W sobotnie wieczory i niedzielne przedpołudnia do kawiarenki "Pod Zielonym Rowerem", działającej przy parafii św. Klemensa w Ustroniu, trudno wetknąć szpilkę.
Kameralny, ciepły, ale jednocześnie nowoczesny wystrój (zielony rower, oczywiście, także jest!), uśmiechnięta załoga i... wspaniały zapach kawy przyciągają parafian i turystów.
- Przychodzą rodzice z dziećmi, turyści, osoby z sanatoriów i inni, którzy byli tutaj kiedyś, ale tak im zasmakowały nasza kawa i nasze tarty, że wracają z różnych zakątków Śląska - mówią Julia Kolarczyk i Michalina Kania z załogi "Zielonego Roweru", którą tworzy trzech chłopaków i siedem dziewczyn. Kawiarenkę oficjalnie otwarto 31 sierpnia ubiegłego roku, ale prawdziwy chrzest bojowy bariści przeszli podczas Światowych Dni Młodzieży, kiedy Ustroń gościł młodych z Włoch, a kawiarenka stała się miejscem codziennych spotkań i międzynarodowej integracji.
Kawiarenka działa w sobotnie wieczory od 18.00 do 20.00 i przez całą niedzielę od 7.30. Za barem - młodzież parafii. Nikt tu nie pracuje na etacie - młodzi garną się do kawiarni z własnej woli, nie oczekując żadnego wynagrodzenia za pracę. Nie ma też cennika, choć zarówno kawa, jak i ciasta są naprawdę najwyższej próby. Każdy składa dobrowolny datek, jaki dyktuje mu serce za taki poziom usług.
Dlaczego "zielony rower"? Bo zieleń to kolor nadziei, a rower symbolizuje aktywność.
- Wszystkich nas "zwerbował" ks. Mirek Szewieczek - opowiadają dziewczyny. - Przyszliśmy tutaj, kiedy jeszcze w pomieszczeniu, gdzie dziś znajduje się kawiarnia, trwał remont. Spotykaliśmy się w salce obok, obmyślając, co chcemy robić. Nie jesteśmy ani wspólnotą modlitewną, ani stowarzyszeniem, ani nawet ludźmi w podobnym wieku. Po prostu chcemy się dzielić swoim czasem, uśmiechem i umiejętnościami. Rozwijamy swoje talenty w pracy w kawiarence, w obsłudze salki okolicznościowej i... przy wspólnej pasji sportowej.
- Trafiłam tu przez spektakl "Widziałam Pana", który przygotowywaliśmy pod okiem ks. Mirka - opowiada Michalina. - Wcześniej nie znałam Julki. Teraz, dzięki temu miejscu, zaprzyjaźniłyśmy się. Podobnie wyglądają relacje nas wszystkich ze sobą w tej grupie. Mieliśmy czas, żeby się poznać podczas szkoleń. A to najlepszy sposób.
Weekend w ustrońskiej kawiarence parafialnej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Bo kawiarenka działa naprawdę bardzo profesjonalnie.
- To miejsce powstało dzięki zaangażowaniu i współpracy wielu sprzyjających nam ludzi, którzy wsparli nas finansowo. Zwłaszcza pani Teresie Mokrysz, właścicielce firmy "Mokate". I to właśnie ta firma umożliwiła nam udział w profesjonalnych kursach barystycznych w jej siedzibie, w Żorach. Słuchaliśmy wykładów, a późnej przyszła pora na praktykę. Po prostu uczyliśmy się profesjonalnie parzyć kawę. Najpierw tam, później także tutaj, na miejscu - opowiadają dziewczyny. - Dodatkowo mogliśmy wziąć udział w kursach savoir-vivre'u, obsługi kelnerskiej i komunikacji interpersonalnej, żeby wszystko działało tutaj na najwyższym poziomie. Odwiedziliśmy także palarnię kawy "Proper" w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie poznaliśmy szczegółowo cały proces powstawania kawy do zaparzania. W kawiarence podajemy także herbatę - z nią nie ma większego problemu. Otrzymujemy ją zapakowaną. Ale kawa, a zwłaszcza spienianie mleka, to były dla nas na początku naprawdę wyzwania!
