Ponad 110 chorych, odwiedzą osobiście oazowicze z bielskiej parafii Chrystusa Króla z własnoręcznie wykonanymi kartkami świątecznymi.
Wspominają, że kiedy na Boże Narodzenie przygotowywali kartki świąteczne i wypisywali ułożone przez siebie życzenia dla chorych, których co miesiąc odwiedzają duszpasterze parafii, byli pewni, że to nic takiego: zwykła kartka, którą wręcza się adresatowi. - Kiedy jednak poszliśmy z kartkami do domów, zobaczyliśmy ogromne wzruszenie obdarowanych, ich wielką radość, wiedzieliśmy, że przed Świętami Wielkanocnymi chcemy iść do nich znowu - opowiadają młodzi z Leszczyn: Patrycja Czauderna, Magdalena Strojny i Andrzej Kwiatkowski.
Zachęceni przez swojego duszpasterza, ks. Zygmunta Mizię, w czasie spotkania oazowego przygotowali ponad 110 kartek świątecznych. Chorych w parafii, których odwiedzają księża, jest więcej, około 130, ale jest wśród nich także wiele małżeństw. Tegoroczna akcja była czwartą w leszczyńskeij oazie.
- Chcielibyśmy umilić chorym z parafii czas Świąt Wielkanocnych i zapewnić ich, że ktoś o nich naprawdę myśli i pamięta - mówi Jakub Małecki. - To już nasza kolejna akcja przygotowywania kartek. Każdy miał tu jakieś zadanie. Jedni przyklejali elementy świąteczne wycięte ze sklejki, inni wypisywali kartki, a wielu z nas pójdzie do domów chorych, żeby im je wręczyć.
Kartki leszczyńskich oazowiczów dla chorych
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Zazwyczaj idziemy tam, gdzie mamy najbliżej - dodaje Andrzej Kwiatkowski. - Ci z nas, którzy już byli u chorych przekonali się, że za każdym razem można się spodziewać niesamowitych reakcji ludzi: bardzo się wzruszali - i to nie tylko chorzy, ale i członkowie ich rodzin. Najbardziej zapamiętałem wizytę u jednego starszego pana, który mieszka obok kościoła. Wcześniej nawet nie wiedziałem, że tam chory człowiek mieszka. Miał ogromną potrzebę wysłuchania go. Usiadłem i słuchałem jego opowieści. Był bardzo szczęśliwy, a ja naprawdę nic nie musiałem robić - tylko siedzieć przy nim i słuchać…
- Często odwiedzaliśmy ludzi chorych, którzy byli niestety samotni. Kiedy mówiliśmy, że przynosimy im życzenia od księży, od nas, od całej parafii, byli bardzo szczęśliwi. I tak taka radość potrójna - oni się cieszyli, a my się cieszyłyśmy podwójnie, że komuś mogłyśmy przynieść choć taki promyk ciepła - mówi Patrycja Czauderna.
- Mnie dotknęło, to, że przyniosłam im tylko mały kawałek zapisanego papieru, a dla tych ludzi to naprawdę było ważne. Kiedy księża przychodzą potem do nich z sakramentami, wielu opowiada im o tym spotkaniu. Zrobienie takiej kartki niewiele kosztuje. A możemy sprawić, że ktoś będzie miał lepsze Święta, że dostanie nadzieję - dodaje Magdalena Strojny.