Rzadką okazję adoracji ukrzyżowanego za ludzkie grzechy Pana Jezusa odśpiewaną po łacinie Ciemną Jutrznią - Officium Tenebrarum - mieli zgromadzeni w kościele św. Marii Magdaleny w Cieszynie w Wielki Piątek późnym wieczorem.
To było niezwykłe spotkanie z tradycją Kościoła, które przy grobie Pańskim poprowadzili członkowie scholi Una Voce wraz z ks. Marcinem Wróblem - na zaproszenie proboszcza parafii św. Marii Magdaleny ks. kan. Jacka Gracza.
Schola pod dyrekcją Remigiusza Cyganka nie tylko wykonała śpiewy obszernej liturgii, ale także zadbała o przygotowanie wiernych do udziału w tej rzadkiej dziś modlitwie. Pomagały w tym specjalne modlitewniki z łacińskimi tekstami i ich polskimi przekładami, zaopatrzone w objaśnienia bogatej symboliki Ciemnej Jutrzni, wykonywanej tak, jak przed wiekami, tylko w czasie Triduum Paschalnego.
Schola Una Voce w kościele św. Marii Magdaleny
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Przed świecznikiem z 15 zapalonymi świecami blisko dwie i pół godziny gregoriańskim śpiewem psalmów, kantyków z towarzyszącymi im antyfonami prowadzili wiernych przez ogród Getsemani i towarzyszyli Panu Jezusowi, opuszczonemu przez wszystkich, którzy Mu dotąd towarzyszyli.
Schola Una Voce śpiewa pod dyrekcja Remigiusza Cyganka
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Śpiew i modlitwa były przy Jezusie cierpiącym, krzyżowanym, umierającym i złożonym w grobie, zstępującym do otchłani. Po kolejnych psalmach świece gasły, aż została tylko jedna: symbolizująca Chrystusa.
Wraz ze scholą w nabożeństwie uczestniczył ks. Marcin Wróbel
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Ta świeca nie zgasła, ale przeniesiona została przez kapłana za ołtarz, a ta część modlitwy, która dotyczyła śmierci Pana Jezusa, odbywała się bez światła. Dlatego też cała liturgia nosi nazwę Ciemnej Jutrzni. W tej ciemności pod koniec nabożeństwa śpiewacy i wszyscy wierni uderzali książeczkami w pulpity ławek, wywołując wielki huk. To nawiązanie do tego, jak świat natury reagował na śmierć Syna Bożego: grzmotami i trzęsieniem ziemi...
Ks. Marcin Wróbel ponownie ustawia płonącą świecę na świeczniku...
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Cisza zapanowała z chwilą, gdy kapłan ponownie przyniósł zza ołtarza płonącą świecę i umieścił ją na szczycie świecznika - jako zapowiedź zmartwychwstania. A wierni w milczeniu i skupieniu klękali na ostatnią chwilę adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, modląc się przy Grobie Pańskim do północy...