Około 1400 uczestników wyruszyło na trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Andrychowie, trzecim pod względem liczby uczestników rejonie w Polsce. Błogosławieństwa udzielił im bp Roman Pindel.
Zgodnie z przewidywaniami na kilkudziesięciu trasach Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w naszej diecezji pojawiły się w tym roku prawdziwe tłumy.
Największa grupa uczestników EDK zgromadziła się na wspólnej modlitwie pod przewodnictwem bp. Romana Pindla w kościele św. Macieja w Andrychowie. Tu około 1400 wędrowców zaczęło swoją nocną modlitewną wyprawę na spotkanie z Bogiem. Mieli do wyboru w sumie 9 przygotowanych tras EDK i na wzór EDK.
- Spodziewaliśmy się dużej liczby uczestników, dlatego przygotowaliśmy oprócz pięciu ubiegłorocznych tras także cztery nowe, w tym jedną cięższą niż dotychczasowe. Można iść do Kalwarii Zebrzydowskiej, Wadowic, a także zacząć i zakończyć w Andrychowie, po drodze pokonując
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W piątkowy wieczór takie Msze Święte dla uczestników EDK odbywały się w kilkunastu kościołach naszej diecezji. Wcześniej w punktach zapisów przyjmowano ostatnie zgłoszenia i wydawano pakiety uczestnika: z rozważaniami Drogi Krzyżowej, mapą i opaską odblaskową.
- Dlaczego wyruszamy modlić się tak ekstremalnie? Bo wiele osób powierzyło naszej modlitwie swoje intencje. To są często ekstremalne intencje i wymagają dużej ofiary - tłumaczyły w Oświęcimiu przygotowujące się do drogi cztery siostry serafitki. Już po raz trzeci na EDK wybrała się s. Faustyna, a po raz pierwszy siostry: Marlena, Monika i Amadea. Oprócz nich na oświęcimskie trasy EDK wyszło ponad 200 pątników. Część wybrała wyznaczoną po raz pierwszy trasę prowadzącą z oświęcimskiego sanktuarium Maryjnego: NMP Wspomożenia Wiernych do hałcnowskiej bazyliki Nawiedzenia NMP.
- Trudna pogoda? Nie ma znaczenia. Idę w tym roku trzeci raz, bo ta modlitwa daje mi szansę wyciszenia, spotkania z Bogiem. To taka noc, kiedy człowiek jest sam z Bogiem - i tylko z Nim. Dlatego idę - mówi Marcin Nutel. - To potrzebny bardzo czas umocnienia wiary - dodaje Monika Górecka, również na EDK po raz trzeci.
Na trudne warunki na szlaku czy deszcz, nawet ulewny, nie zważali też wędrujący najtrudniejszymi górskimi trasami uczestnicy EDK Beskidy. Wczesnym rankiem wytrwale szli, na czas modlitwy wstępując do sanktuarium NMP Królowej Polski - Na Górce...
Choć szli różnymi trasami, różnej długości i trudności, mieli jeden wspólny cel: każdy z uczestników EDK niósł krzyż, przez który chciał się zbliżyć do ukrzyżowanego Zbawiciela. Czasem krzyż był duży i ciężki, nieraz wykonany własnoręcznie, albo zwykły mały krzyżyk ścienny.
Wędrowcy z krzyżem
- Ta samotna wędrówka i nocna modlitwa zostawia głęboki ślad w sercu, na tej drodze dokonują się duchowe przełomy. Każdy wybiera trasę stosownie do swoich intencji i możliwości. Musi być trudna, bo inaczej nie dojdzie do tego duchowego przełomu. Ale każdy ten moment może przeżyć w innym punkcie - nie ma wątpliwości Dorota Janosz, diecezjalna koordynatorka EDK. Jak dodaje, ta ekstremalna modlitwa owocuje cudownymi przemianami duchowymi. - A po ubiegłorocznej EDK ofiarowanej w intencji osoby chorej na raka przyszło uzdrowienie... - dodaje Dorota Janosz.
Modlitwa o dobre owoce drogi duchowych przełomów w andrychowskim kościele św. Macieja
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W intencji uczestników EDK modlili się z bp. Pindlem kapłani dekanatu andrychowskiego, z dziekanem ks. prał. Stanisławem Czernikiem i wicedziekanem ks. kan. Janem Figurą. - Pod względem liczby uczestników EDK jesteśmy trzecim miastem w Polsce, po Krakowie i Dziemianach. Przez kilkadziesiąt kilometrów poniesiecie tak wiele intencji, okupionych zmęczeniem, bólem, połączonych z konfrontacją z samym sobą. Dla niektórych być może będzie to forma ekspiacji, ale dla wszystkich - wyznanie wiary. Wszystkie te drogi połącza się z drogą Chrystusa i niech się staną droga, która prowadzi do przemiany i do zbawienia - mówił ks. prał. Czernik, dziękując inicjatorom EDK w Andrychowie: rodzinom Teresy i Andrzeja Goszczyckich oraz Doroty i Rafała Janoszów.
