Przed rokiem spontanicznie porwali się na pomysł pokonania pieszo 114 km z Brzeszcz do Częstochowy… w ciągu jednej doby. W tym roku pójdą w ponad 30 osób.
Dlaczego zdecydowali się na powtórkę i dlaczego zaprosili każdego, kto tylko chce podjąć to wyzwanie? „Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20) – powtarzają za apostołami Piotrem i Janem: Agata Malicka, Grzegorz Smolarek z Brzeszcz i ks. Łukasz Listwan, dziś wikary w Wilkowicach. – Nie mogliśmy zarezerwować dla siebie tych przeżyć, których doświadczyliśmy – mówi ks. Łukasz Listwan. – Choć wędrówkę trzech osób łatwiej zorganizować niż pielgrzymkę większej grupy, czujemy, że to powinien być nasz wkład w ewangelizację. Tematem przewodnim w tym roku będą słowa „Zgrzeszyłem zaniedbaniem”. Przed rokiem, 18 czerwca 2016 r., dotarli przed ikonę Matki Bożej na Apel Jasnogórski. Przyznają, że rzeczywistość (tzn. nieaktualne mapy) zweryfikowała ich plan i kilkanaście kilometrów musieli podjechać. Ale wiedzieli już jedno – projekt, który nazwali „JG 24 – Pielgrzymka dla zapracowanych”, będzie miał swoją kolejną odsłonę! Nad perfekcyjnym opracowaniem trasy pracują już ponad pół roku. Nie pójdą sami – razem z nimi chce pielgrzymować 27 osób, którym będzie towarzyszyć trzyosobowa obsługa techniczna. Będą mieli do pokonania nieco dłuższą trasę – wyruszą w piątek 16 czerwca z kościoła Matki Bożej Bolesnej w Jawiszowicach-Osiedlu Brzeszcze po Mszy św. o 9.00. Każdy otrzyma specjalnie wydrukowane rozważania – na trasę i postoje.
Zapraszając innych, zeszłoroczni pielgrzymi zweryfikowali także czas pokonania trasy pielgrzymki – nadal nosi ona nazwę JG 24, ale chcą zakończyć ją po 36 godzinach w kaplicy Cudownego Obrazu w sobotę 17 czerwca o 21.00. – Każdy z nas czuje, że ta pielgrzymka to nie tylko „nasza sprawa” – opowiada ks. Listwan. – Pan Bóg błogosławi… W ramach „treningu” od początku roku pokonałem około 500 km. Duch Święty podsunął mi ważny szczegół. Odkryłem pomysł jednego kapłana, który w swojej parafii przygotował plakat z hasłem: „Zaproś swojego księdza na spacer”. Zrobiłem coś podobnego i… Nie było chyba wieczoru, kiedy ktoś nie chciałby mi towarzyszyć. „Przydarzyło się” na tych spacerach naprawdę wiele spowiedzi – pierwszych po kilkunastu, kilkudziesięciu latach… Jak za to nie dziękować Panu Bogu i Jego Matce?