- Na kursie poszłam jako pierwsza do tego mleka. No niestety, pomyliły mi się kierunki, nie zdążyłam w porę zakręcić dopływu, no i był wybuch - opowiada Michalina.
- Mi najbardziej było żal tych hektolitrów kawy, które wylaliśmy nim nauczyliśmy się ją zaparzać naprawdę dobrze - mówi Julka. - Bo można popełnić różne błędy. Kawa może być spalona albo zbyt gorzka. Teraz to już nawyk. I kiedy widzimy, że zrobiliśmy ją nieprawidłowo, nie podajemy.
Kawa ustrońskiej młodzieży nie ma sobie równych. - Byłyśmy tu po raz pierwszy tydzień temu, zachęcone przez ks. Mirka po Mszy św., dziś jesteśmy znowu i żałujemy, że turnus się nam kończy. Kawa i ciasta są wyśmienite - mówią kuracjuszki.
Goście "Pod Zielonym Rowerem"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dziewczyny się przyznają, że odkąd potrafią parzyć kawę, taka domowa, na szybko zrobiona, w ogóle im nie smakuje.
Kawiarenka ich połączyła i dalej inspiruje. - Marzy się nam, żeby jak najwięcej młodych ludzi do nas dołączyło. Mamy w parafii grupę modlitewną "Kaleb". Kawiarenka jest miejscem, które nas integruje. Chcemy też stworzyć grupę, promującą aktywność fizyczną.
Latem razem z innymi młodymi z parafii pojadą odwiedzić młodych Włochów, którzy gościli u nich w zeszłym roku. Pokażą tam także swój spektakl "Widziałam Pana". - Zaprzyjaźniliśmy się z Włochami, utrzymujemy z nimi kontakt. Nawet zaczęłyśmy się uczyć włoskiego, bo angielski nie jest wśród nich zbyt popularny, i tak będzie się nam łatwiej z nimi porozumiewać - opowiadają młode baristki. - Wiele osób oferuje nam różne kursy i szkolenia. Pani Ligia Gepfert chce dla nas zorganizować kursy tańca i wodzirejstwa. To nam pomoże jeszcze bardziej rozwijać to miejsce.
W prowadzeniu kawiarenki młodzieży pomagają Karolina Prochacka i Anna Maria Głąbińska, autorka kulinarnego bloga "Kucharnia". - Te wszystkie cuda do kawy: ciasta i tarty, to dzieło pani Ani - dodają dziewczyny. - Tylko czasem ją próbujemy zastąpić i sami coś pieczemy. Naszą nowością jest ostatnio także lemoniada i lody.
Do kawy - wyśmienite smakołyki
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Zawodowo zajmuję się kulinariami, prowadzę bloga, warsztaty, szkolenia, więc kiedy pojawiła się taka fantastyczna idea, bez zastanowienia podjęłam wyzwanie. Ta kawiarnia jest pięknym miejscem, urządzonym z klasą. Wspaniale obserwować reakcje ludzi na tę atmosferę. Raczej nie kojarzymy takich miejsc z kościołem - a właśnie: dlaczego nie? To miejsce pokazuje, że i przy parafii może działać stylowa kawiarnia. Poza tym lubię kontakt z młodymi. Tutaj się rozwijają, zyskują nowe kompetencje, uczą się asertywności, kontaktu z gośćmi, rozwiązywania problemów, pracy z grupie. Podoba mi się pomysł, jak trafić do młodych ludzi tak trochę "naokoło". Taka kawiarenka staje się drogą do ich z ewangelizacji. Poza tym zespala ludzi i uczy otwarcia na innych, na obcych, na ludzi, którzy reprezentują inny światopogląd. Tu Kościół otwiera się na takie osoby.
- To miejsce pozwala nam się odstresować po tygodniu nauki. Praca tutaj jest po prostu przyjemnością. Zżyliśmy się tutaj, znaleźliśmy nowe przyjaźnie, spotykamy się też poza kawiarnią. I co jeszcze istotne: zdobyliśmy nowe umiejętności, które możemy sobie wpisać do CV - dodają młodzi.