Chcemy iść za Nim
Jak wskazywał w homilii bp Roman Pindel, niosący tej nocy krzyże uczestnicy EDK chcą naśladować jedyną zbawczą drogę z krzyżem, jaką przeszedł Syn Boży Jezus Chrystus, który umarł na krzyżu za każdego z nas. Swój trud i ból ofiarują w intencjach własnych lub z prośbą za innych ludzi, jednak powinni być świadomi, że żaden człowiek nie może powtórzyć Drogi Krzyżowej Mesjasza.
Na andrychowskiej EDK nie zabrakło ks. Michała Gajzlera (pierwszy z lewej)
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Przyłączamy się do tej jedynej Drogi Krzyżowej Jezusa Chrystusa, licząc na to, że Chrystus, który przyniósł zbawienie przez tą Swoją jedyną drogę, przyniesie także zbawienie Swoją łaską, jeżeli przyłączymy się do Jego drogi - tłumaczył bp Pindel, dodając, że to przyłączenie może mieć różne formy, jak choćby ofiarowanie cierpienia przez chorego przykutego do łóżka czy ten ekstremalny, nieraz nadludzki wysiłek wędrówki
- Chcemy iść najbardziej ściśle za Tym, który mówi: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje". Jezus wzywa do pójścia za Nim. Nakazuje zaprzeć się samego siebie. Jak to rozumieć? Nie trzeba odmawiać sobie tego, co jest potrzebne do życia. Nie wolno występować przeciwko temu, co służy zdrowiu, życiu, łasce, rozwojowi... Trzeba zaprzeć się tego, co szkodzi nam: naszemu zdrowiu fizycznemu i duchowemu, rozwojowi naszego życia w łasce. Trzeba wystąpić przeciwko swojemu szkodliwemu przywiązaniu do grzechu, słabościom, zaniedbaniom. Każdy z nas musi sam zobaczyć, w czym powinien się zaprzeć samego siebie. Trudem, krzyżem jest nieraz zrezygnować z tego, co łatwe, przyjemne, albo z tego, do czego już się przyzwyczailiśmy, cierpliwie znosić chorobę czy opuszczenie przez kogoś bliskiego - mówił bp Pindel, podkreślając, że naśladowanie Pana Jezusa obejmuje także zapisane w Ewangelii uczucia Jezusa wobec innych, o których mówi z troską, miłością, zaniepokojeniem...
- Panie powierzamy Ci ludzi, których przygniata cierpienie, aby umieli ofiarować swój ból w intencji potrzebujących i żyli w nadziei zmartwychwstania - prosili uczestnicy andrychowskiej EDK, przypominając, że krzyż nie jest symbolem klęski, ale walki i zwycięstwa nad strachem, wygodnictwem.
- Prosimy o błogosławieństwo na drogę i dziękujemy za rozważania, które będą jednym z elementów naszej Drogi Krzyżowej - zapewniali bp. Romana Pindla organizatorzy EDK w Andrychowie.
Symboliczne brzozowe krzyże i opaski odblaskowe otrzymali od uczestników EDK także bp Roman Pindel i ks. prał. Stanisław Czernik
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Niech Bóg błogosławi w tym waszym trudzie, w tym otwarciu serca i uległości umysłu dla tego, co zamierza uczynić dla was, dla waszego zbawienia i całej przemiany na waszej dzisiejszej drodze - życzył na zakończenie Eucharystii bp Pindel.
Wyruszający już na dziedzińcu kościelnym odmawiali swoje pierwsze modlitwy. Wśród uczestników EDK nie zabrakło ks. Michała Gajzlera, uhonorowanego już tytułem "księdza ekstremalnego". - Tym razem chcę prosić, by tradycja EDK zakorzeniła się w kolejnym rejonie, w mojej obecnej parafii w Brennej - mówił ks. Gajzler.
- EDK to wspaniałe duchowe przeżycie. Chcemy dać coś z siebie, żeby zapracować na niebo, ale też żeby na tym świecie było lepiej - mówiła Urszula Kubik z Andrychowa, która na trasę św. Teresy wyruszała z siostrzeńcem Tomkiem Szymańskim z Gierałtowic.
Z krzyżem opatrzonym łańcuchem światełek wędrowali Jadwiga i Rafał Korzeniowscy ze Stanisławia Górnego. - Chcemy w ten sposób symbolicznie pokazać, że krzyż Chrystusa naprawdę oświetla drogi naszego życia - tłumaczyli.
Z błogosławieństwem bp. Romana Pindla w drogę wyruszyło około 1400 osób
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Z własnoręcznie przygotowanym sporym krzyżem wędrował też Paweł z Andrychowa. - Idę już po raz trzeci. Jeśli ktoś naprawdę ekstremalnie przeżyje tę Drogę Krzyżową, to sam się przekona, że warto i że z tego już się nie da zrezygnować - zapewniał, zapraszając do wkroczenia na ten szlak...