Dzieci z jedynej na Podbeskidziu szkoły dla niesłyszących pokazały, jak pokonują własne ograniczenia!
- Na efekty pracy z naszymi dziećmi trzeba wielokrotnie bardzo długo czekać. Niekiedy one nie przychodzą… A jednak nauczyciele nigdy się nie poddają, próbują różnych metod. Czułam też zawsze wsparcie innych pracowników szkoły. Każde dziecko jest dla nich wyzwaniem. Czasem ja już rezygnowałam, ale oni nigdy - dodaje Lucyna Duźniak. - Mój syn nie nauczył się mówić, ale opanował język migowy i przydatne sposoby komunikacji. W szkole Szymon nauczył się zaangażowania społecznego. Teraz jest w stanie podejść do drugiego człowieka, przywitać się - kiedyś to było niemożliwe. Kiedyś sam dotyk był dla niego wyzwaniem. To są wspaniałe efekty wielu lat pracy w tej szkole. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile czasu i wysiłku trzeba włożyć, by - na przykład - dziecko nauczyło się, że słowo "piłka" - napisane, wymigane i przeliterowane to jest to samo…
Aleksandra Wojdylak (z lewej) - dyrektor bielskiego Zespołu Szkół dla Dzieci Niesłyszących
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ze względu na sprzężenie wad, dalsza edukacja Szymona nie była możliwa. Jest w domu, ale pomaga rodzicom w pracy, uczestniczy w zajęciach logopedycznych w Polskim Związku Głuchych w Katowicach, spotyka się z Januszem, rozpoczął udział w programie integracyjnym zainicjowanym przez bielskie starostwo.
- Szkoła nam pokazała, jak wiele nasze dzieci chcą i mogą - mówi mama Szymona. - To tam niektóre dzieci po raz pierwszy poszły do kina, wyjechały autokarem do Krakowa, do Warszawy, do Bydgoszczy. Nauczyły się spotkań z przyrodą.
- Pamiętam jeden nasz wyjazd do Włoch - dodaje Krystyna. - Nasze niesłyszące dzieci nie miały żadnych barier, by dołączyć do gry w siatkówkę z dziećmi, których języka nie znały. Świetnie się porozumiewały. Ale takiej odwagi nabrały właśnie w tej szkole.
- Jesteśmy mała szkołą, mamy 31 uczniów, i niby się wydaje, że wszyscy o nas wiedzą, ale tak nie jest. Dlatego zależy nam na promocji, na tym, żeby rodzice dzieci, którym możemy pomóc, usłyszeli o nas. Wielu z nich mieszka w małych miejscowościach, w wioskach, często nie wiedzą, że w naszej szkole zadbamy o wszechstronny rozwój edukacyjny, emocjonalny i wychowawczy ich dziecka - mówi Aleksandra Wojdylak, dyrektor szkoły.
- Wielu naszych uczniów to dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną. Jesteśmy wysoko wykwalifikowaną kadrą, która wciąż się szkoli i która jest w stanie rozpoznać indywidualne potrzeby każdego dziecka. Czekamy na dzieci z wadą słuchu każdego stopnia, dzieci z niepełnosprawnością sprzężoną z wadą słuchu: z niepełnosprawnością intelektualną, także dzieci słabowidzące, niepełnosprawne ruchowo. Prowadzimy dzieci z afazją i opóźnieniem rozwoju mowy - alalią o typie afazji dziecięcej, czyli dzieci słyszące, ale mające zaburzenia mowy z różnych powodów - mówi dyrektor Wojdylak.
Uczestnicy spotkali mogli także wziąć udział w szkoleniu na temat "Nowoczesny sprzęt do badania słuchu i odczytywanie wyników badań".