Ponad 300 oazowiczów diecezji bielsko-żywieckiej, którzy przeżywają swoje wakacyjne rekolekcje w pięciu miejscowościach, spotkało się na Dniu Wspólnoty w bielskim kościele św. Pawła.
"Sługa Niepokalanej" - to temat tegorocznej pracy formacyjnej Ruchu Światło-Życie, przypominający postać zmarłego przed 30 laty sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela Oazy.
Odwołań do tematu nie zabrakło także podczas Dnia Wspólnoty, który 10 lipca zgromadził w bielskim kościele św. Pawła na Osiedlu Polskich Skrzydeł uczestników pierwszego turnusu wakacyjnych oaz diecezji bielsko-żywieckiej. Przyjechali młodzi, którzy przeżywali swoje rekolekcje w Zarzeczu - z moderatorem ks. Kamilem Skoczylasem, w Zagórniku - z ks. Kamilem Kuchejdą, w Czernichowie - z ks. Piotrem Hutnickim, w Radoczy - z ks. Grzegorzem Pasternakiem i w Łodygowicach - z ks. Ryszardem Piętką, diecezjalnym moderatorem Ruchu Światło-Życie.
Każdemu z piętnastu rekolekcyjnych dni towarzyszy jedna z tajemnic różańcowych. Dzień Wspólnoty ma miejsce dniu, w którym grupy rozważają tajemnicę Zesłania Ducha Świętego.
Spotkanie rozpoczęła Godzina Jedności i Świadectw. Każda z grup krótko przedstawiała symbolikę charakteryzującego ją znaku, wykonanego przez oazowiczów, prezentowała piosenkę, która danej wspólnocie była szczególnie bliska, a jedna z osób mówiła świadectwo swojego przeżycia rekolekcji.
W Radoczy młodzi przeżywali swoje rekolekcje z ks. Grzegorzem Pasternakiem
Urszula Rogólska /Foto Gość
Maciej Droździk z Kobiernic, który swoje rekolekcje przeżywał w Radoczy, mówił m.in.: - Zawsze byłem osoba, która chodziła do kościoła, przeżywała Eucharystię. Jestem w służbie liturgicznej, zawsze wyznawałem Jezusa jako mojego Zbawiciela i Mesjasza. Na tych rekolekcjach coś się zmieniło. Zrozumiałem, że Bóg, to nie jest "Gościu", który siedzi na górze i się nami nie interesuje. Bóg jest przy mnie, ze mną i we mnie. To zrozumiałem, kiedy oficjalnie, w zwartym dniu przyjąłem Jezusa jako Pana i Zbawiciela.
Maciek podkreślał, że na rekolekcjach doświadczył, że jest ukochanym synem Boga - mimo wad i słabości. - Bóg kocha mnie niezmiennie, cały czas - mówił w Bielsku-Białej. - Takim ważnym dla mnie dniem był dzień spowiedzi, która właściwie była moją rozmową z księdzem. Poszedłem porozmawiać o tym, że martwię się o przyszłość, jak to będzie. Ksiądz mi powiedział, żebym się nie martwił, bo Bóg przygotował dla mnie buty, które są idealne na moje nogi. Wiem, że nie wymaga ode mnie niczego niemożliwego i wiem, że będzie dobrze.
Ks Ryszard Piętka przewodniczył Mszy św. w kościele św. Pawła w Bielsku-Białej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Po prezentacji wszystkich grup, rozpoczęła się Msza św., koncelebrowana przez moderatorów oaz i gości - ks. prałata Marcina Aleksego - pierwszego diecezjalnego duszpasterza Ruchu Światło-Życie, który wygłosił kazanie - i goszczącego wśród oazowiczów ks. Mariusza Chwedczuka.
Rozpoczynając kazanie, ks. Marcin Aleksy mówił: - W tym roku ks. Ryszard poprosił mnie o to, żebym coś powiedział nie dlatego, że jestem jakimś wyjątkowym kaznodzieją czy oratorem, ale dlatego, żeby podzielić się świadectwem mojego spotkania ze sługa Bożym, ojcem Franciszkiem Blachnickim.
Ks. Marcin wspominał rok 1970, kiedy to grupa jego przyjaciół ze wspólnoty ministranckiej pojechała na rekolekcje. - Wtedy jeszcze zupełnie nie słyszało się o oazach. Kiedy wrócili, byli tak pełni entuzjazmu, zapału, dzielili się tym. Zafascynowało mnie to. Wyobrażałem sobie, że ktoś, kto wymyślił taki sposób przeżywania wakacji z Panem Bogiem, to jest ktoś na miarę tamtych czasów. To był początek lat 70. XX wieku. W Kościele rozwijał się ruch tzw. księży-robotników, którzy szli do zakładów pracy, integrowali się z robotnikami; rozwijało się duszpasterstwo młodzieżowe, powstawały pierwsze piosenki religijne. To właśnie w takich czasach się to działo.
Grupy w procesji z darami podczas Eucharystii
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ks. Marcin mówił, że wyobrażał sobie pomysłodawcę oaz jako młodego, przystojnego, długowłosego człowieka, który z pewnością gra na gitarze i pięknie śpiewa. W roku 1973 po raz pierwszy pojechał na wakacyjne rekolekcje oazowe. I to od razu na dwa turnusy, bo tak go zachwycił ten czas. - Na tym drugim turnusie, który odbywał się w Dursztynie, wyruszyliśmy w Drogę Krzyżową w terenie - wspominał ks. Aleksy. - W pewnym momencie od człowieka do człowieka poszła wiadomość: "Ksiądz Blachnicki przyjechał!". Byłem niezwykle ciekawy tej postaci. Ale kiedy go zobaczyłem, moje wyobrażenie prysło. Zamiast młodego, przystojnego człowieka, zobaczyłem suchego, kościstego kapłana, na dodatek łysego. Nie tak go sobie wyobrażałem…
Moderator opowiadał o przeżywanym na tej oazie Dniu Wspólnoty w Krościenku. Nie był wstanie wysłuchać słowa głoszonego przez ks. Blachnickiego: - Zasnąłem przy trzecim zdaniu. Tego się nie dało słuchać. Głos monotonny, język szalenie trudny, teologiczny - dla mnie, 16-letniego chłopaka to było nie do zaakceptowania. Zupełnie do mnie nie trafiał - wyznał ks. Marcin.
Było jednak coś, co ks. Marcin Aleksy zauważył wówczas od razu - zobaczył kapłana z pasją, który przeżywa to, co mówi, którego celem życia jest budować żywy Kościół.