuje św. Brat Albert. Tym razem ich celem była Wielka Racza w Beskidzie Żywieckim.
Zgodnie z pięcioletnią tradycją, w osiem sobót lipca i sierpnia, na ośmiu szczytach - w samo południe - sprawowana jest Msza św. dla wszystkich uczestniczących w ewangelizacji - zarówno tych, którzy na szczyt wspięli się dowolnie wybranym szlakiem - z zamiarem uczestnictwa w liturgii pod gołym niebem - jak i tych, którzy znaleźli się tu nieplanowanie. Cotygodniowe spotkanie przygotowują wspólnoty z Żywiecczyzny. Tym razem był nią "Damaszek" z parafii Chrystusa Króla w Żywcu-Sporyszu razem ze swoim duszpasterzem ks. Adrianem Trzopkiem.
Konfesjonał w terenie - to stały element Ewangelizacji w Beskidach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Adrian Trzopek sprawował Mszę św. razem z ks. Tomaszem Mochem - kapłanem archidiecezji warszawskiej, który jest moderatorem wakacyjnej oazy rekolekcyjnej młodzieży, przeżywającej pierwszy stopień Oazy Nowego Życia w Rajczy-Nickulinie. Cała 68-osobowa grupa także wzięła udział w spotkaniu. Wśród piechurów, którzy przyszli indywidualnie, była jeszcze jedna wspólnota - "Novare" z parafii Świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach.
Księża: Adrian Trzopek i Tomasz Moch sprawowali Mszę św. podczas piątego spotkania EwB 2017
Urszula Rogólska /Foto Gość
Witając wszystkich na Eucharystii, ks. Adrian Trzopek podzielił się swoimi poszukiwaniami dotyczącymi nazwy samej góry. Jak mówił, Racza pochodzi od słowa rajczula - oznaczającego zagrodę dla owiec. - Drugie tłumaczenie nazwy wiąże się z nazwą Rajcza - wyjaśniał duszpasterz. - Kiedy państwo żywieckie ustało granice i zainteresowani doszli do porozumienia, raczyli się dobrym winem, które nazywano rajczulą. My również przychodzimy tu, jak owce ze swoim Pasterzem - Jezusem, by spożywać wino, które stanie się Jego krwią.
Z kolei w kazaniu duszpasterz "Damaszku" przypomniał, że w dniu ewangelizacyjnego spotkania w górach cały Kościół modli się przez wstawiennictwo św. Marty.
Wspólnota "Damaszek" poprowadziła spotkanie na Wielkiej Raczy
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Rozważmy życie św. Marty i życie św. Brata Alberta, który patronuje Ewangelizacji w Beskidach - mówił duszpasterz. - Czy mają coś wspólnego? Oczywiście - Marta usługiwała i Brat Albert również usługiwał. Ale zauważmy drobną różnicę: Marta przy tym wszystkim nie za bardzo zwracała uwagę na Jezusa. Natomiast Brat Albert wszystko robił dzięki Jezusowi i dla Jezusa. Marta posługując, zapomniała o najważniejszym - to jest dla nas wskazówka, abyśmy cokolwiek robimy, robili dla Chrystusa. Kiedy On nadchodzi, mamy wszystko zostawić i zająć się słuchaniem tego, co On chce nam powiedzieć.
Jak to robić, pokazał św. Brat Albert. Namalowany przez niego obraz "Ecce Homo" był głównym tematem spotkania na Wielkiej Raczy. - Ten obraz przedstawia Jezusa ubiczowanego. Takim Go widział Brat Albert. Każdy z nas widzi inaczej Chrystusa. Przez ten nasz obraz Jezus chce nam powiedzieć, do czego nas szczególnie powołuje.
Wszystkie pokolenia wędrują w górach podczas 5. Ewangelizacji w Beskidach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak tłumaczył kapłan, każde powołanie do służby innym łączy powołanie wspólne - do ewangelizacji, mówienia innym o Jezusie.
Po Mszy św. wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata. A na finał spotkania "Damaszek" zaprosił wszystkich do nauki tańca uwielbienia - w parach. - Święty Brat Albert mawiał, że nikt nie idzie do nieba sam. Przez ten taniec pokażmy to - zachęcali członkowie wspólnoty.
- Jestem tu, bo to taki wewnętrzny imperatyw - uśmiecha się Grzegorz Stasica z "Damaszku". - Nie do końca mam w tym swój udział, to dzieje się poza mną. Kiedyś tak nie było w moim życiu. Ale w pewnym momencie tak mnie natchnął Duch Święty, że wszystko się w moim życiu zmieniło i teraz jest tak, że chcę się dzielić przeżywaniem radości we wspólnocie.
- Bóg nas prowadzi na co dzień i chcemy to dziś pokazać - zarówno przez to, co na zewnątrz: krzyż niesiony na szlaku, nasze wspólnotowe koszulki, jak i to, co mamy w środku - dodaje Piotr Tomaszek. - Jest tu wiele osób niezwiązanych z żadną wspólnotą. Chcemy, żeby widzieli w nas ludzi, którzy idą za głosem Boga pokazującym nam drogę. Nie wstydzimy się tego.
Siostry serafitki na szczycie Wielkiej Raczy
Urszula Rogólska /Foto Gość
12-letnia Marta Supłat z Żywca już dawno temu zaplanowała, że dzień swoich imienin chciałaby spędzić na Wielkiej Raczy. - Bardzo lubię to miejsce, bo pamiętam, jak byłam tu kilka lat temu i były tu inne dzieci z naszej wspólnoty "Służebnica Ducha" - wchodziliśmy na wieżę widokową, zbieraliśmy borówki, biegaliśmy.
To marzenie spełnił tata Tomek, który towarzyszył dziś Marcie. - To szczególny dzień dla Marty, ale i naszego najstarszego syna Mateusza, który dziś kończy 22 lata - dodaje tata. - Spróbujemy do niego stąd zadzwonić. Cieszę się, że mogło się spełnić marzenie Martusi i że spotkanie na jej ukochanej Wielkiej Raczy trafiło akurat dzisiaj.
Marta Supłat świętowała dziś swoje imieniny w górach razem z z tatą Tomkiem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na sobotnie spotkanie dotarły także trzy siostry kanoniczki Ducha Świętego z Międzybrodzia Bialskiego - s. Elżbieta Woźniak, s. Terezjana Grabowska i s. Zofia Lipowiecka. Wszystkie przeżywają swoje miesięczne przygotowanie do uroczystości złożenia ślubów wieczystych, które będą przeżywać 15 sierpnia w Krakowie.
- Jestem tu pierwszy raz i jestem zauroczona tą ziemią - mówi s. Elżbieta. - Dla mnie, siostry zakonnej, ten dzisiejszy dzień jest czasem, w którym spotykam Pana Boga w przestrzeni, w przyrodzie; czasem, kiedy mogę modlić się w zupełnie innej scenerii niż na co dzień.
Do wędrówki siostry zachęciła s. Zofia, która była tu także przed rokiem na EwB. - Cieszę się, że w nasz program udało się wkleić to wyjście - mówi.
Siostry są zgodne, że przez sam habit Pan Jezus daje im szansę ewangelizowania w górach. - Nasz strój jest znakiem naszej przynależności do Pana Boga. Ludzie pytają, kim jesteśmy, z jakiego zgromadzenia, co robimy - to zawsze okazja do rozmowy - zaznaczają siostry.
Za tydzień spotkanie 5. EwB odbędzie się na szczycie Baraniej Góry (a w przypadku deszczowej pogody - przy schronisku na Przysłopie).